Nadmiar dymu (z kadzideł) zaszkodził prezesom Akademickich Klubów Obywatelskich im. Lecha Kaczyńskiego. Nie zauważyli, że coś się zmieniło i obywatele wyszli na ulice. Mogli do nich dołączyć. Albo zrobić swoje marsze poparcia dla pisowskich ustaw. Chodzenie jednak męczy, więc profesura napisała list otwarty do prezydenta Dudy. Z wezwaniem, by pilnie podpisał trzy ustawy. I z zapewnieniem, że w niczym nie naruszają one trójpodziału władzy. Duda nie uwierzył i odesłał ich z kwitkiem.
Mamy więc problem. Kto jest teraz prawdziwym strażnikiem pamięci Lecha Kaczyńskiego? Duda, który ciągle się powołuje na niego? Akademickie Kluby Obywatelskie? Mordy, które wycierają się tym nazwiskiem? Ktoś inny?
Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy