Po prostu Daniel

Po prostu Daniel

Olbrychski kończy 70 lat. Ale nie zestarzał się wcale! „Jesteś kawałkiem flagi narodowej”, mawiał o nim Kazimierz Kutz. I dorzucał słówko na „k”. To ważne! Bo Olbrychski jest zarówno emblematem z narodowego sztandaru, jak i kawałkiem najbardziej swojskiej polszczyzny. Ten „kawałek flagi” kończy właśnie 70 lat. Idol każdego referenta Dziś nie wiadomo, co ważniejsze – Olbrychski na ekranie czy Olbrychski w legendzie? Wjechał konno do Victorii – jak Wieniawa do Adrii – czy nie wjechał? Dał w mordę młodemu Jaroszewiczowi, gdy ten obraził papieża, czy nie dał? Pociął szablą w Zachęcie te zdjęcia gwiazd w hitlerowskich mundurach czy nie? Sam diabeł nie rozezna, ile tu prawdy, a ile kawiarnianej plotki. Zresztą po co rozeznawać? Lepiej przypomnieć. Zagrał u Zanussiego, choć to ani reżyser, ani tematyka dla niego. U Hoffmana, u Wajdy szalał po ekranie, jak chciał. A tu Zanussi prosi przed ujęciem do stolika i tłumaczy: „Panie Danielu, pan będzie łaskaw przejść od tej kreski kredą na podłodze do tamtej. Potem obrócić się w prawo i powiedzieć do pani Komorowskiej tekst od słów…”. W Olbrychskim, który Kmicicem czuł się nie tylko na ekranie, zagotowało się. Pochylił się do Zanussiego i z głębi gardła wychrypiał: „Panie Krzysztofie, a gdybym ja pana tak teraz za jaja chwycił…”. Zanussi odskoczył jak oparzony. I do końca zdjęć nie zbliżał

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 09/2015, 2015

Kategorie: Sylwetki