Samorządowa kampania się rozkręca, a stężenie obietnic składanych przez kandydatów zaczyna budzić śmiech Na razie wszystko w kraju idzie zgodnie z myślą Georges’a Frche’a, przewodniczącego regionu Langwedocja-Roussillon, który ostatnio zasłynął nad Sekwaną maksymą: – Ludzi inteligentnych jest w społeczeństwie jakieś 5 czy 6%. Moją kampanię robię więc dla idiotów. Bo jak poważnie traktować zapewnienia przedstawicieli krakowskiej PO, że jeśli wyborcy ich poprą, to w dawnej stolicy Polski wybudują… metro? W wypowiedzi dla Radia TOK FM Łukasz Gibała, przewodniczący tamtejszej Platformy, przekonywał, że tylko oni są w stanie nakłonić premiera Tuska, ministra Grabarczyka i odpowiedzialną za fundusze europejskie minister Bieńkowską, by gród Kraka otrzymał pieniądze na ten ambitny cel. Przy okazji Gibała dowodził, że obecny prezydent Jacek Majchrowski nie ma takiej siły przebicia. Pod koniec listopada przekonamy się, czy krakowscy centusie uwierzyli lokalnemu politykowi PO, czy też wsparli stateczny styl Majchrowskiego. Swoją drogą metro byłoby znakomitym rozwiązaniem dla Krakowa, który w godzinach szczytu jest nieprzejezdny. Lecz nie sądzę, by budżet miasta udźwignął taki ciężar. Pomysł metra pod Wawelem należy uznać za kiełbasę wyborczą. Opłata robinhoodowa W kampanii 2006 r. kandydat PiS na prezydenta Warszawy, były premier Kazimierz Marcinkiewicz, obiecywał „pięć mostów Marcinkiewicza”. Na razie powstaje jeden – most Północny, który wraz z trasą ma być gotowy w 2012 r. Rozpoczęła się też budowa drugiej linii metra, która połączy oba brzegi miasta. Przypomnę, że początkowo miała być gotowa na Euro 2012, lecz na szczęście obeszło się bez szaleństw. Prace niedawno ruszyły i jest nadzieja, że metro będzie skończone w 2016 r. Jeśli obecna prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz odpowiednio długo utrzyma się w ratuszu, będzie miała szansę uroczyście przeciąć wstęgę i przejść do historii. Chyba że warszawiacy postawią na popularną niezależną (dawniej Platforma Obywatelska) radną Katarzynę Munio, która na swej stronie internetowej obiecuje, że: – skończy z traktowaniem urzędu miasta jako zakładu pracy chronionej i pozbędzie się leniwych i niekompetentnych urzędników; – skończy z gehenną dojeżdżających do pracy i odwożących dzieci do szkoły poprzez wpuszczenie na bus-pasy samochodów z czworgiem pasażerów lub wiozących co najmniej dwójkę dzieci w wieku szkolnym. Radna Katarzyna Munio chce też w 100 dni postawić 20 nowych przedszkoli, doprowadzić do zaprzestania płacenia przez Warszawę haraczu w postaci janosikowego i zastąpić go opłatą robinhoodową, którą uiszczałyby instytucje państwowe do kasy miasta. Ostatni punkt jej programu to pomysł na „zwindykowanie” osób i instytucji odpowiedzialnych za bałagan związany z organizacją ogólnopolskich zadym politycznych w mieście. Pani Katarzyna zapowiada, że jeśli zajdzie potrzeba, nie zawaha się windykować nawet Kancelarii Prezydenta RP! Prezydent Gronkiewicz-Waltz i kandydat PiS, architekt Czesław Bielecki, na razie nic konkretnego nie ogłosili. Poseł do Parlamentu Europejskiego Wojciech Olejniczak (SLD), który już od kilku miesięcy spotyka się z mieszkańcami Warszawy, uważa, że najważniejsze sprawy to nowoczesna edukacja, szerokopasmowy internet, poprawa stołecznej komunikacji i ekologia. W normalnym kraju ten polityk miałby spore szanse. Nad Wisłą większe emocje budzi krzyż niż dostęp do sieci dla każdego. Odra i jej dopływy O ile w Warszawie i Krakowie kampania wyborcza przebiega spokojnie, to we Wrocławiu wrze jak w ulu. Na początku września na terenie Dolnego Śląska pojawiły się billboardy wspierające Rafała Dutkiewicza i Patryka Wilda, kandydata na prezydenta Wałbrzycha. Rzecz opisała „Gazeta Wyborcza”, informując czytelników, że w ocenie Państwowej Komisji Wyborczej i Fundacji Batorego to sposób na ominięcie przepisów, które zabraniają agitacji przed oficjalnym ogłoszeniem terminów. „Wałbrzych zasługuje na więcej. Patryk Wild”, głosił napis na billboardach ze zdjęciem jednego z liderów Stowarzyszenia „Dolny Śląsk XXI”, które związane jest z prezydentem Wrocławia. W Lubinie, Świdnicy i okolicach na plakatach z hasłem „Popieram Rafała Dutkiewicza, prezydenta Wrocławia” pojawili się przedstawiciele lokalnego establishmentu. Formalnie wszystko było w porządku, choć na forach internetowych zawrzało i pojawiło się sporo złośliwych wpisów wobec Wielkiego Sternika – jak lokalnie nazywany jest Dutkiewicz. We wrocławskiej prasie aż roi się od publikacji, w których rozważane są polityczne plany prezydenta i jego Stowarzyszenia „Dolny Śląsk XXI”. Tej jesieni Rafał Dutkiewicz
Tagi:
Marek Czarkowski









