Rozbrojeni filiżanką herbaty

Rozbrojeni filiżanką herbaty

Wzywający do nienawiści muzułmańscy duchowni kontra skrajna prawica. Czy w Wielkiej Brytanii zderzą się cywilizacje? Kolejny miał być York. Bitwy stoczono już w Londynie, Birmingham i Manchesterze. Wszędzie było tak samo: tłum (a częściej tłumek) gniewnych ludzi, kibolskie piosenki. Na twarzach chustki i kominiarki. Obelgi. Czasem szarpanina. Po brutalnym morderstwie w Woolwich (dokonanym w imię Allaha) na Wyspach wezbrała fala skrajnie prawicowego gniewu. Według Nicka Lowlesa z antyrasistowskiej organizacji Hope not Hate, ostatnio Brytyjczycy byli świadkami „największej mobilizacji skrajnej prawicy od ponad 30 lat”. Mobilizacji, która objęła niemal cały kraj. Dlaczego więc w małym mieście w północnej Anglii wydarzenia miałyby się potoczyć inaczej? A jednak. Tu problemy okazały się zupełnie inne niż w pozostałych zakątkach Wielkiej Brytanii. Trzeba było jak najszybciej skombinować… piłkę futbolową. I ciasteczka. Atmosfera gęstnieje Atmosfera jest napięta od dawna. Już dwie doby po brutalnym morderstwie w Woolwich policja brytyjska ostrzegała, że dostaje dziesięciokrotnie więcej zgłoszeń o aktach agresji wobec muzułmanów. Potwierdzają to inni. – Liczba zgłoszeń gwałtownie rośnie. Przed Woolwich dostawaliśmy ich od czterech do ośmiu. Teraz nawet 40. W naszym społeczeństwie wciąż jest obecna islamofobia. W takich momentach jak

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2013, 24/2013

Kategorie: Świat