Ocalić własne marzenia

Ocalić własne marzenia

Danuta Konatkiewicz, Nauczycielka Roku 2006: W naszej szkole nauczyciel jest jednocześnie uczniem swego ucznia Społeczne gimnazjum i liceum Szkoła Myślenia Twórczego mieści się w stuletniej willi usytuowanej w spokojnym zakątku Zielonej Góry, z dala od wielkomiejskiego zgiełku, choć zupełnie niedaleko centrum miasta. Stąd do zielonogórskiego deptaka jest zaledwie 10 minut spacerem. Nauczyciele i uczniowie mówią o tym miejscu „dom z duszą”. Przed wojną mieszkał tu jeden z właścicieli położonej nieopodal fabryki włókienniczej. Zielonej Góry właściwie nie dotknęła zawierucha wojenna. Zachowały się wszystkie domy, ulice, budowle, zakłady przemysłowe. Willa fabrykanta też pozostała nietknięta. Ze wszystkich stron okala ją malowniczy ogród. Przy ładnej pogodzie to tu odbywają się zajęcia szkolne, uroczystości, pokazy, występy. Na parterze i piętrze – kilka sal lekcyjnych. W zakamarkach strychu – zgromadzone prace dzieci: plakaty, materiały plastyczne, wytwory młodzieńczej wyobraźni, efekty wielu happeningów. Danuta Konatkiewicz zaprasza do dyrektorskiego gabinetu. Przez okno wysokie drzewa wlewają do pokoju wszystkie kolory jesieni. Na ścianach za szkłem fotografie absolwentów. – Mam ich wszystkich przy sobie. Wszystkich moich uczniów – wyjaśnia nauczycielka. Na każdym tableau wyraźnie wyeksponowany cytat Amedea Modiglianiego: „Twoim prawdziwym obowiązkiem jest ocalać własne marzenia”. To motto szkoły. Uczniowie na co dzień obcują z wieloma złotymi myślami wielkich tego świata. Danuta Konatkiewicz jest przekonana, że coś z tych mądrości w nich pozostanie. Pomysł na inną szkołę Zrodził się kilka lat po studiach na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Wróciła do rodzinnej Zielonej Góry, by dalej konsekwentnie realizować swój plan. Od zawsze związany był ze szkołą i niewykluczone, że wpływ na jej życiowe decyzje wywarły nauczycielskie tradycje w rodzinnym domu. Rodzice – Wielkopolanie z dziada pradziada – przyjechali do Zielonej Góry kilka lat po wojnie. Był to odzew na publiczne apele, by na Ziemie Odzyskane przyjeżdżali nauczyciele. Poza tym po wojnie znajdowano tu lepsze szanse na start zawodowy i korzystniejsze niż w innych rejonach Polski warunki bytowe. Tu osiedlali się mieszkańcy różnych zakątków kraju, najwięcej repatriantów z Kresów Wschodnich i Wielkopolan. Mała Danusia była wtedy zaledwie kilkumiesięcznym oseskiem. Od tamtego czasu konsekwentnie zapuszczała korzenie w Zielonej Górze. Po studiach przyszła Nauczycielka Roku 2006 podjęła pracę w zielonogórskim LO nr 7. Uczyła chemii, jednocześnie prowadząc zajęcia pozalekcyjne w pobliskim Domu Harcerza. W „siódemce” przez 15 lat pracowały razem z Bożeną Manią, która jest obecnie prezesem zielonogórskiego oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego. – Już wtedy robiłyśmy wiele ciekawych pozadydaktycznych zajęć dla młodzieży – wspomina pani Bożena. – Były wieczorne i nocne spotkania z poezją, z piosenką, z balladą. Do szkoły przyjechał Marek Kotański, który wówczas nie był jeszcze osobą tak znaną. W Domu Harcerza u Danuty dojrzewała koncepcja „innej szkoły”, którą zaraziła wielu rodziców swych wychowanków. Efektem studiów podyplomowych była autorska praca – projekt Twórczej Szkoły Marzeń. Razem z rodzicami stworzyli komitet organizacyjny i zawiązali stowarzyszenie na rzecz przyszłej szkoły społecznej. – Chodziło o to, by uczyć komunikacji, mówić o wartościach i budować te wartości – objaśnia Danuta Konatkiewicz – wprowadzać ćwiczenia z logicznego myślenia ukierunkowane na to, by być otwartym na świat. Aby dało się realizować ambitny program, klasy nie mogą być zbyt liczne. Jest w nich najwyżej 12 uczniów. Stoły na zajęciach – ustawione w podkowę. Wszyscy siedzą jakby w pierwszych ławkach. – Trzymamy się zasad pedagogiki myślenia twórczego i prowadzimy dodatkowe zajęcia, które je rozwijają i uzupełniają – wyjaśnia Danuta Konatkiewicz. – Jedna z kluczowych zasad polega na tym, że nauczyciel jest jednocześnie uczniem swego ucznia. Chodzi o stworzenie wzajemnie zależnych relacji. Ja też wiele się od nich uczę – pewnych postaw, innego spojrzenia na świat, argumentacji, tolerancji. Tym sposobem twórczą drogą idą zarówno uczniowie, jak i nauczyciele. W ambitnym przedsięwzięciu całym sercem wspomagali ją rodzice. Bywało, że ojciec zaniepokojony jechał za nią kilkadziesiąt kilometrów na jakąś sesję przekonany, że Danusia zapomniała

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2006, 46/2006

Kategorie: Reportaż