Żydowska organizacja religijna uczyniła z palestyńskich zamachów dochodowy interes Cały współczesny świat zagrożony terrorem może się uczyć od Izraelczyków właściwego reagowania na zamachy bombowe, reagowania wyzbytego histerii i paniki. Izraelscy Żydzi, nękani atakami Palestyńczyków, osiągnęli bowiem w tej dziedzinie wysoki stopień fachowości. Jedynym amatorem jest zamachowiec, który popełnia samobójstwo po raz pierwszy. W Izraelu opracowane zostały wytyczne skrupulatnego rytuału odprawianego chwilę po palestyńskim ataku terrorystycznym. W szpitalach panuje stan ciągłej gotowości. Lekarze mają przygotowane czyste koszule i krawaty, żeby dobrze wyglądać, udzielając wywiadów, a konkurencyjne ekipy trzech kanałów tutejszej telewizji i czterech stacji radiowych czyhają w napięciu na kolejny atak Palestyńczyków i podążają na miejsce wybuchu żywej torpedy, współzawodnicząc z karetkami pogotowia i policją. Szybsza od pomocy lekarskiej, policji, żołnierzy straży granicznej, psychologów, sprawozdawców telewizyjnych i kamerzystów jest tylko nadzwyczaj czujna organizacja religijna Zaka, dla której palestyńskie zamachy są dochodowym interesem. Mojżeszowi ortodoksi z Zaki zajmują się zbieraniem trupów, segregacją oderwanych kończyn, tudzież zeskrobywaniem mózgów i bebechów ze ścian zaatakowanego autobusu. Przed trzema laty, kiedy nie było jeszcze palestyńskiej intifady, brodaci chasydzi – skrzyknięci obecnie w przedsiębiorstwie Zaka – tworzyli mocne grupy chuligańskie. Z wrzaskiem: Szabes! Szabes! (Sobota! Sobota!) tarasowali wjazd do Jerozolimy, palili opony, rzucali kamieniami we wszystko, co niereligijne, czyli bez mycek, przeklinali i usiłowali ściągnąć z koni żydowskich karabinierów. Barykady budowane przez chasydów z mebli, wraków samochodowych, zdezelowanych pianin, garnków i koszy na śmieci na ulicy Bar Ilan, na wjeździe do stolicy Izraela, przywodziły na myśl barykady powstania w getcie warszawskim. Nie te prawdziwe barykady, zbudowane przez pana Marka Edelmana, których piszący te słowa nie oglądał, bo opuścił getto w przededniu powstania, ale barykady ustawione zaraz po wojnie w łódzkim atelier na ulicy Łąkowej dla filmu Aleksandra Forda „Ulica Graniczna”. Porównanie narzucało się, tym bardziej że chasydzi walczący z policją, wleczeni za chałaty, brody i pejsy do ciężarówek obitych blachą, zwykli byli wołać do izraelskich stróżów prawa: Gestapo! Naziści! SS!!! Na czele szalejących ortodoksów krzyczał, wrzeszczał i miotał półcegłówkami na ulicy Bar Ilan niejaki Juda Meszi Zahaw, w języku jidysz Juda Golden Zaid, po polsku Juda Złotojedwabny. W pamięci starszych ludzi nazwisko Złotojedwabny może się kojarzyć z postacią młodocianego polskiego aktora, Jurka Złotnickiego, odtwórcy głównej roli żydowskiego dziecka w tejże „Ulicy Granicznej” Forda, którą wspomnieliśmy z uwagi na barykady. Ocalone z Zagłady Żydówki w średnim wieku po premierze filmu rozpoznawały Złotnickiego na ulicach Łodzi i Warszawy, obłapiały aktora i obcałowywały, widząc w nim żydowskie, bohaterskie dziecko wracające kanałami do walczącego getta (czego piszący te słowa nie uczynił). Dodajmy dla celów protokolarnych, że po niejakim czasie gorące pocałunki i matczyne, niezdrowe molestacje ze strony roztkliwionych pań Żydówek zrobiły ze Złotnickiego antysemitę. Dzisiejszy Juda Złotojedwabny, trzydziestoparoletni ryży chasyd z dzielnicy religijnej Sto Bram w Jerozolimie, nie przypomina już zabiedzonego ortodoksa, chuligana w zabłoconym, oberwanym chałacie, postponowanego na ulicy Bar Ilan w Jerozolimie przez czarnych, sefardyjskich Żydów policyjnych. W nowym wcieleniu intifadowym Juda Złotojedwabny cały w jedwabiach i roleksach stoi na czele przedsiębiorstwa Zaka. Złotojedwabnemu Judzie ani w głowie brudzenie opuszek palców dotykaniem zakrwawionych trupów, rąk, nóg i mózgów wiszących na ścianie. Złotojedwabny Juda przemieszcza się po religijnych dzielnicach Izraela przyzwoitym mercedesem S600 i liczy dolary zebrane przez wysłanników swojego przedsiębiorstwa u uczuciowych amerykańskich Żydów. Wysłannicy Złotojedwabnego tworzą ciało finansowe o nazwie Przyjaciele Zaka. Pokazują w Stanach Zjednoczonych sfilmowanych chasydów, podkomendnych Złotojedwabnego, którzy bez odrazy zbierają trupy, składają ofiary z oderwanych kawałków jak w klockach lego i pakują, co złożyli, do białych worków z ogromnymi napisami reklamowymi Zaki. Na międzynarodowym żydowskim rynku kwestarskim Zaka dysponuje potężną siłą przebicia. Nic zatem dziwnego, że żadne inne izraelskie zbieranie pieniędzy poza granicami żydowskiego państwa nie cieszy się powodzeniem równym plonowi dolarowemu obrotnych chasydów. I tak, zawdzięczając powodzenie żywym torpedom, przedsiębiorstwo Zaka Judy Złotojedwabnego kpi na całego z zawodowych kwestarzy wysłanych do USA przez izraelskie organizacje charytatywne,
Tagi:
Edward Etler









