Rozwiązano najstarszą na świecie zbrodnię z archiwum X. Policjant został skazany za morderstwo sprzed 55 lat Po 55 latach zagadka została rozwiązana – to zapewne najodleglejsza w czasie zbrodnia w Stanach Zjednoczonych, której sprawca stanął przed sądem i usłyszał werdykt: winny!Dowodem obciążającym oskarżonego jest pożółkły bilet kolejowy, ukryty w ramce za fotografią. Zabójca to 72-letni były policjant Jack Daniel McCullough. Kiedy porwał i zamordował siedmioletnią Marię Ridulph, miał 18 lat i nazywał się John Tessier. Prezydentem był wtedy Dwight Eisenhower, a szefem FBI sławny J. Edgar Hoover. Śmierć Pięknej Marii Potworna zbrodnia wstrząsnęła wtedy całym krajem. Gazety nazwały ofiarę Piękną Marią (Pretty Maria). Eisenhower i Hoover polecili, aby codziennie informowano ich o wynikach śledztwa. Policja stanowa i FBI działały z wielką energią, jednak mordercy nie wykryto.Był mroźny wieczór 3 grudnia 1957 r. W Sycamore, sennym miasteczku w stanie Illinois, niespełna 100 km na zachód od Chicago, mieszkańcy dekorowali domy na Boże Narodzenie. Na rogu Archie Place i Center Cross bawiły się Maria Ridulph i jej o rok starsza najlepsza przyjaciółka, Kathy Sigman (obecnie Kathy Chapman). Wymyśliły grę w chowanego przed samochodami – kryły się za drzewem, tak aby nie mogły ich oświetlić reflektory przejeżdżających aut. Nagle do dziewczynek podszedł młody mężczyzna w kolorowym swetrze i powiedział: „Cześć! Jestem Johnny. Lubicie się bawić lalkami i być noszone na barana?”. Ufna Maria dała się ponosić. Potem pobiegła do domu po lalkę. W tym czasie Johnny dotykał Kathy po rękach i nogach, mówił: „Jesteś piękna”. Maria wróciła z lalką. Teraz Kathy poszła na chwilę do domu po rękawiczki. Gdy przyszła, Maria i mężczyzna zniknęli. „Porwał moją najlepszą przyjaciółkę. Do dziś zastanawiam się, dlaczego wybrał ją, a nie mnie”, mówi 63-letnia pani Chapman.Dziewczynka wszczęła alarm. Marii szukali jej rodzice, potem sąsiedzi, wreszcie policja i prawie wszyscy dorośli mieszkańcy miasteczka. Samochody policyjne krążyły po ulicach, funkcjonariusze informowali przez głośniki o zniknięciu dziewczynki. W tamtych czasach w Illinois nikt nie słyszał o porywaniu dzieci. 70-letnia obecnie Cheryl Crain wspomina: „Doskonale pamiętam ten wieczór, tak jak dzień, w którym zabito prezydenta Kennedy’ego. Byłam wtedy w sklepie ojca przyjaciółki, Janice Edwards. Nagle zadzwonił jej tata i powiedział, żebyśmy zamknęły sklep od środka i nikogo nie wpuszczały, dopóki nie przyjdzie. Janice miał odwieźć do domu jej chłopak, John Tessier, ale się nie zjawił”.Stróże prawa przetrząsali dom po domu, od strychu po piwnice, sprawdzali nawet kominy. W wielodniowych poszukiwaniach wzięło udział 2 tys. policjantów i funkcjonariuszy FBI. Ale po porwanej dziewczynce ślad zaginął. Dopiero w kwietniu 1958 r. małżeństwo zbierające grzyby w lesie w pobliżu miasta Galen, w odległości ok. 170 km od Sycamore, dokonało makabrycznego odkrycia. W gęstwinie ktoś porzucił zwłoki dziecka, a zwierzęta rozwłóczyły kości. Lekarze sądowi mogli badać tylko szkielet. Nie potrafili ustalić przyczyny zgonu, stwierdzili jedynie, że przyczyną śmierci Marii Ridulph było przestępstwo. Żelazne alibi Policja wytypowała ok. 100 podejrzanych. Anonimowa kobieta zadzwoniła do biura szeryfa hrabstwa DeKalb i poinformowała, że sprawcą może być młody sąsiad rodziny Ridulph, o nazwisku, jak powiedziała, Treschner. Pięć dni po porwaniu 18-letni John Tessier został przesłuchany. Mówiono, że chłopak lubi napastować dziewczynki. Zabiera je na strych i zmusza, by się rozbierały do naga. Tessier przyznał, że kiedyś lubił się bawić z dziećmi z sąsiedztwa „w doktora”, ale już tego nie robi. Opowiedział, że w dniu zbrodni pojechał do Rockford, do punktu rekrutacyjnego lotnictwa wojskowego. Zamierzał się zaciągnąć do sił zbrojnych. Wykorzystał darmowe bilety kolejowe, które rząd Stanów Zjednoczonych dawał ochotnikom do wojska. Z Rockford pojechał do Chicago, aby się zabawić. 3 grudnia o godz. 18.45 (mniej więcej w tym czasie doszło do porwania) siedział zatem w pociągu z Chicago do Rockford. Z tego miasta ojczym odebrał go samochodem. Tessier poszedł jeszcze na randkę, ale noc spędził w domu.Ojczym i matka potwierdzili alibi. Detektywi musieli zostawić chłopaka w spokoju. Ale jego nieletnie przyrodnie siostry wiedziały, że tej nocy John nie nocował w domu i już nigdy nie założył kolorowego
Tagi:
Marek Karolkiewicz









