Nie chcemy brunatnej szkoły pod rządami radykalnego nacjonalisty – mówili pod MEN przeciwnicy ministra Poniedziałkowe południe 4 września. Wicepremier i minister edukacji rozpoczyna rok szkolny w podwarszawskiej Dąbrówce. Przed gmachem ministerstwa dwie grupy młodzieży. Po jednej stronie zwarte szeregi działaczy Młodzieży Wszechpolskiej i Ligi Polskich Rodzin z dyżurnymi gwizdkami. Po drugiej przeciwnicy poczynań wicepremiera, którzy przyszli tu na apel Grupy Inicjatywnej „Giertych Musi Odejść”, Pracowniczej Demokracji i Zielonych 2004, na pierwszy w tym roku szkolnym wiec, pod hasłem „Początek roku – koniec Giertycha!”. Niektórzy prosto ze szkoły – jeszcze w białych koszulach, inni ubrani na kolorowo, w otoczeniu muzyków grających na bębnach. Tłum młodych ludzi tańczy w rytm muzyki, którą puszcza DJ Krzak, co skutecznie zagłusza gwizdy wszechpolaków. „Edukacja, nie endecja!!!” – to jedno z wielu haseł, które można dostrzec na przyniesionych transparentach. Minister Giertych nie ma racji Przed MEN pojawia się coraz więcej policjantów. Atmosfera dość nerwowa. Czy dojdzie do konfrontacji? – to pytanie chyba najczęściej pada pod siedzibą resortu. Wydaje się, że właśnie sojusznicy Romana Giertycha najbardziej oczekują fizycznego przekonania do swoich racji. – Widzicie? Roman nie zapomniał o zaproszeniu prawdziwych Polaków! – mówi z ironią przechodzący chłopak. Teren ministerstwa posłużył za magazyn artykułów propagandowych. Zwolennicy ministra rozdzielili pomiędzy siebie biało-czerwone flagi i transparenty – „Polska szkoła bez zioła”, „Minister Giertych ma 100% racji”. Chwilę później słyszymy przerażający dźwięk gwizdków. To zwolennicy wicepremiera dają wyraz zaufaniu do lidera LPR i ogromnej niechęci do młodzieży po przeciwnej stronie. – Minister Giertych nie ma racji – skandują młodzi ludzie w odpowiedzi na okrzyki Młodzieży Wszechpolskiej. Powoli gromadzi się coraz więcej przeciwników wicepremiera. Widać też działaczy młodzieżówek SLD i SdPl. Gdzieś z boku Kazimiera Szczuka udziela wywiadu jednemu z dziennikarzy. Na manifestacji zebrali się też przeciwnicy szkalowania Jacka Kuronia, którzy rozstawili swój stolik i umożliwili złożenie podpisów pod protestem w obronie dobrego imienia opozycjonisty. „Niech Roman Giertych pamięta: są ludzie i wartości, które stoją ponad ideologią”, czytamy w proteście Komitetu Obrony Jacka Kuronia. Pomiędzy manifestantami krąży starsza kobieta z zawieszonym na szyi różańcem. Unosi nad głowę krzyż i z uwagą przygląda się całej sytuacji. Po chwili podchodzi do niej młody człowiek i życzliwie zachęca: – Pani powinna przejść na drugą stronę. Tam jest pani grupa. Po tych słowach kobieta oddala się z zakłopotaniem. Przemek Gołębski, jeden z organizatorów Kampanii „Giertych Musi Odejść”, uważa uczestników manifestacji za spadkobierców idei Jacka Kuronia, którzy nie zgadzają się na pobieranie nauki w szkołach, nad którymi pieczę sprawuje radykalny i nieskory do dialogu nacjonalista. – To my jesteśmy reprezentantami państwa solidarnego, nasza manifestacja jest wyrazem oddolnego i spontanicznego sprzeciwu wobec Romana Giertycha – mówi Przemek, a jego kolega Piotr Skubiszewski dodaje: – Minister Giertych swoją skandaliczną postawą obniża rangę polskiej oświaty na arenie międzynarodowej, a swoimi działaniami blokuje wszelkie próby jej zreformowania. Poza tym nie rozumie współczesnych realiów zachodniego szkolnictwa! Dla nas właśnie to oznacza brak perspektyw. Obaj uważają, że polska młodzież nareszcie obudziła się i będzie się radykalizować, dopóki Roman Giertych nie zrezygnuje z funkcji ministra edukacji narodowej. Także Andrzej Żebrowski z Pracowniczej Demokracji, który przyszedł wyrazić sprzeciw w imieniu swoim i córki, nie zgadza się z polityką ministra. – Nie chcę, żeby moja 14-letnia córka chodziła do brunatnej szkoły. Będziemy manifestować do skutku. Autokar nas przywiózł, żeby wspomóc ministra Ponadstuosobową grupę przeciwników i zdecydowanie mniej liczną grupę zwolenników ministra oddziela gęsty szpaler policji. Dopiero po dłuższych negocjacjach udaje nam się przedostać do reprezentantów Młodzieży Wszechpolskiej. Wśród nich są również osoby, które z pewnością już dawno zakończyły edukację. – Przyjechał autokar i przywiózł nas tutaj, żeby wspomóc ministra – mówi starszy pan z Jeleniej Góry. Jego żona dodaje: – Roman Giertych to prawdziwy Polak, który chce patriotycznej szkoły. Nie pozwolimy, żeby obrażać polskiego ministra. W holu ministerstwa przechadza się Krzysztof Bosak, lider Młodzieży Wszechpolskiej, zaabsorbowany