Tag "Marcin Strzelec"
Jak kończą generałowie
Czy szef polskiego więziennictwa Jacek Kitliński zostanie dyscyplinarnie zwolniony ze służby za represjonowanie podwładnych? To, że nowy minister sprawiedliwości pozbędzie się gen. insp. Jacka Kitlińskiego, jest pewne. Nie zmieni tego fakt, że Kitliński dyrektorem generalnym Służby Więziennej został jeszcze za rządów PO-PSL, a generalską nominację otrzymał od prezydenta Bronisława Komorowskiego. Jednak zwolnienie dyscyplinarne byłoby radykalnym posunięciem, niespotykanym na tak ważnym stanowisku w Służbie Więziennej (w czerwcu br. Kitliński został awansowany przez prezydenta Andrzeja Dudę na najwyższy
Strzelec więzienny
Wiemy, że w tę historię normalnemu człowiekowi trudno będzie uwierzyć. Ale skoro pisze o tym „Nie”, warto zajrzeć za kulisy więziennictwa i przyjrzeć się Marcinowi Strzelcowi. Facet zrobił taką karierę, że może zastąpić Obajtka, a nawet Morawieckiego. Jeszcze w 2016 r. był kapitanem i robił w Kaliszu za kierownika w ośrodku szkolenia. Kontrola przeprowadzona przez Biuro Spraw Wewnętrznych Centralnego Zarządu Służby Więziennej wykryła kilkanaście przekrętów, jakich kierowniczek się dopuścił. Zamiast wyrzucić Strzelca na zbity pysk, szef więziennictwa
Jaki i Strzelec – więzienna drużyna
Szukanie śladów mądrości Patryka Jakiego nie rokuje dobrze. Przybywa mu za to kłamstw. Tygodnik „Nie” przyłapał go, jak łże w sprawie płk. Marcina Strzelca, którego zrobił zastępcą szefa Służby Więziennej. Tyle że wcześniej Strzelec, jeszcze jako kapitan, robił w Kaliszu kryminalne numery. Andrzej Sikorski przypomina, jak Strzelec poczynał sobie w Centralnym Ośrodku Szkolenia Służby Więziennej w Kaliszu. Prywatny folwark, fuchy, porno na komputerach służbowych. Wkurzeni związkowcy poinformowali prokuraturę, ale przyszedł Jaki i wywindował
Łaska Boża, ale nie dla związkowców
Powołana przez Zbigniewa Ziobrę siedmioosobowa rada naukowa lipnego – jak pisze „Nie” – Instytutu Kryminologii i Penitencjarystyki to rządy PiS w pigułce. Dwaj nominaci warci są szerszej promocji. Mjr dr Marcin Strzelec, przeniesiony przez Jakiego z Kalisza do Warszawy wykonywał prywatne zlecenia na służbowym sprzęcie. Wkurzyło to związkowców, ale prokuratura uznała, że choć robił na boku, to „sporadycznie i incydentalnie”(!). Dyscyplinarkę umorzył mu Jaki. A skarżypytów związkowców porozrzucano po całej Polsce. Jak dojadą 300 km do roboty, to zmądrzeją. Mogą też