Tag "muzycy"

Powrót na stronę główną
Kultura

Muzyka rodzi się z ciszy

Andrea Bocelli od trzech dekad łączy muzykę klasyczną i rozrywkową

Korespondencja z Rzymu

Los odebrał mu wzrok, ale ma dar, który porusza miliony. Jego głos rozbrzmiewa na najważniejszych scenach świata. Usłyszymy go również w Polsce. Andrea Bocelli wystąpi 6 czerwca w Poznaniu i 8 czerwca we Wrocławiu. Włoski artysta podpisał pięcioletnią umowę na wyłączność z agencją AEG Presents – liderem w dziedzinie rozrywki na żywo, odpowiedzialnym m.in. za festiwal BST Hyde Park oraz światowe trasy Taylor Swift, Eltona Johna, Paula McCartneya, The Rolling Stones, Céline Dion i wielu innych gwiazd. Dla Bocellego współpraca z tą agencją to nowy początek. Symbol włoskiej muzyki, znany na całym świecie, rozpoczął trasę koncertami w Pompejach, są na niej także, oprócz Polski, Portugalia i Stany Zjednoczone. W 2024 r. Andrea Bocelli świętował 30-lecie kariery.

Od studiów prawniczych do śpiewu

Andrea Bocelli urodził się 22 września 1958 r. w La Sterza, niewielkiej toskańskiej wiosce niedaleko Lajatico, w rodzinie rolniczej. Od urodzenia miał problemy ze wzrokiem – zdiagnozowano u niego wrodzoną jaskrę. W wieku 12 lat, po wypadku podczas gry w piłkę nożną, całkowicie stracił wzrok.

Już jako dziecko pasjonował się muzyką – pierwsza płyta Franca Corellego, podarowana przez nianię, zainspirowała go do marzeń o karierze tenora. Uczył się gry na fortepianie, flecie, saksofonie i gitarze, śpiewał, komponował i rozwijał umiejętności w szkole dla niewidomych w Reggio Emilia. Również mając 12 lat, zdobył swoją pierwszą nagrodę – za wykonanie słynnej włoskiej piosenki „’O sole mio” w Viareggio.

Ukończył studia prawnicze na Uniwersytecie w Pizie. Po krótkim epizodzie pracy w kancelarii zdecydował się całkowicie poświęcić muzyce. Występował w klubach i kawiarniach, zainspirowany twórczością Franka Sinatry, Charles’a Aznavoura i Édith Piaf, a zarobione pieniądze inwestował w lekcje śpiewu. Jego determinacja i talent doprowadziły do podpisania kontraktu z wytwórnią Sugar Music. Przełom nastąpił w 1993 r., gdy Andrea zaśpiewał u boku Zucchero utwór „Miserere”. Rok później zwyciężył na festiwalu w San Remo z piosenką „Il mare calmo della sera”, rozpoczynając światową karierę.

W 2017 r. włoska telewizja Rai 1 wyemitowała film „Muzyka ciszy”, ekranizację autobiografii Andrei Bocellego. Reżyser Michael Radford opowiedział w nim historię chłopca z Toskanii, który mimo utraty wzroku nie porzucił marzeń. W roli mentora wystąpił Antonio Banderas, a muzykę skomponował Gabriele Roberto. To opowieść o wewnętrznej sile, o ciszy jako przestrzeni, w której rodzi się muzyka – historia małych rzeczy, które stają się czymś wielkim.

Komentując filmową opowieść o swoim dzieciństwie, Bocelli powiedział: „Nie wierzę w zasługi, ale w dar, który trzeba odkryć i pielęgnować. Wiara w przypadek może prowadzić do rozpaczy”. Zapytany o kontynuację biografii, żartobliwie dodał: „Moje obecne życie byłoby zbyt nudne na film – lepiej byłoby opowiedzieć o moich historiach miłosnych. To byłoby przynajmniej romantyczne”.

90 mln sprzedanych płyt

Od debiutu Bocelli nagrał kilkanaście albumów studyjnych, zarówno popowych, jak i klasycznych, w tym dziewięć kompletnych oper. Sprzedał ponad 90 mln płyt, a jego „Romanza” stała się jednym z najlepiej sprzedających się albumów w historii. Z kolei „Sacred Arias” to najpopularniejszy album muzyki klasycznej w jednym wykonaniu.

