Pies z Dwoma Ogonami naprawia Węgry

Pies z Dwoma Ogonami naprawia Węgry

Opozycja z lewej – komuniści. Opozycja z prawej – faszyści. Tylko Orbán może nas zbawić. I część ludzi w to wierzy. A w sumie to patologiczny system Lengyelek Wtedy w Budapeszcie, gdy Viktor Orbán przemawiał ze schodów Muzeum Narodowego, Polacy też byli. Przyjechała doroczna pielgrzymka na Węgry kierowana przez Kluby „Gazety Polskiej”. To była wizyta, jednak, trochę innego świata. Europy Wschodniej w Europie Środkowej. To było widać. To nie jest ocena – po prostu widać było, że świat na północ od Karpat, z tego przewiewu, przestrzału ze wschodu na zachód i odwrotnie, to jest jednak trochę inny świat niż ten ze starej, pohabsburskiej Europy Środkowej. (…) W Budapeszcie unosi się zaduch środkowoeuropejskiej piwnicy. Bez dwóch zdań. Po tych ulicach chodzili Polacy ubrani w karmazynowe płaszcze z wizerunkiem Chrystusa Króla. Byli, bez dwóch zdań, najbardziej egzotycznymi postaciami na tych burych, deszczowych ulicach. W środkowoeuropejskim ponurym Gotham wyglądali jak banda Jokera. Wokół muzeum gromadził się tłum. A właściwie dwa tłumy: jeden – zwolennicy Fideszu, drugi – przeciwnicy. Przeciwnicy krzyczeli, że Orbán jest dyktatorem. Podnosili w górę transparenty. Do jakiejś dziewczyny przyskoczył jeden z Polaków, wyrwał jej transparent, rzucił na ziemię, podarł. Zaiskrzyło, zakłębiło się. Podbiegli

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2017, 25/2017

Kategorie: Reportaż