Obajtek, fuzja i Saudowie

Obajtek, fuzja i Saudowie

14.07.2020 Warszawa Konferencja prasowa PKN ORLEN S.A z udzialem premiera Mateusza Morawieckiego Fot. Andrzej Iwanczuk/REPORTER n/z: Jacek Sasin, Mateusz Morawiecki, Daniel Obajtek

Przejęcie Lotosu to błąd, który będzie nas drogo kosztował Decyzja polityczna o budowie wielkiego polskiego koncernu multienergetycznego, w skład którego weszłyby PKN Orlen, Grupa Lotos, Grupa Energa oraz PGNiG, zapadła w roku 2018. List intencyjny w sprawie przejęcia kontroli nad gdańską spółką Orlen podpisał ze skarbem państwa w lutym 2018 r. Formalny wniosek do Komisji Europejskiej o wyrażenie zgody na tę fuzję trafił do Brukseli w lipcu następnego roku. Musiał upłynąć rok, nim Komisja przedstawiła długą listę warunków, które nasz narodowy producent paliwa musiał spełnić, by uzyskać zgodę na połączenie obu spółek. Głównymi warunkami była sprzedaż 30% udziałów w rafinerii w Gdańsku, zbycie spółek Grupy Lotos zajmujących się hurtowym obrotem paliwami, biopaliwami, magazynami paliw oraz produkcją asfaltu. Komisja uznała, że niezbędne będą także sprzedaż ok. 80% stacji paliw należących do Lotosu oraz pozbycie się udziałów w spółce zajmującej się paliwem lotniczym – Lotos-Air BP Polska. Poszukiwania partnerów, którzy chcieliby dobić interesu z Orlenem i zadowolili nie tyle zarząd spółki, ile kierownictwo polityczne państwa, trwały długo. Ostatecznie najbardziej wartościową część aktywów Lotosu miał przejąć koncern Saudi Aramco, stacje Lotosu trafiły do węgierskiego MOL, magazyny paliw i produkcja asfaltu przypadły polskiej firmie Unimot, a spółka Lotos Biopaliwa została przejęta przez firmę Rossi Biofuel, która jest joint venture grup MOL i Envien. Jak widać, fuzja PKN Orlen i Grupy Lotos sprowadziła się do rozparcelowania gdańskiej spółki. Budowany przez wieloletniego prezesa Pawła Olechnowicza nowoczesny koncern paliwowy, który był realną konkurencją dla Orlenu, przeszedł do historii. A władze Gdańska pożegnały się z sowitymi dochodami z podatków, które Grupa Lotos odprowadzała do kasy miasta. Z pewnością nie zmartwiło to liderów Zjednoczonej Prawicy. Trójmiasto to nie ich teren. Tu od lat rządzi Platforma Obywatelska. Największe emocje wzbudza kwota, którą Saudi Aramco zapłaciło za 30% akcji Rafinerii Gdańskiej – 1,15 mld zł. Plus 1,5 mld zł za należącą do Lotosu spółkę zajmującą się hurtową sprzedażą paliw. Sezamie, otwórz się Główny zarzut stawiany przez krytyków władzom PKN Orlen, a zwłaszcza prezesowi Danielowi Obajtkowi, jest taki, że sprzedał udziały w rafinerii za tanio. 1,15 mld zł zwróci się Saudi Aramco w ciągu najwyżej sześciu miesięcy. Tylko w pierwszym półroczu 2022 r. zysk Rafinerii Gdańskiej sięgnął ok. 5 mld zł. Druga połowa roku zapowiada się równie dobrze. Wojna w Ukrainie sprawiła, że branża wydobywcza i paliwowa na całym świecie stała się kurą znoszącą złote jajka. I nic nie wskazuje na to, by ta koniunktura szybko się skończyła. Umowa PKN Orlen z Saudi Aramco została podpisana w czerwcu, gdy baryłka ropy kosztowała grubo ponad 100 dol., a za litr benzyny bezołowiowej płaciliśmy przy dystrybutorach ok. 8 zł. Diesel, w produkcji którego Rafineria Gdańska się specjalizuje, był jeszcze droższy. I dziś tylko dlatego, że produkuje ona paliwo, którego brak w Europie (ukraińskie czołgi i transportery opancerzone muszą na czymś jeździć), jej wartość jest znacznie wyższa, niż wynikałoby to z wyceny sporządzonej na potrzeby transakcji z Saudyjczykami. Prezes Obajtek tłumaczył, że ta sprzedaż została wymuszona warunkami Komisji Europejskiej, lecz nikt nie kazał mu godzić się na tak nędzne pieniądze. Pytanie, czy to on podjął decyzję. A może odegrali w tym rolę wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin oraz premier Mateusz Morawiecki? W każdym razie Saudyjczycy nad Wisłą stali się właścicielami istnego Sezamu. Nie dosyć, że Rafineria Gdańska położona jest nad morzem, co wybitnie ułatwia transport ropy naftowej, to jeszcze w ciągu ostatnich 15 lat Lotos zainwestował w nią ok. 15 mld zł. Jest to więc jeden z najnowocześniejszych zakładów w Europie. Opozycja grzmi, że Arabowie mogą w przyszłości sprzedać swoje udziały zaprzyjaźnionym z nimi Rosjanom i tym sposobem znów wpadniemy w ręce Kremla. Ale to im się nie opłaci. Nawet gdyby Rosnieft, Łukoil, Sibur albo Tatnieft zaoferowały bardzo duże pieniądze, Saudi Aramco wie, że kontroluje dzisiaj część polskiego rynku przetwórstwa ropy naftowej oraz dystrybucji paliw. Co oznacza, że będzie zarabiało w Polsce niezłe pieniądze. Częścią umowy jest bowiem także

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2022, 53/2022

Kategorie: Kraj