Sławę przyniósł mu także utwór „Con te partirò”, a wersja „Time to Say Goodbye” nagrana z Sarah Brightman stała się światowym przebojem. W duecie z Céline Dion zaśpiewał „The Prayer” – piosenkę nagrodzoną Złotym Globem i nominowaną do Oscara. W 2010 r. jego gwiazda pojawiła się na Hollywood Walk of Fame.

Andrea Bocelli wielokrotnie współpracował z uznanymi artystami, takimi jak Ed Sheeran, Lady Gaga, Barbra Streisand czy Luciano Pavarotti. Śpiewał dla papieży, monarchów i prezydentów, występował w Carnegie Hall i Metropolitan Opera, a także

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Aktualne

Mikromusic 23 marca w Klubie Stodoła, w ramach trasy “Nie umiem tańczyć tour”!

23 marca 2025 w Klubie Stodoła wystąpi Mikromusic! Wydarzenie odbędzie się w ramach trasy koncertowej “Nie umiem tańczyć tour”. Bilety dostępne w sprzedaży! Mamy to! Mikromusic wracają z długo wyczekiwany albumem zatytułowanym “Nie umiem

Aktualne

Andrzej Piaseczny z plejadą największych hitów 9 marca 2025 w Klubie Stodoła!

9 marca 2025 w Klubie Stodoła wystąpi Andrzej Piaseczny – jeden z najbardziej rozpoznawalnych i uwielbianych artystów polskiej sceny muzycznej. To wydarzenie to prawdziwa gratka dla fanów, którzy pragną na żywo usłyszeć legendarne przeboje wokalisty i doświadczyć niezwykłej

Aktualne

Największe hity Kamila Bednarka na Dzień Kobiet 2025 w Klubie Stodoła! 

Już 8 marca 2025 roku, w ramach wyjątkowego koncertu na Dzień Kobiet, Kamil Bednarek – jeden z najbardziej charyzmatycznych artystów polskiej sceny muzycznej – wystąpi w warszawskim Klubie Stodoła. Tego wieczoru, pełnego muzycznych emocji,

Kultura

60 wrogów i 40 przyjaciół

Jak Irena Santor stała się pierwszym głosem „Mazowsza”

Tadeusz Sygietyński, słuchając Ireny, zdecydował, że nie tylko przyjmie tę dziewczynę do „Mazowsza”, ale uznał także, że ma ona potencjał na solistkę. I stała się tą solistką szybko, mniej więcej miesiąc po przyjęciu.

Na 7 grudnia 1951 r. „Mazowsze” miało zaplanowany koncert w warszawskim teatrze Roma. Spektakl był szczególnie ważny dla Sygietyńskiego, bo zespół miał wystąpić w ramach Festiwalu Muzyki Polskiej. To oznaczało, że będzie oceniany nie tylko przez melomanów, ale także przez przedstawicieli resortu kultury i partyjnych notabli.

W trakcie jednej z prób do występu Sygietyński zaprosił Irenę na rozmowę, która podobno wyglądała mniej więcej tak:

– Moje dziecko, znasz piosenkę „Ej, przeleciał ptaszek”?

– Znam, proszę pana – odpowiedziała rezolutnie Irena.

– To zaśpiewaj, proszę! – polecił Sygietyński.

Irena znała tekst, ponieważ piosenka wpadła jej w ucho.

– Znałam [tekst], bo moja koleżanka mnie nauczyła tej piosenki, ale „Mazowsze” jej nie śpiewało. Pan Tadeusz nie chciał – opowiadała podczas swojego benefisu w 2023 r. Pięknie i czysto zaczęła śpiewać (…). Sygietyński, jak opowiadała Santor na toruńskim benefisie, jej występ skwitował krótko: „Od tej pory będziesz miała 60 wrogów i 40 przyjaciół”.

– To znaczy, że moje koleżanki to będą moi wrogowie – mówiła. – Ale tak się nie stało, bo pan Sygietyński trzymał wszystkich bardzo w karbach i nie można było u nas mówić, że kogoś się lubi albo nie lubi. Każdy śpiewał w chórze i koniec. Rygor! – dodała.

Sygietyński po pierwszej próbie najwyraźniej wiedział, że „Ej, przeleciał ptaszek” stanie się najważniejszym punktem występów zespołu, więc koleżanki będą Irenie zwyczajnie zazdrościć. Czy miał rację? Po latach Santor stwierdziła, że Dziadka zawiodła intuicja. Przekonywała, że w „Mazowszu” nie istniała konkurencja w dzisiejszym rozumieniu tego słowa. Nikt nikomu nie zazdrościł solowych partii. A przynajmniej członkowie zespołu nie okazywali zazdrości. Oczywiście każdy chciał być najlepszy, ale to oznaczało, że przede wszystkim próbował jak najwięcej się nauczyć, najlepiej zatańczyć i zaśpiewać. Ten brak zawodowej rywalizacji brał się, zdaniem Santor, z tego, że Sygietyński nigdy nikogo nie wyróżniał.

