Prawica chlubi się pewnym gościem, który sam siebie – i to trafnie – określił mianem ciemnogrodu. Wojciech Cejrowski – modelowy przypadek paranoi. Bohater okładki prawicowego „Do Rzeczy”. Słuchanie Cejrowskiego cofa nas do czasów wsi pańszczyźnianej. W każdej był jakiś głupek, który myślał, że jest najmądrzejszy we wsi. Opiszmy więc Cejrowskiego językiem, jakim on opisuje innych. Zaczniemy od kredo, którym się popisuje: „Jestem rzymskim katolikiem i moja motywacja jest religijna”. Tak oto ten katolik mówi o ludziach. „Zachęcam do prania po pysku. Są takie sytuacje honorowe, gdy należy walić w pysk. A… (Cejrowski)… to jest najgorsze na świecie chamstwo. I chamstwo inaczej nie rozumie, jak tylko wtedy, gdy jest walone w pysk. Wtedy dopiero chamstwo się kuli. Kiedy chama nie walniesz w pysk, wówczas cham rośnie w siłę, w butę, wówczas cham zaczyna ci włazić z butami na plecy…”. Czytamy i kogóż widzimy w opisie? Cejrowskiego. Barda prawicy, który wydala z siebie słowa „wulgarne, bez finezji, bez polotu”. Jaka prawica, taki bard. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint
Tagi:
Wojciech Cejrowski