PERŁY I PLEWY 2014

PERŁY I PLEWY 2014

Największe osiągnięcia i buble polskiej kultury Tradycyjnie zwracamy się do osób aktywnych w naszym życiu społecznym i kulturalnym z prośbą o wytypowanie wydarzeń, dzieł i osób przynoszących chlubę polskiej kulturze w minionym roku, a także o zwrócenie uwagi na artystyczne buble i ewidentne porażki. Zdajemy sobie sprawę, że twórcom łatwo nie jest, bo kultura należy do tych dziedzin życia, którym najchętniej i najczęściej obcina się dotacje. Z drugiej jednak strony drażni nas, kiedy pieniądze publiczne wspomagają inicjatywy bezwartościowe i miałkie. Kulturze szkodzi też komercja i nadmierna ideologizacja życia. Stąd właśnie zrodził się pomysł na „Perły i plewy”. Olga Lipińska, reżyserka Perły • Za perłę uważam teatr, który proponują Monika Strzępka i Paweł Demirski. Podoba mi się ich sposób opowiadania o rzeczywistości, o naszej historii, obyczajach i mentalności. Ci twórcy mają wyrazisty i niebanalny sposób widzenia naszego świata, świetnie przygotowane przedstawienia, np. „Bitwa Warszawska”. I choć to teatr niełatwy, jest bardzo ciekawy. Plewy • Za plewy uważam teatr, w którym widzę przerost formy nad treścią i sensem, przewagę rozdętego ego pań i panów reżyserów, a nawet ich kompleksów seksualnych. Ich przeróbki i adaptacje klasycznych i uniwersalnych sztuk dramatycznych mogą nawet o takich kompleksach świadczyć. To zjawisko nie powstało w minionym roku, ale trwa i przynosi dzieła głupie i szkodliwe, które psują gust publiczności.Kazimiera Szczuka, krytyczka literacka, feministka Perły • Muzeum Historii Żydów Polskich. • „Księgi Jakubowe” Olgi Tokarczuk. • „Klątwa” Pawła Demirskiego i Moniki Strzępki. Plewy • Afera z odwołaniem spektaklu „Golgota Picnic”. • Obcięcie środków na kulturę przez sejmik dolnośląski. • Dotacja państwa na Świątynię Opatrzności Bożej Bogusław Kaczyński, popularyzator muzyki i krytyk muzyczny Perły • Cieszą mnie zagraniczne sukcesy polskich artystów, takich jak Piotr Beczała, który osiągnął znaczącą pozycję artystyczną i stał się nawet scenicznym partnerem Anny Netrebko, najmodniejszego sopranu na świecie. Radością też napawają mnie sukcesy znakomitego barytona Artura Rucińskiego, który zdobywa na światowych scenach operowych coraz większe, zasłużone powodzenie. Plewy(?) • Myśląc o polskiej operze, mógłbym cytować słowa Szekspira: „Źle się dzieje w państwie duńskim”. Nie ma niczego, ani złego, ani dobrego. Tomasz Miłkowski, przewodniczący polskiej sekcji Międzynarodowego Stowarzyszenia Krytyków Teatralnych (AICT) Perły • Na samym szczycie teatralnych osiągnięć roku stawiam przedstawienie „Armine, Sister” wrocławskiego Teatru Zar, kierowanego przez Jarosława Freta. To coś więcej niż poruszający spektakl w międzynarodowej obsadzie, to także akt protestu przeciw trwającej od stu lat zmowie milczenia wokół eksterminacji ludności ormiańskiej przez Turków na początku XX w. Jeśli pytamy, czy teatr może/powinien dawać wyraz swojej postawie wobec spraw wagi podstawowej, ten właśnie spektakl udziela na to pytanie jasnej odpowiedzi. • Mocnym akordem zakończył rok dyrektor Jan Englert, prowadzący Teatr Narodowy. Premiera „Fredraszek” na Scenie przy Wierzbowej nie tylko daje satysfakcję estetyczną, radość z obcowania ze znakomitym zespołem aktorskim, ale też stawia na porządku dziennym potrzebę ponownego spojrzenia na dorobek najwybitniejszego polskiego komediopisarza. Notabene Jan Englert wyrasta na czołowego fredroznawcę – pokazane po raz setny „Śluby panieńskie” (w tym samym roku w Narodowym) w jego reżyserii dowiodły, z jakim smakiem potrafi bawić i wzruszać językiem Fredry. • Na podium stawiam „Dybuka” na Scenie Kotłownia radomskiego Teatru Powszechnego w inscenizacji Janusza Wiśniewskiego, z muzyką Jerzego Satanowskiego i choreografią Emila Wesołowskiego. Spotkanie świata wschodnioeuropejskich chasydów z duchem wolności kabaretu berlińskiego lat 20. przynosi uwodzicielskie owoce. Plewy • Plewą plew minionego roku była decyzja o wstrzymaniu premiery „Golgoty Picnic” Rodriga Garcíi podczas festiwalu Malta w Poznaniu. Można nie gustować w pomysłach Garcíi, ale odmawianie mu prawa do wypowiedzi artystycznej czy wmawianie intencji obrazy uczuć religijnych nie ma racjonalnych podstaw. Jawny triumf cenzury, której podobno nie ma, to groźny przejaw nadciągającej fali nietolerancji. • Artystyczną klapą okazał się spektakl „W środku słońca gromadzi się popiół” Artura Pałygi w reżyserii Wojciecha Farugi – w czytaniu dramat (przeznaczony do radia) wywierał silne wrażenie, jednak

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 04/2015, 2015

Kategorie: Kultura