Zespół miał później jeszcze kilka prób i za każdym razem Irena była wywoływana do zaśpiewania solo „Ptaszka”. Jednak aż do dnia koncertu Dziadek nie ogłosił, kto będzie solistką. Nie zrobił tego nawet w dniu wyjazdu do Warszawy. A Irena nie próbowała o to dopytywać. Jak później opowiadała, po prostu nawet nie marzyła, że to będzie jej piosenka. W trakcie koncertu stała na podwyższeniu, w drugim szeregu chóru, i w pewnym momencie spostrzegła, że Dziadek, który tego dnia dyrygował, wskazał na nią palcem.

– Zostałam wywołana przez pana Sygietyńskiego, żebym zeszła z praktykabli. Pokazał: tu mam stanąć – wspominała swój solowy debiut podczas benefisu w 2023 r. (…)

– Utwór „Ej, przeleciał ptaszek” solo zaśpiewa Irenka Wiśniewska – zapowiedziała niemal w tej samej chwili prowadząca konferansjerkę Zofia Klizówna.

– [Sygietyński] Pokazał, że mam mu patrzeć w oczy. Patrzyłam. Zaczął grać przygrywkę do piosenki, którą znałam. I tak zaśpiewałam „Ej, przeleciał ptaszek” – relacjonowała Santor w trakcie swojego benefisu. W jej wspomnieniach trudno znaleźć opis wrażeń z solowego debiutu. Stres związany z występem był tak ogromny, że Santor po prostu nie pamięta tamtych kilku minut. Codzienna prasa nie odnotowała występu Ireny Wiśniewskiej, choć z tamtego koncertu „Mazowsza” pojawiło się kilka recenzji. (…)

W opinii byłych członków „Mazowsza” oryginalne były nie tylko metody pracy Sygietyńskiego.

Fragmenty książki Jana Osieckiego Irena Santor. Tych lat nie odda nikt, Prószyński i S-ka, Warszawa 2024

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Aktualne

Książka, której na polskim rynku jeszcze nie było!

Wywiady z wybitnymi i bardzo popularnymi przedstawicielami muzycznego świata, nie tylko z Polski. Są tu także rozmowy o muzyce z nie mniej znanymi i docenianymi przedstawicielami innych branż, w tym sportowej, satyrycznej i dziennikarskiej. Do książki dołączone są także kody QR przekierowujące do 40 wywiadów „mówionych”,

Aktualne

Max Korzh – Białorusin, który w 5 dni wyprzedał stadion PGE Narodowy. Kim jest?

Max Korzh (Korż) to jeden z czołowych przedstawicieli wschodnioeuropejskiej, słowiańskiej kultury muzycznej, którego szczerość i niesamowita energia trafiają prosto do serc słuchaczy. Pochodzący z Białorusi artysta stworzył unikalne połączenie energicznej muzyki i prostych, emocjonalnych tekstów. Tematy przyjaźni, miłości,

Kultura Wywiady

Głos, któremu można zaufać

Za wszelką cenę pragnę pozostać sobą. Inny już nie będę, lata mijają i nie zamierzam robić z siebie pajaca

Krzysztof Cugowski – (ur. w 1950 r.) współzałożyciel i wieloletni wokalista Budki Suflera. Z zespołem nagrał 12 albumów studyjnych, w tym legendarny „Cień wielkiej góry” oraz „Nic nie boli tak jak życie”, czyli krążek, którego sprzedaż przekroczyła rekordowy milion egzemplarzy. Uznawany za jednego z najlepszych wokalistów w historii polskiej muzyki. Dziś przede wszystkim muzyk, mąż, ojciec i dziadek.

Jak to jest z tym wiekiem, panie Krzysztofie? Czy to tylko liczba, czy może zależy od wykonywanego zawodu, chęci człowieka i wielu innych czynników?
– Tak naprawdę wiek to nie tylko liczba, choć bardzo bym chciał, aby tak było. Dla mnie takim wiekiem przełomowym była sześćdziesiątka. Do tego czasu mniej więcej wszystko się zgadza. A potem równia pochyła i zaczyna być tylko gorzej. Jestem jednak szczęściarzem i udaje mi się to zdrowie utrzymać. A że tytuł albumu „Wiek to tylko liczba” był nośny i nawiązuje do jednego z utworów, postanowiliśmy go zostawić.

