Tag "relacje Polska-USA"
Ambasadorzy i parada lizusów
IV władza w III RP to ambasada USA
Jim Mazurkiewicz, Polonus z Teksasu, według relacji mediów stał się głównym kandydatem na stanowisko ambasadora Stanów Zjednoczonych w Polsce. Niektórzy nawet piszą, że wszystko jest już przesądzone. Jeżeli tak, to spodziewajmy się ciekawego rozdziału w stosunkach Polska-USA.
Spójrzmy na to szerzej. Decyzja Departamentu Stanu prowokuje przecież do dyskusji na temat amerykańskiej Polonii, polskiej prawicy, polityki amerykańskiej wobec naszego kraju, ambasadorów, których nam Waszyngton przysyła, no i tego, jak zachowują się wobec nich polscy politycy.
Pierwszy w rodzinie
Po kolei zatem. Jim Mazurkiewicz to osoba znana, przede wszystkim w środowisku Polonii teksańskiej. Urodził się w roku 1955 r., jest piątym pokoleniem polskich emigrantów. Związany z największym uniwersytetem w Teksasie, Texas A&M University, gdzie uzyskał stopień doktora. W mediach przedstawiany tak: „Profesor przyrodnik, ekonomista, znawca nauk o zwierzętach, specjalista z zakresu chowu i hodowli zwierząt, a także doradca rolny. Posiada własne ranczo. Zaangażowany w działalność naukową, wspiera grupy polonijne, takie jak Texas A&M Polish Association”.
Jeżeli ktoś szuka stereotypu Polonusa, to Mazurkiewicz jest wzorcem z Sèvres. Mówi po polsku językiem wielkopolskich chłopów sprzed 140 lat, bo z Wielkopolski jego przodkowie emigrowali do USA. Dotarli do Teksasu, gdzie cały czas zajmowali się rolnictwem. Żyli w grupie emigrantów. Mazurkiewicz opowiada, że jego babcia, czyli trzecie pokolenie w Ameryce, nie mówiła po angielsku. Dzięki niej nauczył się języka polskiego, bo chciał z nią rozmawiać. „Mówiła na mnie Dżimuś”, wspominał. Były to lata 60. ubiegłego wieku.
Jim Mazurkiewicz łączy w sobie wszystko, co kochają polscy prawicowcy. Mieszka na farmie, hoduje krowy, o sobie mówi, że jest kowbojem z Teksasu. Jeździ wielkim pick-upem i oczywiście nosi kowbojski kapelusz. „Zawsze byłem Polakiem, zawsze czułem się Polakiem i jestem z tego dumny”, deklaruje przy tym.
Jego wielki dom wypełniają pamiątki z Polski, z kopią obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej na czele. Mazurkiewicz zapewnia, że zawsze chętnie w swoich progach ugości przyjaciół z Polski. Jest oddany działalności polonijnej, pełen energii i dobrej woli. Organizuje wizyty studyjne rolników i przedsiębiorców. W Polsce pierwszy raz był w roku 2002 i od tego czasu odwiedził ją 35 razy. Są tego wyraźne ślady – był gościem w programach telewizyjnych, odwiedzał zespoły muzyki ludowej. „Moja rodzina zajmuje się rolnictwem od pokoleń. Nic innego nie potrafię. Rodzice hodowali bydło, uprawiali kukurydzę, a dziadkowie bawełnę. Jestem pierwszym pokoleniem, które ukończyło siedem klas podstawówki. Zdałem do liceum, ukończyłem studia, obroniłem doktorat i zostałem profesorem na największym uniwersytecie w Stanach Zjednoczonych”, mówił w programie „Dzień Dobry TVN” w 2022 r.
Zapatrywań politycznych nie ukrywa. Po pierwsze, podoba mu się Teksas. „Ludzie tu są otwarci, konserwatywni, mamy niskie podatki, jest dobre miejsce do biznesu”, wylicza. Po drugie, jest – jak większość Teksańczyków – republikaninem.
Ma też nieskomplikowane podejście do stosunków polsko-amerykańskich. „Stany Zjednoczone bardzo lubią Polskę”, oświadcza. „Jesteście naszymi sojusznikami, jesteście naszymi przyjaciółmi. Polska jest gwiazdą w Unii Europejskiej. Wszyscy Amerykanie to wiedzą”. Jak zapatruje się na wojnę rosyjsko-ukraińską? „Musimy pomagać Ukrainie, Putin nie może wygrać”.
Kto potrzebuje Jima?
Jim Mazurkiewicz jest więc postacią żywcem wyjętą z czytanki o fajnych Polonusach. Odniósł życiowy sukces – to ewidentny kandydat do polskich odznaczeń lub na konsula honorowego w USA.
