Po raz pierwszy Parada Równości w Warszawie połączy siły z międzynarodową EuroPride Wyjście z szafy czy manifestowanie seksualności? Hasłami tegorocznej Parady Równości w Warszawie są wolność, równość, tolerancja. Jak zwykle jednak impreza wzbudza wielkie emocje, na długo przed rozpoczęciem. Trwają dyskusje – zarówno merytoryczne, jak i zwykłe przepychanki. A jest o czym dyskutować. Tegoroczna parada to coś znacznie większego niż dotychczasowe manifestacje – w Warszawie odbędzie się EuroPride, czyli międzynarodowa, organizowana corocznie od 1992 r. Parada Równości czy też, jak w nazwie – dumy. Dumy z seksualności, z bycia sobą, z tego, że nie trzeba się ukrywać. – To ważne wydarzenie nie tylko w historii Polski, ale też całej Europy Środkowo-Wschodniej – twierdzi Yga Kostrzewa ze stowarzyszenia Lambda Warszawa. O swoje prawa Manifestacje walczące o równość mają być jedną z metod domagania się praw mniejszości. W pierwszej paradzie w 2001 r. wzięło udział zaledwie 300 osób, w trzeciej już ok. 4 tys. Istotny dla manifestacji był rok 2004, kiedy to Lech Kaczyński, będący wówczas prezydentem Warszawy, nie wydał zgody na przejście gejów i lesbijek ulicami stolicy. Uzasadniał to m.in. zagrożeniem dla moralności i uczuć religijnych. Zamiast parady odbył się wiec, w którym wzięło udział ok. 2 tys. osób. Rok później w Warszawie znów zakazano Parady Równości, tym razem jednak jej organizatorzy nie chcieli zgodzić się na ograniczenia. W akcie obywatelskiego nieposłuszeństwa w paradzie wzięło udział ok. 5 tys. osób. Na czele manifestacji szła m.in. ówczesna minister polityki społecznej Izabela Jaruga-Nowacka. Już po wszystkim kolejne organy państwa przyznały, że zakaz parady był bezprawny, naruszał wolność zgromadzeń – potwierdziły to Samorządowe Kolegium Odwoławcze, Wojewoda Mazowiecki, później Naczelny Sąd Administracyjny i Trybunał Konstytucyjny. Wreszcie w 2007 r. organizatorów akcji poparł Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu. Do manifestacji w kolejnych latach dołączały następne miasta. W maju odbywa się parada w Krakowie, jesienią – we Wrocławiu. Do akcji dołączają także Katowice i Poznań. To ostatnie miasto zapisało się niechlubnie w historii parad – zorganizowana w 2005 r. manifestacja była nielegalna, zakazał jej prezydent Ryszard Grobelny. Policja zablokowała ulice, przez które mieli przejść manifestujący, i wielu z nich zostało zaprowadzonych na komisariat. Policja zatrzymała za to tylko kilkunastu spośród kontrmanifestantów, skandujących faszystowskie hasła i rzucających w uczestników parady jajkami i kamieniami. Burze Przed tegoroczną paradą w całej Polsce wrze. Imprezę wspiera wiele organizacji, nie tylko środowiskowych, m.in. Fundacja MaMa i Feminoteka, w przygotowania włączają się artyści i politycy. Jednocześnie warszawiacy mieli niedawno okazję wyjąć ze swoich skrzynek pocztowych ulotki. Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej im. ks. Piotra Skargi informuje o paradzie: „Jest to kolejna prowokacja homoseksualnych aktywistów, którzy promują obsceniczne zachowania i wzywają do nienawiści religijnej”. Do ulotki dopisany jest gotowy protest, który wystarczy odciąć i wysłać pod adresem pani prezydent – apel o „podjęcie działań uniemożliwiających organizowanie na terenie miasta imprez, których celem jest promowanie dewiacji i demoralizujących zachowań”. Podobne apele pojawiają się także na stronach internetowych i portalach społecznościowych. Przeciwnicy parad już od lat straszą nas publicznym obnażaniem, obsceną i zgorszeniem. W istocie przez minionych dziesięć lat nie zdarzało się, aby parada faktycznie gorszyła, chyba że gorszą kogoś radośni ludzie zgromadzeni pod tęczową flagą. Uczestnicy imprezy nie robią nic, co byłoby zabronione prawnie – zobowiązuje ich do tego regulamin. Jeśli zdarzają się incydenty, to nie częściej niż przy innych manifestacjach. Polskie parady nie przypominają tych zachodnich, którymi straszą ich przeciwnicy. Obok nawoływań do walki z imprezą pojawiają się liczne głosy poparcia ze strony osób i organizacji, które bronią podstawowego prawa do wolności zgromadzeń. Pikiety pielęgniarek, górników czy niepełnosprawnych, rozmaitych grup społecznych i zawodowych, są odbierane czasem jako uciążliwe, ale nie budzą większych emocji. Gdy chcę wyjść na ulicę i manifestować pod Sejmem, domagając się prawa do emerytury, wyższej pensji czy zasiłku, dlaczego nie mogę domagać się zgody na swoją seksualność i choćby możliwości zawarcia związku z wieloletnią partnerką czy partnerem tej samej płci? Tym bardziej że przygotowania do imprezy zbiegły się w czasie z informacją o planach przygotowania przez SLD ustawy
Tagi:
Katarzyna Klimkowska









