Tag "Piotr Walentynowicz"
Kombatanci nasi i wasi
Odchodzą ostatni żołnierze II wojny światowej, a szeregi kombatantów zapełniają „wyklęci” oraz działacze opozycji antykomunistycznej Kiedy na stronie Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych ogląda się relacje z uroczystości w rocznicę bitew z czasu II wojny światowej, to widać jednego kombatanta, czasem kilku, najczęściej żadnego. Nic dziwnego, większość odeszła już na wieczną wartę albo nie wychodzi z domu. Ci, którzy walczyli w czasie wojny, dziś dobiegają setki albo ją przekroczyli. Za to coraz częściej w mediach pojawiają się informacje o kilkusettysięcznych odszkodowaniach
Kochane pieniądze
Wśród najaktywniejszych żałobników jest Piotr Walentynowicz. 45-letni wnusio Anny Walentynowicz, która zginęła w katastrofie pod Smoleńskiem. Kim on już nie był: operator żurawia, marynarz, budowlaniec i taksówkarz. Może i nie przywiązywał się do miejsc pracy, ale serduszko ma bardzo wrażliwe. Był radnym PiS w Gdańsku, lecz metoda „na wnuczka” przestała działać. Śmierć babci wycenił na 2 mln zł. Dodatkowo. Nie dali. Już wcześniej dostał przecież wysokie odszkodowanie. I etat w Polskiej Grupie Zbrojeniowej. Za 9,4 tys. zł. Miesięcznie.
Walentynowicz też zlustrowana
Za życia ostro lustrowała liderów Solidarności. Anna Walentynowicz widziała w nich zdrajców i agentów. Gdy przyszedł czas na nią, okazało się, że jej opowieści o sobie to bajki. Albo – jak to się teraz mówi – autokreacja. Prawdziwa Walentynowicz urodziła się w rodzinie ukraińskich protestantów. Ojciec Nazar Lubczyk i matka Pryśka. Jako ukraińska służąca żyła w ogromnej biedzie. Jej przyrodni brat był w UPA. A syn nie wie, kto jest jego ojcem. Nie babralibyśmy się w życiu Walentynowicz,
Wnusio pogoniony w Gdańsku
Coś z nim jest nie tak. Dwie lewe ręce? Głowa nie nadąża? A może jedno i drugie? Wnusio Anny Walentynowicz do czego by się wziął, to wtopa. 40-letni Piotr ogłosił, że będzie kandydował na prezydenta Gdańska. Ale nie znalazł 3 tys. mieszkańców, którzy by mu podpisali listę z poparciem. Znają go tak dobrze, że nie będą się wygłupiać. Wnusio robił już za budowlańca, operatora żurawia, taksówkarza i marynarza. Wszystko to krótko. Macierewicz urządził go w Rawarze. Na skromnym etacie za 9,4 tys. zł. Pogoniony przez gdańszczan wnusio nie rezygnuje
Wnusio namiestnik
Jak teraz żyć? Co robić bez naczelnego wnusia PiS, który na każdej miesięcznicy smoleńskiej wychylał się zza pleców prezesa K.? Smutno będzie bez Piotra Walentynowicza, który regularnie ujadał na zbrodniarzy i pachołków z sowieckiego nadania. Na tym ujadaniu zbudował sobie markę. Trafił do rady miejskiej w Gdańsku, na posiedzenia komisji Macierewicza i do Radwaru, spółki z Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Wnusio ujadacz ma powody do ujadania. Nie dostał dodatkowej kasy za swoje cierpienia po śmierci babci Anny. A chciał tylko 2 mln zł. Może
Wnusio
Piotr Walentynowicz to 40-letni wnusio Anny Walentynowicz, która zginęła w katastrofie samolotu pod Smoleńskiem. Wnusio ma bogate CV. Był już operatorem żurawia, marynarzem, budowlańcem i taksówkarzem. Widać, że chłop żadnej pracy się nie boi. I że do żadnej szczególnie się nie przywiązuje. Serduszko ma za to bardzo czułe. Tak bardzo, że domaga się od państwa kolejnej kasy za cierpienia, jakich doznał po śmierci babci. W oczekiwaniu na kasę Walentynowicz nie pogardził inną pomocą. Od Macierewicza, który urządził go w firmie PIT-Radwar, spółce z Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Wnusio dostał









