Gdy lewobrzeżna część miasta została 17 stycznia 1945 r. wyzwolona przez Armię Czerwoną i Wojsko Polskie, nikt nie wierzył, że stolica kiedykolwiek będzie odbudowana Toczący się spór o reprywatyzację jest jednocześnie sporem o proces odbudowy stolicy po II wojnie światowej. Nie tylko o tzw. dekret Bieruta nacjonalizujący grunty czy o przejęcie przez państwo fabryk i zakładów prywatnych znajdujących się na terenie przedwojennej stolicy. To także spór o sposób, w jaki odbudowano miasto, i o kształt architektoniczny, jaki zyskało ono po 1945 r. Dlaczego dziś młodzi ludzie noszą koszulki wychwalające powstanie warszawskie, które zakończyło się klęską i zniszczeniem miasta przez Niemców w niemal 85%, a nie okazują dumy z najbardziej udanego powstania – powstania Warszawy z ruin? Jest wiele przyczyn, m.in. edukacja, narracja historyczna narzucona społeczeństwu po 1989 r. przez prawicowych polityków oraz intelektualistów, którzy mają jednoznacznie negatywny stosunek do historii Polski z lat 1944-1989, ale nie tylko. W rozdziale „Dlaczego zajmujemy się odbudową?” w książce „Spór o odbudowę Warszawy. Od gruzów do reprywatyzacji” pod redakcją Tomasza Fudali czytamy: „Od upadku PRL-u stosunek do odbudowy Warszawy podlega ogólnym procesom dotyczącym postrzegania wojennej i powojennej historii Polski. Pamięć o odbudowie, jak pamięć powstania warszawskiego, przechodziła kryzys transformacji ustrojowej po 1989 r. Ulegała czerpanym z Zachodu wzorcom globalnego kapitalizmu. Możemy przypuszczać, że to dekada lat 90., z jej utratą wiary w postęp – skompromitowany w nadwiślańskiej wersji realnego socjalizmu – spowodowała, że historykom, varsavianistom czy przewodnikom miejskim nie przechodziła już przez gardło heroiczna, zmitologizowana narracja o odbudowie. Odbudowie opierającej się na wspólnej pracy, entuzjazmie i próbie pokonania podstawowych trudności bytowych. Teraz odbudowę należało pokazywać inaczej, wskazując przykłady jej zaniechania. Jej uwikłania w miniony, upadły system”. Stolica miała być w Łodzi Nikt nie kwestionuje sensu odbudowy miasta, ale już niewielu zauważa związany z nią wysiłek społeczeństwa. Ewa Siedlecka, publicystka „Polityki”, ubolewa nad tym, że komunalne kamienice są oddawane osobom prywatnym w strasznym stanie, co jest efektem zaniedbań władz miasta. Nie zauważa natomiast, że po wojnie była to kupa gruzów odbudowana wysiłkiem tysięcy ludzi w czynie społecznym. Taki punkt widzenia był dość powszechny, podzielany nie tylko przez większość dziennikarzy, publicystów czy polityków, ale także niemal całe społeczeństwo, dopóki latem 2016 r. nie wybuchła afera reprywatyzacyjna wokół działki po dawnej kamienicy przy Chmielnej 70. Prymat własności prywatnej nad dobrem ogółu obywateli nadal obowiązuje i jest przywoływany np. przez środowiska uwikłane w proces warszawskiej reprywatyzacji, które nie mają sobie nic do zarzucenia mimo faktów wychodzących na jaw w sprawach przejmowania stołecznych nieruchomości. Do tej pory nikomu nie przyszła do głowy refleksja, że co roku 1 sierpnia przy okazji rocznicy wybuchu powstania prezentuje się obrazki zrujnowanej Warszawy. W chwili gdy lewobrzeżna część miasta została 17 stycznia 1945 r. wyzwolona przez Armię Czerwoną i Wojsko Polskie, nikt nie wierzył, że stolica kiedykolwiek będzie odbudowana. Ówczesna władza chciała pozostawić Warszawę ruin jako symbol okrucieństwa wojny. i ostrzeżenie przed powtórzeniem błędów XX w. Stolica miała zostać przeniesiona do mniej zniszczonej Łodzi. Miasto robotnicze idealnie pasowało do roli centralnego ośrodka ludowego państwa. Warszawa powstała z gruzów, bo tego chciało polskie społeczeństwo, nie wąska grupa interesów związana z przedwojennymi właścicielami warszawskich kamienic i fabryk czy arystokracją. Już w pierwszych dniach po wyzwoleniu miasta przybywający do ruin nowi i starzy mieszkańcy zaczęli na własną rękę prace przy odgruzowywaniu. W ten sposób rozpoczęło się prowizoryczne życie w powojennej, niełatwej rzeczywistości. W styczniu 1945 r. panowała sroga zima. Warszawa była po działaniach wojennych wielkim polem minowym, pełnym pułapek i niebezpieczeństw. Tymczasem decyzję o podniesieniu stolicy z ruin poparł w Moskwie Józef Stalin. Władze PKWN zaakceptowały i przyjęły ją jako część planu odbudowy kraju (priorytetową, trzeba dodać). 24 maja 1945 r. wydano dekret o odbudowie Warszawy, powołując Naczelną Radę Odbudowy pod przewodnictwem Bolesława Bieruta. Władze nie miały innego wyjścia. Mieszkańcy sami już rozpoczęli prace przy odbudowie. Należało zorganizować instytucję, która koordynowałaby ten proces. Zajęło się tym powołane 22 stycznia 1945 r. przez prezydenta miasta Mariana Spychalskiego Biuro Organizacji Odbudowy Warszawy. Jeszcze










