Tag "Do Rzeczy"
Wybranowski od psów i kotów
Takiego odkrycia nie mogliśmy pominąć milczeniem. Wojciech Wybranowski ubogacił tygodnik „Do Rzeczy” nową myślą ekologiczną. W proch i pył rozwalił staromodnych wyznawców tezy, że zwierzętom szkodzą huki petard. Przywalił Rafałowi Trzaskowskiemu za „zakaz zorganizowania głośnych pokazów fajerwerkowych w czasie warszawskiego sylwestra”. I za uleganie „radykalnym ekologom”. Nowa ekologia Wybranowskiego kończy z tym zabobonem. Bo jej twórca, Wybranowski, sądzi pewnie, że psy i koty radują się wybuchami petard. Czyżby Wybranowski pisał swoje teksty
Miliony z telewizją Trwam
Lato to dobry czas dla królików. Trawa soczysta i zielona. Rozmnażają się więc na potęgę. Ale nie aż tak, jak rozmnożyli się telewidzowie oglądający telewizję Trwam. W oczach Lidii Kochanowicz, dyrektor finansowej Fundacji Lux Veritatis, aż 3,4 mln ludzi ogląda telewizję Trwam c o d z i e n n i e. O różnych porach, ale c o d z i e n n i e. To sensacja. Bo nieznający granic bezczelności Jacek Kurski, prezes TVP, mówi, że ma średnio mniej niż 1,5 mln widzów. Cóż to jest przy kolejnej informacji
Terlikowski w obronie gen. Franco
Odkąd nastał papież Franciszek, dla Tomasza P. Terlikowskiego nie ma już prawdziwego Kościoła. Nawet nie ma kto bronić „zniesławionego bohatera”. Ale jak mus, to mus. Terlikowski pierwszy staje w obronie gen. Franco. I nazywa go w „Do Rzeczy” bohaterem. I wara Hiszpanom od próby usunięcia szczątków dyktatora z mauzoleum w Valle de los Caídos. Wojny domowe zawsze są straszne. Po Franco zostało 2,4 tys. masowych grobów ze 140 tys. zamordowanych. Obozy koncentracyjne. Masakry. Terror. Franco na zawsze będzie okrutnym zbrodniarzem.
„Do Rzeczy” przeprasza Kwaśniewskiego
Apelujemy do załóg państwowych spółek. Pracujcie dłużej i wydajniej. Wasza kasa pójdzie na reklamy w mediach pisowskich. Bo przecież z czegoś muszą one płacić za przegrane procesy sądowe. A przegrywają je taśmowo. Ledwo Paweł Lisicki, szef „Do Rzeczy”, musiał przeprosić Irenę Dziedzic, a już przeprasza Aleksandra Kwaśniewskiego. Za to, że tygodnik „Do Rzeczy” i jego wydawca umieścili na stronie internetowej nagranie z pępkowego urządzonego przez Ryszarda Kalisza. Sąd uznał, że redakcja przekroczyła granice swobody prasowej, i kazał usunąć
Lisiewicz demaskuje kłamstwa Lisickiego
Jak oni się kochają! Rodzinka mediów pisowskich nie szczędzi sobie czułości. Także na swoich łamach. Prawdziwi Polacy. Szorstcy, ale do bólu szczerzy. A jak ich coś zaboli – walą między oczy. Boli zaś coraz więcej. Piotra Lisiewicza, zastępcę redaktora naczelnego „Gazety Polskiej”, szczególnie uwiera Paweł Lisicki, szef „Do Rzeczy”. Przypomina mu więc stare grzechy, gdy ten kierował „Rzeczpospolitą” i przyczynił się do „skutecznego wtłaczania Polakom w głowy kłamstwa smoleńskiego”. „Decydujące było
Postprawda „Do Rzeczy”
Orle Pióro, czyli spółka wydająca tygodnik „Do Rzeczy”, zwany czasem tygodnikiem Lisickiego, dostała upomnienie od Związku Kontroli Dystrybucji Prasy. Za co ukarano ten czołowy organ moralistów spod znaku PiS? Nie za troskę o moralność narodu polskiego, a zwłaszcza jego lewicowej części, ale za brak troski o prawdę na temat sprzedaży własnego pisma. „Do Rzeczy” zawyżyło swoją sprzedaż w grudniu 2015 r. o ponad 6 tys. egzemplarzy, a w przypadku jednego wydania o 19 tys. Wychodzi na to, że pod latarnią
Jankowski o głupocie ministrów
Gdzie może być człowiek, który wprowadził w Polsce coś na podobieństwo niemieckiego „Bilda”? Może siedzi gdzieś w pustelni? Albo w jakimś zakonie pokutuje za drukowane obrzydlistwa? Pomyłka. Grzegorz Jankowski oprócz widocznych zasług dla niemieckiego koncernu prasowego Axela Springera jest również linoskoczkiem. Z etapu praca dla Niemca zręcznie przeskoczył na etap praca dla „dobrej zmiany”. I tak się przejął nową robotą w tygodniku „Do Rzeczy”, że nawet zaczął PiS doradzać. Medialnie. Wystartował z wielkim zapałem.
Ciekną zbiory zastrzeżone
Polem najbardziej bezpardonowej rywalizacji tygodników pisowskich jest wykazanie, który z nich ma większy dostęp do tajemnic. Z tym dostępem jest jednak, delikatnie mówiąc, dość mizernie. Bo służby, jak zawsze, pogrywają z mediami. Dają im tylko to, co same chcą pokazać. A na dodatek lubią puszczać fałszywki. Takie jak ta, którą ktoś podrzucił dwóm panom G. z tygodnika „Do Rzeczy”. Zdarzyło im się nie tylko napisać, że następcą kard. Dziwisza w Krakowie będzie abp Gądecki z Poznania, ale też, że wiedzą, kto









