Ostra partia

Ostra partia

W projekcie ustawy hazardowej nie jest ważne, co w nim zapisano, lecz czego w nim nie ma „Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu”, pisał Antoine de Saint-Exupéry. Myśl autora „Nocnego lotu” i „Małego Księcia” dobrze ilustruje to, co robi premier Donald Tusk w związku z „aferą hazardową”. Prawnicy wiedzą, że pisane na kolanie ustawy muszą być obarczone błędami. Resort finansów nad projektem nowelizacji ustawy o grach i zakładach wzajemnych trudził się od początku 2008 r. Z miernym skutkiem. Nowy projekt powstał w ciągu kilku tygodni i zdaniem autorów jest perfekcyjny. Premier zażyczył sobie, by wybrańcy narodu przyjęli go bez poprawek. Ich wątpliwości ma zdusić szantaż, o którym po spotkaniu w Sejmie z Tuskiem wspomniał lider SLD, Grzegorz Napieralski. Szef klubu parlamentarnego Platformy Obywatelskiej, Grzegorz Schetyna, ostrzegł go, że jeśli posłowie lewicy w trakcie prac nad ustawą będą zgłaszali poprawki, zostaną oskarżeni o sprzyjanie lobbystom reprezentującym jednorękich bandytów. W tych okolicznościach trzeba postawić pytanie: dlaczego Platformie tak się śpieszy? Ustawa bije w komisję Socjolog Rafał Chwedoruk w jednym z programów telewizyjnych słusznie zauważył, że premier stając na czele krucjaty antyhazardowej i doprowadzając do błyskawicznego przyjęcia nowego prawa, znacząco osłabi zarzuty opozycji, że ma coś wspólnego z politykami zamieszanymi w aferę.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2009, 46/2009

Kategorie: Kraj