Konkurs chopinowski może odmienić życie

Konkurs chopinowski może odmienić życie

Wszyscy chcą grać pierwszoplanowe role czy, używając metafory pianistycznej, być solistami i występować w Carnegie Hall


Jakub Piątek – reżyser i scenarzysta filmowy


Kiedy zaczęła się twoja przygoda z konkursem chopinowskim?
– Po studiach współpracowałem z Narodowym Instytutem Fryderyka Chopina jako filmowiec, przygotowując krótkie zapowiedzi koncertów i materiały edukacyjne. Zrobiłem też film „In Between” o wykonawstwie historycznym przed I Konkursem Chopinowskim na Instrumentach Historycznych. Te działania pozwoliły mi zbliżyć się do muzyków. Wyjątkowo dobrze pamiętam koncert Marthy Argerich w Warszawie w 2019 r. Byłem wtedy na próbie z kamerą, odczuwałem podekscytowanie i napięcie, bo nigdy nie wiadomo, czy argentyńska pianistka wystąpi. Zdarzało jej się odwoływać koncerty w ostatniej chwili. Całe wydarzenie przypominało święto. Artystka grała z orkiestrą Filharmonii Narodowej i na sali czuć było niezwykłą energię. Kiedy Argerich wyszła na scenę, zastanawiałem się, co ją tam doprowadziło, jakie musiała ponieść koszty, ile włożyła w to wysiłku. Wygrała konkurs chopinowski w 1965 r. i to był przełomowy punkt w jej karierze.

Po koncercie zacząłeś myśleć o stworzeniu filmu dokumentalnego, który pokazywałby kulisy XVIII Konkursu Chopinowskiego?
– Dwa, trzy lata wcześniej zacząłem lobbować za pomysłem na „Pianoforte”. Po drodze trafiłem na ostatni dłuższy film o konkursie, „Pierwszy. Szósty” Mariusza Waltera z 1971 r., o losach Garricka Ohlssona i Janusza Olejniczaka, czyli zdobywców pierwszego i szóstego miejsca. Stwierdziłem, że po 50 latach warto na te prestiżowe zawody wrócić z kamerą, i zdziwiłem się, że nikt tego wcześniej nie zrobił. Dramaturgia konkursu jest przecież wymarzona dla filmu. Po każdym z trzech etapów odpada połowa uczestników, a do wielkiego finału wchodzi ok. 10 pianistów. Jednocześnie mamy wysoką stawkę, bo w jedną noc może się odmienić czyjeś życie. Chciałem też potraktować konkurs jako wehikuł do opowiedzenia o dorastaniu kilkorga młodych ludzi.

Ta dramaturgia sprawia, że „Pianoforte” stało się ulubieńcem festiwalowej publiczności.
– Reakcje publiczności dają mi dużą satysfakcję. Być może pierwszy raz w życiu mam poczucie głębokiego połączenia z widzami po seansie. To dla mnie cenne i ważne, bo już od roku jeździmy z „Pianoforte” po całym świecie. Kiedy rozpoczynaliśmy pracę nad filmem, myśleliśmy o nim z producentem Maciejem Kubickim bardzo skromnie. Pomysł był obarczony wielkim ryzykiem, nie planowaliśmy reakcji widowni. Trzeba też pamiętać, że „Pianoforte” jest koprodukcją niemiecko-brytyjsko-polską. Najpierw zebraliśmy w Polsce niezbędne minimum funduszy, by zrealizować zdjęcia. Z koproducentami związaliśmy się później, dlatego że nie mieliśmy pewności, czy uda się zrobić film. Nie chcieliśmy także dostosowywać się do żadnych wymogów, np. dotyczących wyboru bohatera z danego kraju. Zależało nam na wolności.

Z czym się wiązało ryzyko, o którym wspominasz?
– Bardzo chcieliśmy zrobić film o ludziach, a nie o magicznych istotach, jednorożcach, które obserwujemy trochę jak na safari. Tymczasem taką właśnie optykę zauważaliśmy, przeglądając materiały archiwalne. Kamera pojawiała się tylko na początku konkursu, gdy wszystko robi wielkie wrażenie, i na końcu, gdy czeka się na ogłoszenie wyników. My chcieliśmy wcześniej związać się z bohaterami. Zanim konkurs rusza w październiku, odbywają się eliminacje dla 160 osób. Od początku 2021 r. prosiliśmy wszystkich uczestników, żeby nagrali krótkie wideo o sobie i odpowiedzieli na kilka pytań. Dzięki temu mogłem ich zobaczyć i usłyszeć, a później przeprowadziłem 40-50 pogłębionych rozmów online i poznałem potencjalnych bohaterów. Na końcu lipcowych eliminacji mieliśmy już wybraną szóstkę i kamera mogła te osoby odwiedzić w domach, co nie byłoby możliwe bez pełnego zaufania bohaterów i bohaterek. Pozwolili nam podejść bardzo blisko i uchwycić intymne momenty w czasie konkursu. Tylko że po pierwszym etapie moglibyśmy się dowiedzieć, że wszyscy bohaterowie wracają do domów. Wtedy musielibyśmy spojrzeć sobie głęboko w oczy i powiedzieć, że stworzyliśmy film krótkometrażowy.

Cały tekst można przeczytać w „Przeglądzie” nr 9/2024, którego elektroniczna wersja jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty


Jakub Piątek – (ur. w 1985 r.) absolwent PWSFTviT w Łodzi. Autor wielokrotnie nagradzanych filmów krótkometrażowych „Matka” i „Users”. Jego pełnometrażowy debiut fabularny „Prime Time” zdobył dwie nagrody w Gdyni. Dokument „Pianoforte” miał premierę na Sundance i otrzymał cztery nagrody na festiwalu Millennium Docs Against Gravity.


Fot. Darek Golik

Wydanie: 09/2024, 2024

Kategorie: Kultura, Wywiady

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy