Pod rządami nowej ustawy hazardowej Totalizator Sportowy idzie na dno 8 lutego 2010 r. członkowie Zespołu Projektowego powołanego sześć dni wcześniej przez Zarząd Totalizatora Sportowego sporządzili notatkę ze spotkania, którego tematem było poszukiwanie przyczyn dramatycznego spadku przychodów spółki. Żaden, nawet najbardziej krytyczny, poświęcony Totalizatorowi tekst, jaki w ostatnich latach pojawił się na łamach gazet, nie może równać się z treścią owego dokumentu. Od dawna nie jest tajemnicą, że narodowy monopolista w dziedzinie gier liczbowych, delikatnie mówiąc, pogrąża się w kłopotach. Spada sprzedaż, maleją przychody, kurczą się dopłaty przekazywane na rachunek Funduszu Rozwoju Kultury Fizycznej. W latach 2004-2008 z tytułu dopłat do gier spółka przekazała ponad 3,25 mld zł, co stanowiło ok. 46% dokonanych przez nią łącznych wpłat do budżetu. Ponad 2,6 mld zł trafiło na rachunek Funduszu Rozwoju Kultury Fizycznej, ponad 650 mln na Fundusz Promocji Kultury. W styczniu 2010 r. Fundusz Rozwoju Kultury Fizycznej otrzymał 34 mln 501 tys. 594 zł. Dla porównania rok wcześniej była to kwota ponad 56 mln. Dwa lata temu zaś ponad 60 mln. Tak wysokiego spadku przychodów nie było w całej historii funduszu. Za kilka miesięcy minister sportu Adam Giersz wraz z głosicielami idei olimpizmu będą musieli żebrać w centrum Warszawy. Tylko patrzeć, jak minister skarbu państwa Aleksander Grad i prezes Totalizatora Sławomir Dudziński zostaną wezwani przed surowe oblicza posłów sejmowej Komisji Kultury Fizycznej, Sportu i Turystyki. Wszak Totalizator Sportowy idzie na dno. Wielka gra Członkowie Zespołu Projektowego trafnie wskazali przyczyny katastrofy. Zbyt wysoka cena pojedynczego zakładu w Lotto, mała atrakcyjność kumulacji, niski stopień wypłacalności gry Keno, spadek wiarygodności w oczach graczy, wprowadzona na przełomie maja i czerwca 2009 r., mniej atrakcyjna dla agentów prowadzących kolektury umowa prowizyjna… Katalog zarzutów liczy cztery strony i jest aktem oskarżenia skierowanym wobec władz spółki. Lecz czegóż mogliśmy się spodziewać po ludziach, którzy wiedzę na temat Totalizatora Sportowego zdobywali, kupując losy Dużego Lotka? W lutym 2008 r., gdy powołano nowy zarząd, szef rady nadzorczej spółki Andrzej Rzońca nie miał obaw, czy prezes Dudziński wraz z kolegami sobie poradzi. W zarządzie pozostaje reprezentant załogi Grzegorz Sołtysiński zapewniał Gazetę Wyborczą Rzońca. I dodał: Sołtysiński pracuje w Totalizatorze od wielu lat. Nie miał racji. Co prawda doświadczenie z hazardem nie wydaje się cechą pożądaną u dobrego menedżera, jednak ta zasada nie ma zastosowania w odniesieniu do krajowego monopolisty w dziedzinie gier liczbowych. Przydaliby się ludzie, którzy znają hazard. Przez dwa lata, także na łamach Przeglądu, dowodziłem, że ekipa kierująca Totalizatorem rokuje jak najgorzej. Pisałem o błędach, szerzącym się w spółce kolesiostwie, o konkursach na członków zarządu, których wynik był z góry wiadomy, o dziwnych związkach ze spółką GTech, o planach wprowadzenia wideoloterii i zabiegach wokół nowelizacji ustawy o grach i zakładach wzajemnych, których celem było administracyjne wyeliminowanie konkurencji. Lecz nigdy nie posunąłem się tak daleko jak członkowie wspomnianego już Zespołu Projektowego. Choć zdarza się im popełniać błędy. Np. w notatce dla zarządu spółki znalazła się uwaga, iż przyczyną trudności Totalizatora jest duża konkurencja ze strony firm obsługujących automaty o niskich wygranych. Szacuje się, że w styczniu 2010 r., po wejściu w życie nowej ustawy hazardowej, z rynku wycofano nawet połowę tych urządzeń. Rząd spełnił w ten sposób wielokrotnie zgłaszany przez monopolistę postulat ustawowej eliminacji konkurencji. A mimo to przychody spółki spadły. Nie mamy jeszcze oficjalnych wyników za luty, lecz od pracowników Totalizatora wiem, że są gorsze niż w styczniu. Minister sportu otrzymał w lutym z tytułu dopłat do gier liczbowych ok. 25-26 mln zł. Rok wcześniej była to kwota ponad 42 mln. Warto w tym miejscu przypomnieć publiczne deklaracje składane jesienią 2009 r. przez prezesa Dudzińskiego, gdy za wielkie pieniądze spółka dokonała rebrandingu nazw oferowanych gier, a Duży Lotek ustąpił miejsca Lotto: Zmiany zostały wprowadzone w oparciu o szczegółowe badania i analizy. Wykazały one, że gracze jak
Tagi:
Marek Czarkowski