Niby szczęście to rzecz przypadkowa i tak pewnie jest, ale na każdym kroku podkreślam, że akurat ja go trochę mam. Ono w tej całej układance bywa absolutnie niezbędne. I może dlatego w tym wieku nadal koncertuję, nagrywam płyty i spełniam się zawodowo. Koniec mojej podróży jest już stosunkowo blisko i sam jestem tego świadomy, ale mnie życie zbyt boleśnie nie dotykało.

To znaczy?
– Przeżyłem śmierć rodziców i paru bliskich mi osób, ale nie przeszedłem przez żadne większe prywatne kataklizmy. Dziś jestem za to naprawdę wdzięczny losowi.

Na najnowszym krążku „Wiek to tylko liczba” w utworze „Los” słyszymy słowa: „Pewność, bo wiem / Nie zdarzyło mi się nigdy tak chcieć zdobywać”. 74 lata, a pan śpiewa, że lepiej być nie może.
– Tak!

Dla mnie to najbardziej energiczny, pełen pasji fragment całego nagrania. Czuć to życie, o którym pan śpiewa! Skąd ta pewność w pańskim głosie? Bo wyśpiewanie tekstu to jedno, ale przekonanie słuchacza to drugie. A panu można zaufać na tej płycie.
– Zaufanie to chyba najważniejsza rzecz w muzyce. Jeżeli słuchacz mi ufa, to czuję, że tym albumem w pełni wykonałem swoją robotę. Taki był cel! Bez tego piosenki stają się miałkie i nie rezonują z odbiorcami. Niestety, żyjemy w czasach, w których praktycznie nikt nie przywiązuje wagi do tego typu rzeczy. Prawda, szczerość, zaufanie – te słowa za chwilę przestaną istnieć.

Koresponduje to z akapitem z niedawno wydanej autobiografii („Śpiewanie mnie nie męczy”, wywiad rzeka autorstwa Marka Sierockiego), w którym podkreśla pan, że w tym wieku nie wolno stanąć w miejscu. Trzeba ciągle coś robić. A pan wydaje nowy album, koncertuje, udziela się, ciągle stymuluje umysł i ciało. Może o to chodzi?
– Na pewno! Obserwuję kolegów w moim wieku i wiem jedno: ci, którzy przestają cokolwiek robić po przejściu na emeryturę, tak jakby wydają na siebie wyrok śmierci. Po prostu rozsypują się w oczach. Straszny widok, z fatalnymi konsekwencjami! Natomiast ci, którzy mają pasję, hobby – i wcale nie musi to być praca zawodowa – potrafią nieco wstrzymać proces naturalnego starzenia. Wiadomo, nikt z nas od tego nie ucieknie, ale są na to sposoby, aby się starzeć z godnością i czuć życie aż do samego końca. Oczywiście nie mówię, że człowiek w wieku 74 lat jest zdrowy i pełen energii. To nieprawda! Ale o to lepsze samopoczucie można przynajmniej powalczyć.

Mówi pan tam również, że na starość jest spokojniejszy.
– Ludzie na starość łagodnieją.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Aktualne Promocja

Ciekawostki o White 2115, o których nie wiedzieliście

Sebastian Czekaj, znany szerzej jako White 2115, to jedna z najbardziej rozpoznawalnych postaci polskiej sceny muzycznej. Jako założyciel zespołu 2115, zyskał ogromną popularność dzięki swoim chwytliwym utworom i charakterystycznemu flow. Jednak, za tym scenicznym

Kultura Wywiady

Konkurs chopinowski może odmienić życie

Wszyscy chcą grać pierwszoplanowe role czy, używając metafory pianistycznej, być solistami i występować w Carnegie Hall Jakub Piątek – reżyser i scenarzysta filmowy Kiedy zaczęła się twoja przygoda z konkursem chopinowskim? – Po studiach współpracowałem z Narodowym Instytutem Fryderyka Chopina jako filmowiec, przygotowując krótkie zapowiedzi koncertów i materiały edukacyjne. Zrobiłem też film „In Between” o wykonawstwie historycznym przed I Konkursem Chopinowskim na Instrumentach Historycznych. Te działania pozwoliły mi zbliżyć się do muzyków. Wyjątkowo dobrze

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.