Nie rozpuszczę się w słodyczy

Nie rozpuszczę się w słodyczy

Piotr Kupicha, lider zespołu Feel Poruszamy się po scenie popularnej, na której jest miejsce i dla nas, i dla Doroty Rabczewskiej czy Ich Troje, choć bez wątpienia różnimy się artystycznie – Feel idzie jak burza: laury na ubiegłorocznym festiwalu w Sopocie, w tym roku zwycięstwo w Opolu w kategoriach płyta roku i zespół roku, najlepiej sprzedający się polski album, pokryty poczwórną platyną… Jaki smak ma sukces? – Słodki. Oby tak było jak najdłużej. – Ale w słodyczy łatwo się rozpuścić. – Myślę, że w przypadku zespołu Feel nie ma takiego zagrożenia. Mamy dystans do siebie i do tego, co robimy. Staramy się być profesjonalistami. Zewnętrzne opakowanie nie musi się składać z 18 kolorów, jak to czasami dzieje się w popkulturze. Wystarczy, że będzie jeden wyrazisty kolor, a pod spodem ciekawe wnętrze. Tacy staramy się być. – Dobrze się pan odnajduje w polskim show-biznesie? – Jeśli jakiś artysta decyduje się, by wejść w świat show-biznesu, na samym początku musi sobie ustalić jasne reguły, którymi zamierza się kierować w swojej pracy. Nie chodzi o stylistykę czy o to, co dzieje się w samym zespole, bo to jest nasza sprawa. Nie jest to także kwestia oprawy scenicznej występów ani innych spraw merytorycznych. Chodzi o kwestie organizacyjne. Trzeba zawsze dokładnie sprawdzać, co się podpisuje, jaki kontrakt się zawiera, żeby nie zostać na lodzie. W tych sprawach w Polsce panują dość specyficzne zwyczaje i trzeba mieć się na baczności, zwłaszcza w takiej sferze, jaką jest show-biznes. – Nie denerwuje pana, że Feel jest stawiany obok takich wykonawców jak Doda czy Michał Wiśniewski? Że choć gracie w innej stylistyce, jesteście wrzuceni do tego samego worka? – Cóż, poruszamy się po scenie popularnej, na której jest miejsce i dla nas, i dla Doroty Rabczewskiej czy Ich Troje, choć bez wątpienia różnimy się artystycznie. Myślę, że jesteśmy porównywani do nich ze względu na liczbę sprzedanych płyt oraz na popularność, jaką osiągnęliśmy. Jeśli chodzi o muzykę, nie chcemy porównywać się do nikogo, choć oczywiście każdy z muzyków naszego zespołu ma swoje fascynacje, które pewnie gdzieniegdzie słychać. Staramy się jednak iść w swoim kierunku. – A jak pan określa styl muzyczny swojego zespołu? – Dziś style muzyczne przemieszały się, ciągle powstają kolejne, jest już tego tak dużo, że czasami trudno się zorientować, o co chodzi. Taki jest urok popkultury, że opiera się na kolażach. Trzymając się jednak tradycyjnych określeń, Feel jest zespołem pop-rockowym, co słychać zwłaszcza w nagraniach studyjnych. Natomiast na koncertach staramy się grać ostrzej, jest tam więcej rocka niż popu. – Pan należy do pokolenia, które załapało się na samą końcówkę polskiej fali punk rocka, a później na kontestację hiphopową. Jako muzyk miał pan w połowie lat 90. flirt z ciężkim brzmieniem. Nie żałuje pan czasem, że poszedł w kierunku komercji i sceny popularnej, a nie niezależnej? – To nie był świadomy wybór jakiejś ścieżki: że gramy tak albo inaczej. Nigdy nie zastanawiałem się, czy piosenki, które piszę, są bardziej komercyjne albo bardziej skomplikowane, czy też nie. Zawsze kierowałem się tylko tym, co mi w duszy gra, ponieważ chcę być w zgodzie sam ze sobą. To, że otarłem się o bunt, z pewnością dobrze mi zrobiło, jednak to nie oznacza, że wszystko musi być oparte na kontestacji. Muzyka, mówiąc skrótowo, łatwa, lekka i przyjemna także jest potrzebna, a dla mnie ważne jest to, by była na jak najwyższym poziomie artystycznym. Jednocześnie na naszej płycie jest kilka piosenek, których z pewnością nie da się zaliczyć do dziedziny łatwej i lekkiej. – Jednak generalnie nie ma pan w planach poszukiwania innych wyzwań? – Ciągle poszukuję jakichś wyzwań, ale nigdy wbrew sobie. Jeśli coś innego zagra mi w duszy, z pewnością pójdę za tym głosem. W tej chwili jednak najważniejsze dla mnie i dla całego zespołu jest to, że możemy zagrać dla 6 tys. ludzi, którzy przychodzą i chcą nas słuchać, bo jesteśmy dla nich ważni, bo coś w nich budzimy. To dla nas ogromne wyróżnienie, a świadomość, że mamy tylu zdeklarowanych słuchaczy, dodaje nam skrzydeł. – A jeśli

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2008, 26/2008

Kategorie: Kultura