Właśnie odpadł hol od wyciągarki. Od tego momentu szybowiec, który waży dobrze ponad ćwierć tony, unosi się sam Po ziemi przemyka cień ogromnego ptaka. Zadzieramy głowy na widok przelatującego szybowca. – W górze byłem, Piotrek Bobula mnie zabrał, a to było tak, że oni startowali z lin – miejscowy rolnik spotkany przed sklepem ma twarz żółtą i wyschniętą od tytoniu. – Zwyczajnie, po trzech chłopa ustawiali my po każdej stronie i ciągnęli, by naprężyć. Jak naprężyli, to puścili i un jak strzała z łuka wyskakiwał. Pare metra po ziemi i sru do nieba. A un, znaczy się Bobula, jak nikogo do pomocy nie było, to sam go rozpędzał i w biegu wskakiwał. A po nocy ile latał, inszego nic dla niego ni ma. Ja mówię, niebieski to ptak. Stok położony jest na wschodnim skraju Bezmiechowej, podkarpackiej wioski koło Leska, miejscowości związanej z historią polskiego lotnictwa. Lądowisko znajduje się na południowym zboczu. Na szczycie góry stoją metalowa wiata, hangar (miejscowi mówią „angar”) dla szybowców i samolotów. Można dostać się tam samochodem, krętą żwirową drogą, która stromo pnie się w górę. Niektóre odcinki trasy auto pokonuje z wysiłkiem na pierwszym biegu, a cały przejazd idealnie nadaje się do testowania terenowych
Tagi:
Maksymilian Woch