Niezapomniani Gebethner i Wolff

Niezapomniani Gebethner i Wolff

Pokolenia Polaków wychowywały się na książkach kupowanych w księgarniach firmy w Warszawie, Wilnie, w Paryżu Niedawno obchodziliśmy 150. rocznicę założenia księgarni i wydawnictwa Gebethner i Wolff, firmy o ogromnych zasługach dla polskiej książki, dla rodzimej kultury. Niewielu wie, w jaki sposób powstała w Polsce owa firma, która w szczątkowej formie przetrwała aż do początku lat 70. XX w. Rekonstrukcji historii rodu Gebethnerów podjął się prawnuk Gustawa Adolfa, prof. Stanisław Tytus Gebethner, który obecnie intensywnie pracuje nad książką poświęconą dziejom firmy i swojej rodziny, mającej zasługi nie tylko na niwie księgarsko-edytorskiej. Z tkaczy księgarze Pierwsi Gebethnerowie – zdaniem profesora – przybyli pod koniec XVIII w. do Kobyłki pod Warszawą z Krotoszyna – poprzez Zduny, leżące dziś w granicach Zduńskiej Woli. Z zawodu Gebethnerowie byli tkaczami, którzy w okresie wojny 30-letniej jako luteranie uciekali na Wschód, do tolerancyjnej Polski, gdzie mogli dalej wykonywać swój rodzinny fach. Pierwsze dokumenty wspominające o istnieniu rodziny Gebethnerów znaleziono właśnie w Krotoszynie. A czemu przenosili się do Kobyłki? Ponieważ w tym czasie była tam słynna na cały kraj persjarnia, czyli fabryka pasów kontuszowych. Tutaj Gebethnerowie znaleźli zatrudnienie. W 1794 r., podczas rozgrywającej się opodal bitwy z Rosjanami, persjarnia została doszczętnie zniszczona, rodzina przeniosła się więc do Warszawy. – Jeden z moich przodków – mówi prof. Gebethner – właśnie w Kobyłce nauczył się innego rzemiosła i w Warszawie, na Tamce założył wytwórnię mydła i świec stearynowych, a później (kiedy już w 1827 r. przyjęty został do ksiąg obywateli miasta Warszawy) został urzędnikiem Dyrekcji Głównej Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego. Jeden z jego synów, Gustaw August, w wieku 16 lat rozpoczął praktykę w księgarni Franciszka Spiessa, którą potem przejął Rudolf Friedlein, późniejszy szwagier Gustawa Augusta Gebethnera. Pomysł na własną księgarnię I tutaj zaczyna się historia słynnej firmy. Gustaw August przyuczając się do zawodu księgarza, poznał u Friedleina innego młodego praktykanta, Roberta Wolffa. Ci dwaj w 1857 r. założyli własną księgarnię, która początkowo nazywała się Gustaw Gebethner i spółka. Otworzyli ją w dobrym lokalu, gdzie wcześniej były już inne księgarnie, a mieścił się on przy reprezentacyjnym Krakowskim Przedmieściu, w kordegardzie pałacu Potockich, gdzie dzisiaj znajduje się salon wystawowy galerii Zachęta. Sukces zawodowy połączony był z powodzeniem w życiu prywatnym. Zarówno młody Gebethner, jak i młody Wolff ożenili się z posażnymi pannami. Gustaw August wżenił się w ród szlachecki, poślubiwszy Teofilę Katarzynę Trzetrzewiską. Robert Wolff wybrał Julię Gall, córkę majętnego warszawskiego aptekarza. Obaj z protestancką skrzętnością i ogromną pracowitością spożytkowali pozyskany tym sposobem kapitał, budując od podstaw nie tylko nową księgarnię, lecz także podejmując działalność wydawniczą, którą firma Gebethner i Wolff prowadziła aż do roku 1957, choć po prawdzie już w roku 1950 odebrano jej koncesję wydawniczą. Powolna agonia Przemiany po Październiku 1956 r. przyniosły nadzieję, że działalność wydawnicza zostanie wznowiona. W 1957 r., na stulecie firmy, udało się wydać książkę dla dzieci z ilustracjami Mariana Walentynowicza, ale miało to raczej znaczenie symboliczne, incydentalne i oznaczało ostateczne zakończenie działalności wydawniczej, a nie jej przywrócenie. W 1960 r. niestety trzeba było ustanowić upadłość spółki, ale samo postępowanie upadłościowe trwało jeszcze 13 lat i dopiero w 1973 r. firma, której działalność sprowadzała się do prowadzenia antykwariatu, przestała istnieć. Wcześniej, bo w 1969 r., nakazano jej przenieść się z dużego lokalu przy ul. Targowej 48 do małego sklepiku na ul. Ząbkowskiej 3 – i to było ostatnie miejsce księgarni z szyldem Gebethnera i Wolffa. Dziś w tym miejscu na Ząbkowskiej jest kwiaciarnia. Choć Gebethner i Wolff już od 50 lat niczego nie wydał, pamięć o tej firmie przetrwała. W listopadzie 2007 r. 150-lecie założenia uczczono mszą w kościele pokarmelickim w Warszawie oraz w czasie nabożeństwa w kościele ewangelicko-augsburskim św. Trójcy przy pl. Małachowskiego. Dziś może nawet lepiej niż kiedyś widać, jak wielkie zasługi położyło wydawnictwo, na trwałe zapisując się w polskiej historii. Liczne pokolenia w okresie zaborów i II Rzeczypospolitej kształciły się i wychowywały na książkach wydanych przez Gebethnera i Wolffa lub kupowanych w licznych księgarniach firmy, m.in. w Krakowie, Łodzi, Lublinie, Poznaniu,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 08/2008, 2008

Kategorie: Kultura