Ministerstwo Ekstra Nieudolne

Ministerstwo Ekstra Nieudolne

Dla Romana Giertycha zakup krzyży i reklamy prasowe są ważniejsze niż nowe gimbusy

Wicepremier Roman Giertych i kierowany przez niego resort edukacji narodowej nawet na chwilę nie dają o sobie zapomnieć. Tę aktywność łatwo wytłumaczyć, śledząc sondaże preferencji wyborczych, w których LPR ma śladowe poparcie, często poniżej błędu statystycznego. Ogłoszony z wielkim szumem program „Zero tolerancji” ciągle pozostaje tylko zbieraniną różnych pomysłów, przeważnie nieprzemyślanych. Decydenci polskiej oświaty wychodzą chyba z prostego założenia: nieważne, jak się o tobie mówi, ważne, żeby się mówiło. I to min. Giertychowi się udaje. Czym więc zaskoczyli nas minister oraz jego współpracownicy? Chyba w duchu świąt Bożego Narodzenia MEN rozesłało do dyrektorów liceów, gimnazjów i szkół podstawowych ankietę. Szkoły mają ustalić, ile uczennic zaszło w ciążę w ostatnich dwóch latach szkolnych oraz ile obecnie jest w odmiennym stanie. „Ma to pomóc w tworzeniu rządowego programu pomocy uczennicom w ciąży”, poinformował minister, kiedy sprawę nagłośniły media. Trudno jednak uwierzyć w szczerość tych intencji. Nie sposób nie odnieść wrażenia, iż ma to służyć wyłącznie napiętnowaniu tych osób. Gdyby resortowi rzeczywiście była potrzebna taka wiedza, z łatwością mógłby zwrócić się z pytaniem do dyrektorów szpitali, w których prowadzona jest statystyka

uwzględniająca wiek rodzącej.

Zdaniem prof. Zbigniewa Hołdy z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, pomysł ten jest sprzeczny z konstytucją. Czym oprócz łamania konstytucji zajmuje się wicepremier obecnego rządu? Zaraz po świętach w siedmiu dużych regionalnych gazetach ukazały się reklamy, z których mogliśmy się dowiedzieć, jakim cudownym ministrem jest Roman Giertych. W samych superlatywach wypowiadali się o nim rzecznik praw dziecka, Ewa Sowińska, prof. Dominik Sankowski z Politechniki Łódzkiej i Jan Żaryn, dyrektor Biura Edukacji Publicznej w IPN. Dodatkowo obok zdjęcia ministra można było przeczytać list skierowany do rodziców, nauczycieli i uczniów oraz życzenia noworoczne. Oczywiście publikację tę sfinansowało Ministerstwo Edukacji z publicznych pieniędzy. Takiej propagandy nie powstydziliby się nawet „najznakomitsi” towarzysze z minionej epoki. Jeszcze ludzie nie zdążyli ochłonąć po pomyśle wprowadzenia religii jako przedmiotu maturalnego oraz włączenia jej do średniej, a już możemy usłyszeć o pomyśle zastąpienia jednej z godzin religii filozofią. Nie wiadomo, co prawda, kto miałby jej uczyć, ale jak nietrudno się domyślić, w tym samym czasie katecheci mieliby przecież wolne. Otwarte pozostaje pytanie, czy uczennica w ciąży mogłaby zdawać religię na maturze. Być może tak, bo przecież większego grzechu nie popełniła i antykoncepcji nie stosowała.
Po roku tak wytężonej pracy Roman Giertych, z poczuciem spełnionej misji, wybrał się na „zasłużony” urlop. Tymczasem po raz pierwszy od siedmiu lat Ministerstwo Edukacji Narodowej nie zorganizowało przetargu na gimbusy, czyli specjalne autobusy dowożące dzieci do szkoły. „Były problemy

ze znalezieniem fachowców,

którzy przygotują przetarg”, z rozbrajającą szczerością przyznała rzecznik MEN, Aneta Woźniak, w rozmowie z dziennikarzem „Gazety Wyborczej”. To niejedyne kłopoty ministerstwa związane z wydawaniem publicznych pieniędzy. Jak się dowiedzieliśmy, w 2006 roku MEN nie nie wykorzystało 35 mln zł ze swojego budżetu i będzie musiało je zwrócić. Nie udało nam się jednak tej infomacji potwierdzić przed zamknięciem numeru ani w MEN, gdzie pani rzecznik była na urlopie, ani w Ministerstwie Finansów, gdzie nie chciano z nami na ten temat rozmawiać. Żadnych problemów w MEN nie było za to z zakupem 300 krzyży, bo tu przecież przetarg nie był potrzebny.
Początek roku jest dobrym czasem do podsumowania „dokonań” ministra Giertycha. Był to rok permanentnego konfliktu ze Związkiem Nauczycielstwa Polskiego i uczniami. W zamieszanie związane z powołaniem łódzkiego kuratora oświaty włączyli się nawet posłowie. Minister nie zgodził się objąć patronatem konkursu dla uczniów, gdyż w jego jury miały zasiadać osoby, które negatywnie wypowiadały się o rządzie. Resort, mimo obietnic, nie ma pieniędzy na zapowiadane podwyżki dla nauczycieli. Proponuje się organizowanie kiermaszów używanych mundurków, aby tylko zrealizować pomysł powrotu fartuszków do szkół. Minister ma zamiar umieszczać tzw. trudną młodzież w ośrodkach wychowawczych, gdzie mieliby się nią zająć byli komandosi z GROM-u. MEN chce podręcznika do biologii, w którym teorii ewolucji Darwina będzie przeciwstawiony akt stworzenia człowieka przez Boga, co wywołuje

sprzeciw środowisk akademickich.

Odpowiedzią na rosnącą przemoc w szkołach ma być podzielenie gimnazjów na męskie i żeńskie. Był to wreszcie rok, w którym ośmieszono egzamin maturalny, a program „Zero tolerancji” ogłoszono w szkole, gdzie uczyła się tragicznie zmarła 14-letnia Ania, wykorzystując fakt śmierci uczennicy jako okazję do propagandy politycznej.
Nie są to oczywiście wszystkie „sukcesy” wicepremiera. Jednak już tych kilka przykładów może zobrazować, jak wygląda edukacja proponowana przez ministra Giertycha oraz jego współpracowników. Pozostaje mieć nadzieję, że nowy rok, w którym nie odbywają się żadne wybory, będzie lepszy dla uczniów, nauczycieli oraz rodziców, ale przede wszystkim dla Romana Giertycha, a raczej bez niego.

 

Wydanie: 01/2007, 2007

Kategorie: Kraj

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy