Proszę o czosnek do kryminału

Zapiski przedwięzienne 4 września 2001 r. W ubiegłym roku napisałem kilka felietonów o chorobie toczącej nasz wymiar sprawiedliwości. Sądziłem, że środowisko sędziowskie rozważy spokojnie moje zarzuty. Omyliłem się. Zamiast rozwagi doczekałem się donosu do prokuratury, która wezwała mnie na 12 września br. do gmachu przy ulicy Kruczej 38 w Warszawie, by mi przedstawić zarzuty zniewagi sądu, zagrożone karą grzywny bądź aż trzech (jak się dobrze policzy) lat więzienia. Donos złożony na przełomie wieków, czyli z początkiem roku 2001, czekał aż do teraz na uruchomienie procedury sądowniczej, zaczynającej się – jak zawsze – od przedstawienia podejrzanemu zarzutów, tym razem z artykułu 212 §2 w związku z artykułem 91 k.k. Nie mamy w Polsce prokuratury niezależnej. Jest ona cząstką rządowej gestii władzy, zaś prokurator generalny jest politycznym ministrem rodem z partii rządzącej. Tej partii źle się wiedzie – w opinii publicznej – ma fatalne notowania. Ja natomiast jestem inicjatorem stworzenia sojuszu „lewicy razem”, czyli połączenia sił Unii Pracy i SLD w jedną koalicję wyborczą, która ma niebywale wysokie notowania wśród opinii publicznej. To ważne dla tej sprawy stwierdzenia, gdyż atak prokuratury na mnie, straszenie mnie – wielokrotnego więźnia

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2001, 37/2001

Kategorie: Felietony