Czy jest również kandydatem na ambasadora w Warszawie? Sam przyznał, że o to stanowisko zabiegał. Jeżeli je dostanie, co będzie to oznaczało? Mazurkiewicz w swoim długim życiu nawet nie otarł się o Departament Stanu, jego wiedza na temat stosunków międzynarodowych, polityki zagranicznej i dyplomacji w sposób oczywisty jest niewielka, trudno zatem sobie wyobrazić, by był zdolny do kierowania ambasadą. Raczej byłby jej symbolem, osobą od budowania pozytywnego obrazu ekipy Trumpa.
Do innych spraw delegowani byliby zawodowi dyplomaci niższego szczebla. Albo wykorzystywane byłyby inne kanały kontaktów…
Miejmy jednak świadomość, że taka nominacja oznacza, iż Polska w wizji trumpistów jest krajem drugo-, a może i trzeciorzędnym, z ułożonymi stosunkami, niewymagającymi jakichś szczególnych działań. Ambasador amator, który głosi: „Kocham Polskę, kocham Amerykę” Amerykanom wystarczy. Ale czy wystarczy Polakom?
Mark i jego propozycje
Jeżeli prześledzimy historię III RP, jedna rzecz dość od razu rzuca się w oczy – miejsce bardzo istotne zajmowała w niej ambasada USA w Warszawie, wywierając wpływ na polską politykę.
Niespecjalnie jest to nawet ukrywane. Mark Brzezinski
Kronika jednostronnej przyjaźni
Dlaczego Trump tak lekceważy Dudę?
To byłoby śmieszne, gdyby nie było żałosne. Prezydent RP Andrzej Duda trwa w zachwycie nad osobą Donalda Trumpa. Można odnieść wrażenie, że to zachwyt dziecinny i bezwarunkowy. Trump może go ostentacyjnie lekceważyć i pomijać, a on i tak będzie mu oddany. I szczęśliwy – na jego twarzy tę radość widać znakomicie – że zaliczył uściśnięcie dłoni.
Widzieliśmy to zresztą wielokrotnie. Najsłynniejszy jest obrazek z 2018 r., zdjęcie zrobione podczas podpisywania w Białym Domu polsko-amerykańskiej deklaracji. Trump składał podpis, siedząc w fotelu, obok niego, na stojąco, z radosną miną Duda podpisywał swoją część.
A pamiętacie migawkę filmową, gdy na schodach Białego Domu w trakcie przelotu samolotów F-35, które Polska zakupiła, stali państwo Trumpowie i Dudowie? Szczęśliwy Duda machał do pilotów, jakby sądził, że go zauważyli.
Są też sceny z wizyty Donalda Tumpa w Polsce w lipcu 2017 r. i z jego przemówienia pod pomnikiem Powstania Warszawskiego. „Przekazuję wam bardzo ważną wiadomość: Ameryka kocha Polskę i Ameryka kocha Polaków”, mówił Trump. Tamta wizyta doszła do skutku nie dlatego, że Trump chciał złożyć hołd powstańcom. Po prostu miał polityczną okazję – uczestniczył w szczycie Inicjatywy Trójmorza, postrzeganej w tamtym czasie jako osłabianie zwartości Unii Europejskiej, budowyna wschodzie Europy struktury grającej na Amerykę. W tym sensie Polska pełniła dla niego użyteczną funkcję.
Ekipa pisowska chyba tego nie zrozumiała. Dwa lata później kancelaria prezydenta Dudy otrzymała obietnicę, że Trump przyjedzie do Polski na uroczystości 80. rocznicy wybuchu II wojny światowej. Tymczasem Trump w ostatniej chwili zdecydował, że nie przyjedzie, zastąpił go wiceprezydent Mike Pence. Oficjalnym powodem był huragan zbliżający się do wybrzeży Florydy. Trump tłumaczył, że musi być na miejscu, aby nadzorować działania służb. Po czym wyjechał grać w golfa. Ale Andrzej Duda i jego ekipa trzymali fason. Polski prezydent chwalił się, że w tej sprawie Donald Trump zadzwonił do niego osobiście. A ówczesny szef kancelarii Dudy Krzysztof Szczerski tweetował po spotkaniu z doradcą prezydenta USA Johnem Boltonem
r.walenciak@tygodnikprzeglad.pl
Bardzo tani sojusznik
Za nami kolejny wielki show. Multimedialny spektakl z politykami w rolach głównych. Jak w dobrze zaplanowanym widowisku był wodzirej, czyli prezydent Biden, paru tancerzy z prezydentem Dudą i gromada polskich wróbli. Nie był to krzepiący widok. Po śmierci papieża Polaka tylko wizyty prezydentów USA mają z góry przyznany status wydarzenia historycznego. Choć IPN wymazuje te czasy czarną farbą, to już Gierek gościł aż trzech prezydentów USA: Nixona, Forda i Cartera. A Bush (starszy) bardzo zabiegał o prezydenturę
Biden w Warszawie
Najpierw cytat: „Pedofilia staje się normą na Zachodzie, zatwierdza się małżeństwa osób tej samej płci. Musimy chronić nasze dzieci przed degradacją i degeneracją”. Kto to powiedział? Władimir Władimirowicz Putin 21 lutego 2023 r. w Moskwie. Równie dobrze mógł to powiedzieć Jarosław Kaczyński na spotkaniu z aktywem PiS w jakimś powiatowym mieście. W ostatnim tygodniu świat usłyszał dwugłos. Przemówienie, a właściwie dwugodzinny wykład Putina i dzień później przemówienie Bidena w Warszawie. Dwa światy, dwie filozofie, dwa
Po co Biden był w Polsce?
Bez współpracy z Polską realna pomoc dla walczących Ukraińców byłaby niemożliwa To są dwie różne cywilizacje, dwa światy. Pierwszy to świat Ameryki, w którym politykę kształtują interesy, a piękne słowa służą ich promocji, pokazaniu w jak najlepszym świetle. Drugi – nasz nadwiślański; tu, jeśli mówimy o interesach, to najwyżej partyjnych. A politykę kształtują takie pojęcia jak duma, podziw świata, dawanie świadectwa… To w słowach. A w czynach jest to czepianie się pańskiej klamki. Tę wielką różnicę było widać
Wildstein o arogancji Amerykanów
Czy jesteśmy skazani na uległość? Pytanie zadaje Bronisław Wildstein („Sieci”) i wyjątkowo nie jest to typowy dla organu braci K. lament nad gnębieniem nas przez Niemców. Wildstein wziął na tapet Amerykanów, a konkretnie ambasadora Marka Brzezinskiego i amerykańską telewizję TVN. Przestrzega rządzące PiS, że zmarnuje dziejową szansę, jeśli „uzna, że sprowadza się ona wyłącznie do wypełniania amerykańskich poleceń”. Sam optymistą jednak nie jest. Bo „imperialna arogancja, którą w Polsce prezentują Amerykanie, wydaje się nieuleczalna”. Chyba podobnie
Sąd nad sankcjami
Europejska izolacja gospodarcza nie doprowadziła jeszcze rosyjskiej gospodarki do krachu. Wielu ekspertów zadaje sobie pytanie dlaczego Bywają okazje, gdy na miejscu są bardzo mocne słowa. Kiedy Europa ogłosiła pod koniec lutego ub.r., że nakłada „bezprecedensowe” sankcje na Rosję – tak rzeczywiście było. Środki zawarte w dziewięciu już kolejnych pakietach sankcji nie miały precedensu. Uderzono nie tylko w osobiste majątki osób „niepożądanych” czy biznes, ale także w system walutowy, rezerwy bankowe, import technologii i pół tuzina innych dziedzin. Chyba
Obajtek, fuzja i Saudowie
Przejęcie Lotosu to błąd, który będzie nas drogo kosztował Decyzja polityczna o budowie wielkiego polskiego koncernu multienergetycznego, w skład którego weszłyby PKN Orlen, Grupa Lotos, Grupa Energa oraz PGNiG, zapadła w roku 2018. List intencyjny w sprawie przejęcia kontroli nad gdańską spółką Orlen podpisał ze skarbem państwa w lutym 2018 r. Formalny wniosek do Komisji Europejskiej o wyrażenie zgody na tę fuzję trafił do Brukseli w lipcu następnego roku. Musiał upłynąć rok, nim Komisja przedstawiła długą listę warunków,
Polska szkoła szpiegów
Tajemnice Starych Kiejkut Kiedy to się zaczęło? Czy wtedy, gdy pod główny budynek zajechał autobus, z którego wysypała się grupa młodych mężczyzn? Autobus był zwykły, PKS, jakich tysiące jeździły po polskich drogach. Z doczepioną – dziś to niemożliwe – pasażerską przyczepką. Kierowca był po cywilnemu, podobnie jak pasażerowie. Piotr Zadolny – to jedno z jego służbowych nazwisk – absolwent pierwszego rocznika Kiejkut, gdy pytam go, czy pamięta ten dzień przyjazdu do szkoły, kiwa głową: „Do
Co Jaruzelski wiedział o Kuklińskim?
Na pytanie, dlaczego Amerykanie informacje Kuklińskiego zostawili dla siebie, jest jedna odpowiedź – bo to leżało w ich interesie To jedna z najtrudniejszych operacji, które przeprowadził Jaruzelski przed wprowadzeniem stanu wojennego. Dla Polski szalenie ważne było to, jak zachowa się Ameryka, gdy generał ogłosi stan wojenny. Czy zaakceptuje jego wprowadzenie, czy też uruchomi wszystkie swoje możliwości, by zachęcić Solidarność do oporu, i ten opór będzie wspomagać. To przecież mogłoby pociągnąć za sobą poważne konsekwencje, a w efekcie









