Rok 2011 w kinie

Rok 2011 w kinie

Jak zostać królem, jak się pozbyć cellulitu, szukając Erica kolejny rok na London Boulevard w czarny czwartek, czyli… W tym roku jak zwykle pojawi się wiele rzeczy nowych i nowatorskich, ale na ekranach zagości także klasyka pod postacią chociażby „Lamparta” Viscontiego czy „Ostatniego tanga w Paryżu” Bertolucciego. Nie obejdzie się bez spektakularnych powrotów: po raz piąty widzowie spróbują „Oszukać przeznaczenie”, czwarty raz wezmą udział w „Mission Impossible”, po raz ostatni spotkają się z Harrym Potterem. Początek roku zdominują Złote Globy (16 stycznia), nagrody Hollywoodzkiego Stowarzyszenia Prasy Zagranicznej, następnie wyróżnienia Brytyjskiej Akademii Filmowej – BAFTA, a w nocy z 27 na 28 lutego najwytrwalsi będą się emocjonować ceremonią wręczania Oscarów, która, cokolwiek by mówić, jest najważniejszym wydarzeniem filmowym roku. Miłosiernie spuszczając zasłonę milczenia na zeszłoroczne rozczarowania i życząc wszystkim w nowym roku wielu filmowych olśnień, zaskoczeń, niespodzianek i wzruszeń, proponujemy subiektywny, siłą rzeczy wybiórczy i mocno okrojony przegląd tego, co może ich dostarczyć. Styczeń, czyli oscarowe spekulacje Na styczeń przewidzianych jest na razie 26 premier, wśród nich takie rarytasy jak: „Tamara i mężczyźni” Stephena Frearsa, „David chce odlecieć” Davida Sievekinga, „Soul Kitchen” Fatiha Akina, „Szukając Erica” Kena Loacha, „Podróże Guliwera 3D” Roba Lettermana i „Ludzie Boga” Xaviera Beauvois. Ale też debiut reżyserski Cezarego Pazury „Weekend”, z Pawłem Małaszyńskim i Małgorzatą Sochą. A w charakterze premiery egzotycznej intymny portret wietnamskiej rodziny „Nie bój się, Bi” Di Phan Danga, kino przesiąknięte erotyzmem i atmosferą tropikalnych miast. Innego rodzaju wydarzeniem będzie izraelsko-palestyński „Ajami” Scandara Coptiego i Yarona Shaniego, czekamy także, mimo miażdżących recenzji, na „Turystę” z Angeliną Jolie i Johnnym Deppem – tu całością dyrygował Florian Henckel von Donnersmarck, reżyser „Życia na podsłuchu”. Jednak do najgorętszych premier zimy należą „Czarny łabędź” Darrena Aronofsky’ego oraz „Jak zostać królem” Toma Hoppera. Obydwa tytuły wymieniane są przy okazji oscarowych spekulacji. Pierwszy film to popis Natalie Portman w roli baletnicy tak opętanej swoją rolą, że zatraca poczucie rzeczywistości. Partneruje jej m.in. demoniczny Vincent Cassel, a sam film wbija w fotel klimatem, muzyką i ekspresją, o czym można będzie się przekonać 14 stycznia. Brytyjskiemu „Jak zostać królem” aura kinowego przeboju towarzyszy już od dawna, czemu sprzyjają nominacje do BAFTA w siedmiu kategoriach, w tym dla Colina Firtha, Geoffreya Rusha i Heleny Bonham Carter. To historia księcia Alberta (Firth), który mimo wielkich oporów musi objąć tron Anglii jako Jerzy VI, ale w pełnieniu obowiązków przeszkadza mu jąkanie, zwalczyć je zaś może australijski specjalista o oryginalnych metodach pracy nad wymową, Lionel Logue (Rush). Skończy się to w scenariuszu wielką przyjaźnią, a w realu, kto wie, może kilkoma Oscarami. Z zaspokojeniem apetytu trzeba poczekać na ostatni weekend stycznia i na pewno warto, zważywszy na znakomitą rolę Firtha w „Samotnym mężczyźnie”. Wielkie oczekiwania Są aktorzy o nazwiskach „gorących jak samum” i reżyserzy, na których filmy czeka się zawsze. Do tych pierwszych należy Colin-synuś marnotrawny-Farrell, który pojawi się już 4 lutego wraz z Keirą Knightely w „London Boulevard”. Dorzućmy tu jeszcze Marcina Dorocińskiego, bo zobaczymy go w marcu w dawno zapowiadanym dramacie erotycznym Pera Flya „Kobieta, która pragnęła mężczyzny”. Listę pożądanych reżyserów otwiera wyniesiony na szczyty przez „Slumdoga” Danny Boyle, który opowie o dramatycznych przeżyciach młodego alpinisty, zatytułowanych „127 godzin”. Znajdują się na niej jeden z najciekawszych reżyserów brytyjskich Mike Leigh z „Kolejnym rokiem”, no i zawsze wypatrywany Woody Allen, który przewiduje, że „Poznasz przystojnego bruneta”, i choć nie wiadomo dokładnie, kiedy to się stanie, przyczyni się do tego Antonio Banderas. Rzecz dotyczy dwóch par małżeńskich, których świat wywrócą do góry nogami szalone namiętności i wielkie ambicje. Jesteśmy nastawieni na Allenowski humor, podszyty nerwowością. Już w lutym spodziewajmy się „Prawdziwego męstwa” zawsze wzbudzających zainteresowanie braci Coenów, którzy postanowili zekranizować ponownie western Johna Wayne’a, nagrodzony swego czasu Oscarem. Na koniec kwietnia planowana jest premiera nowego filmu Gusa Van Santa

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 01/2011, 2011

Kategorie: Kultura