Dziedziczenie depresji częściej występuje u osób z cukrzycą czy chorobą wieńcową Prof. Janusz Rybakowski jest autorem i współautorem ponad 500 publikacji na temat psychiatrii, jest też współredaktorem najnowszego polskiego podręcznika psychiatrii. W jego zainteresowaniach chorobą afektywną dwubiegunową dużą rolę odegrał dwuletni staż naukowy w Katedrze Psychiatrii Uniwersytetu Pensylwania w Filadelfii. Prof. Rybakowski był m.in. prezesem Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego. Jako jedyny przedstawiciel Europy Środkowej jest w komitecie redakcyjnym periodyku naukowego „Bipolar Disorders”, poświęconego najnowszym badaniom nad chorobą maniakalno-depresyjną. – Co łączy takie nazwiska jak Ernest Heming-way, Marilyn Monroe, Jerzy Kosiński i Zbigniew Herbert? – Z mojego punktu widzenia, łączy je choroba afektywna dwubiegunowa – zaburzenie psychiczne charakteryzujące się silnymi wahaniami nastroju, które w skrajnych przypadkach mogą się kończyć śmiercią samobójczą. – Herbert dożył 74 lat i zmarł śmiercią naturalną. – Ale pisarz miał prawidłowo zdiagnozowaną chorobę i leczył się we właściwy sposób. Wymienione osoby to znani ludzie kultury, których życie i działalność wiązały się z dużą aktywnością, kreatywnością, okresami wzmożonego wysiłku, ale i dramatycznymi spadkami nastroju, czyli depresją. – Czy zapanowała dziś moda na depresję? – Nie użyłbym takiego określenia. Być może rozwój nauk medycznych i farmaceutycznych sprawił, że obecnie częściej zwraca się uwagę na depresję niż np. 50 lat temu, ale choroba ta była znana już w starożytności. Hipokrates określał ją mianem melancholii. W ostatnich latach zachorowalność na depresję oscyluje w granicach 6% populacji, jednak na przestrzeni całego życia człowieka ryzyko wystąpienia depresji wynosi 17%. Inna sprawa, że wraz z rozwojem cywilizacji i dążeniem do wzbogacania się wzrasta stres, który sprzyja występowaniu depresji. Polska dołączyła do krajów, w których poważnym problemem społecznym jest bezrobocie, niepewność jutra itd., a to może skutkować większą podatnością na różne choroby. Z drugiej strony firmy farmaceutyczne sprawnie podchwyciły większe zainteresowanie depresją i to również można u nas zaobserwować. – Kto znajduje się w grupie podwyższonego ryzyka? – To nie jest sprawa jednoznaczna. Dostrzega się w występowaniu depresji działanie czynnika dziedzicznego. Większą podatność można dostrzec u osób obciążonych różnymi chorobami somatycznymi, takimi jak cukrzyca lub choroba wieńcowa. Zaburzenia afektywne dwubiegunowe rozpoznaje się niekiedy u osób młodych, u których występują okresy zwiększonej drażliwości, wahań nastroju, większej impulsywności. Niektórzy łączą nawet objawy występującej u dzieci choroby ADHD z pojawiającymi się po latach zaburzeniami afektywnymi dwubiegunowymi, czyli chorobą maniakalno-depresyjną, w której dochodzi do gwałtownych wahań czy załamań nastroju. Biegunem dolnym jest depresja, która przechodzi w manię, czyli podniesienie nastroju ponad stan normalny. – Czym grozi człowiekowi taka dwubiegunowa choroba maniakalno-depresyjna? – Niebezpieczny może być zarówno biegun dolny, jak i górny. Spadek nastroju to załamanie psychiczne, które w skrajnych przypadkach może prowadzić nawet do samounicestwienia. Drugi biegun to euforia, niekontrolowane i chaotyczne wzmożenie aktywności, poczucie siły, wielkości, nieomylności. Osoby w stanie manii co prawda nie zagrażają swemu życiu, ale mogą skomplikować je sobie ponad wszelkie wyobrażalne granice, np. zaciągnąć niebotyczne kredyty, pozbyć się dorobku życiowego, rozbić rodzinę itd. Choroba afektywna dwubiegunowa ma zresztą różne odmiany. W jednej z nich występuje stan depresji, ale biegun manii jest dosyć umiarkowany (hipomania), a sam chory odczuwa go jako doświadczenie przyjemne, bo funkcjonuje lepiej niż w stanie wyrównanego nastroju. Właśnie zmiana stanu hipomanii w stan depresji bywa tak gwałtowna i dramatyczna, że powstaje ryzyko samobójstwa. – Czy do lekarza częściej zgłaszają się pacjenci z depresją, czy z manią? – Zdecydowanie częściej z depresją, bo ten stan sprawia, że pacjent czuje się bardzo źle, czuje się chory. Pacjent z manią sam nie zgłosi się do lekarza, bo uważa, że wszystko u niego jest w porządku, a on wie to lepiej niż całe jego otoczenie i wszyscy lekarze razem wzięci. Często więc na rodzinie czy otoczeniu chorego spoczywa obowiązek zorganizowania wizyty u lekarza i podjęcia leczenia. W najcięższych przypadkach stosuje się nawet leczenie przymusowe w warunkach szpitalnych. Ważna jest jednak prawidłowa diagnoza choroby afektywnej dwubiegunowej, co jest trudniejsze, czy też jednobiegunowej, a więc składającej się wyłącznie
Tagi:
Bronisław Tumiłowicz









