Pyskówki pod krzyżem

Pyskówki pod krzyżem

Ryszard Marek Groński Przy wszystkich nieprawościach władzy nigdy nie doszło do tego, że profesorowie myli szklanki, a znane piosenkarki pracowały jako szatniarki. Tak było w Czechosłowacji, ale nie w Polsce – Prof. Aleksander Wolszczan, nasz wybitny uczony, pod wpływem presji zrezygnował z pracy na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika po ujawnieniu przez Instytut Pamięci Narodowej, że był współpracownikiem SB. On sam stwierdził, że nie wstydzi się tego, co zrobił, gdyż został uwikłany w sytuację, z którą postanowił sobie tak, a nie inaczej radzić, a poza tym nikogo nie skrzywdził. Jak współczesność powinna sobie radzić z duchami przeszłości? – Przede wszystkim trzeba wiedzieć, jaka to była przeszłość. Znajomość jej realiów upoważnia do stwierdzenia, że tacy ludzie jak Wolszczan musieli wyjeżdżać, ponieważ on tu miał sprzęt z czasów Kopernika. A zatem jeśli chciał coś zrobić, to musiał pojechać do instytutu Plancka, a potem do Ameryki. Człowiek, który wykrył jakieś gwiazdy, dziś stał się gwiazdą IPN, oskarżaną o różne rzeczy przez ludzi, którzy nie mają pojęcia o tamtych czasach. Nie wiedzą, że aby naukowiec mógł wyjechać na roczne stypendium, musiał odbyć rozmowę, i to nie z rektorem, ale właśnie z pracownikiem służb. Poza tym u nas zapomina się o jeszcze jednej rzeczy. Ci, którzy zajmują się przeszłością, nie czytają powieści kryminalnych z wyższej półki

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2008, 43/2008

Kategorie: Kultura