Wspomnienia prof. Marii Siemionow, która dokonała pierwszej w świecie pełnej transplantacji twarzy Większość ludzi traktuje twarz jako coś oczywistego. Nie zastanawiamy się, jak ona kształtuje i wzmacnia naszą osobowość. Odbiciu w lustrze przypisujemy nasze „ja” i odbicie to niesie z sobą wiele informacji. Mówi, jaką osobę mamy przed sobą: młodą, starzejącą się, mającą w życiu cel, usatysfakcjonowaną, kochaną. A może to człowiek o twarzy naznaczonej bliznami i tak zniekształconej, że nawet trudno mu kochać samego siebie? W listopadzie 2004 roku ja i klinika w Cleveland skupiliśmy uwagę całego świata, oznajmiając, że rozważane przeprowadzenie przeszczepu twarzy jest możliwe zarówno z medycznego, jak i etycznego punktu widzenia. Pytania z prośbą o wywiady przychodziły z mediów całego świata, rozdzwoniły się telefony. Zwykłe tygodniki i wielkie stołeczne dzienniki – wszyscy chcieli się dowiedzieć więcej. Klinika była przyzwyczajona do takiej popularności. Ja nie. Obok zainteresowania mediów były też nieśmiałe pytania osób prywatnych, które z wahaniem prosiły o informacje o procedurze kwalifikacji do przeszczepu. Innymi słowy, kto może się ubiegać o taką operację i z kim w klinice należy się kontaktować, aby móc zostać ewentualnym kandydatem. Cztery lata później, w grudniu 2008 roku, kierowałam zespołem,
Tagi:
Maria Siemionow