Nie tylko seks w wielkim mieście

Nie tylko seks w wielkim mieście

Bohaterki serialu nie szukały Pana Idealnego, szukały Pana Idealnego Na Teraz Serial „Seks w wielkim mieście” jest kulturowym fenomenem. Zdobył niesamowitą popularność w każdej części globu. Znają go widzowie od Ameryki po Australię, od Korei przez Tajlandię po Egipt, a także w całej Europie. Seks był tylko wabikiem, ludzie pokochali serial za coś zupełnie innego. „Sex and the city” (w Polsce znany jako „Seks w wielkim mieście”, prawidłowe tłumaczenie powinno jednak brzmieć: „Seks i miasto”, miasto to konkretnie Nowy Jork) jest serialem o czterech przyjaciółkach po trzydziestce i po czterdziestce. Bohaterki, nowojorskie singielki, robią karierę i szukają miłości, często poprzez seks. Pierwszy odcinek został wyemitowany w Stanach Zjednoczonych 6 czerwca 1998 r. Po zakończeniu pierwszej serii okazało się, że serial pojawił się we właściwym miejscu i we właściwym czasie. Jego rosnąca popularność zaskoczyła wszystkich, z producentami na czele. A odgrywające główne role aktorki stały się z dnia na dzień najbardziej rozpoznawalnymi aktorkami w USA. Ostatni odcinek został pokazany 22 lutego 2004 r. i był drugim, pod względem oglądalności, zakończeniem serialu w historii amerykańskiej telewizji. Seks – źródło zmian Ogromna popularność serialu wynika naturalnie z faktu, że wiodącym tematem jest odważnie przedstawiony seks, w różnych konfiguracjach i – co najistotniejsze – z kobiecego punktu widzenia. Twórcy z prywatnej, jeszcze wówczas raczkującej amerykańskiej telewizji HBO długo zastanawiali się nad wyprodukowaniem takiego serialu. Obawiali się, czy tak nieskrępowane poruszanie kwestii seksualnych – przez kobiety – zyska aprobatę odbiorców. Na początku nic nie zapowiadało sukcesu, ale po kilkunastu odcinkach okazało się, że seks podany w tej formie dla purytańskiej Ameryki był czymś zupełnie zaskakującym, przyciągającym i pociągającym. Seks zawsze będzie dobrym towarem. Nikt nie podejrzewał jednak, że na tak ogromną, światową skalę. Serial powstał częściowo na podstawie książki Candance Bushnell, będącej zbiorem jej felietonów z gazety „New York Observer” (Darren Star, pomysłodawca i producent serialu, odkupił od autorki prawa do książki za jedyne 50 tys. dol.!). Carrie Bradshaw, główna bohaterka serialu, to alter ego pisarki. Pierwsze dwie serie „Seksu…” to na poły autobiograficzna historia Bushnell, od trzeciego sezonu zaś losy bohaterek są dziełem Michaela Patricka Kinga – głównego scenarzysty i reżysera serialu. „Seks…” tak naprawdę ma trzech bohaterów-wątki: pierwszym jest Carrie i jej miłosne dylematy, drugim przyjaźń między czterema kobietami, trzecim zaś Nowy Jork – jedno z najbardziej fascynujących miejsc na Ziemi. Na powodzenie serialu wpłynęło z pewnością to, że bohaterki są singielkami, których nie brakuje, zwłaszcza w dużych miastach, a już na pewno w takim miejscu jak Nowy Jork. Każda z bohaterek to inny typ kobiety. Carrie Bradshaw (w tej roli Sarah Jessica Parker), wokół której toczy się cała historia, jest narratorką w każdym odcinku. Jest felietonistką w (fikcyjnej) gazecie „New York Star”, później zaś pisze w „Vogue’u” i „New York Magazine”. Jej relacja i perypetie z Mr. Bigiem, mężczyzną, z którym była dwukrotnie związana, są główną dźwignią całego serialu. Miranda Hobbes (Cynthia Nixon) jest dobrze sytuowaną prawniczką, która poślubia Steve’a Brady’ego, barmana. Miranda jest w serialu najbardziej cyniczną, a przy tym najbardziej błyskotliwą postacią. Początkowo oschła – swoisty głos rozsądku – wraz z rozwojem serialu łagodnieje. Charlotte York (Kristin Davis) to typ najbardziej romantyczny. Wierzy w księcia z bajki, a gdy taki się w końcu pojawia, okazuje się, że ma problemy z potencją. Bogato urodzona, początkowo pracuje w galerii, a po rozwodzie dostaje szykowne mieszkanie męża na Park Avenue na Manhattanie. Wreszcie Samantha Jones (Kim Cattrall) jest w tej opowieści postacią najbardziej barwną. Najstarsza z całej czwórki, zajmuje się public relations, zna swoją wartość i wielbi samą siebie. Mężczyzn traktuje przedmiotowo, nie wierzy w małżeństwo. Pod koniec serialu wiąże się z młodszym od siebie aktorem. Reżyserowi udało się wykreować cztery odrębne, wyraziste kobiety. Każda z nich ma swój styl, własne poglądy na świat i wie, co chce w życiu osiągnąć. Bohaterki były same, ale przy tym zaradne, świetnie ubrane i seksowne. Co z miejsca zagwarantowało im sympatię wielu amerykańskich singielek. Serial przyczynił się

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 04/2009, 2009

Kategorie: Kultura