Tag "Katar"

Powrót na stronę główną
Kraj

Obajtek, fuzja i Saudowie

Przejęcie Lotosu to błąd, który będzie nas drogo kosztował Decyzja polityczna o budowie wielkiego polskiego koncernu multienergetycznego, w skład którego weszłyby PKN Orlen, Grupa Lotos, Grupa Energa oraz PGNiG, zapadła w roku 2018. List intencyjny w sprawie przejęcia kontroli nad gdańską spółką Orlen podpisał ze skarbem państwa w lutym 2018 r. Formalny wniosek do Komisji Europejskiej o wyrażenie zgody na tę fuzję trafił do Brukseli w lipcu następnego roku. Musiał upłynąć rok, nim Komisja przedstawiła długą listę warunków, które nasz narodowy producent paliwa musiał spełnić, by uzyskać zgodę na połączenie obu spółek. Głównymi warunkami była sprzedaż 30% udziałów w rafinerii w Gdańsku, zbycie spółek Grupy Lotos zajmujących się hurtowym obrotem paliwami, biopaliwami, magazynami paliw oraz produkcją asfaltu. Komisja uznała, że niezbędne będą także sprzedaż ok. 80% stacji paliw należących do Lotosu oraz pozbycie się udziałów w spółce zajmującej się paliwem lotniczym – Lotos-Air BP Polska. Poszukiwania partnerów, którzy chcieliby dobić interesu z Orlenem i zadowolili nie tyle zarząd spółki, ile kierownictwo polityczne państwa, trwały długo. Ostatecznie najbardziej wartościową część aktywów Lotosu miał przejąć koncern Saudi Aramco, stacje Lotosu trafiły do węgierskiego MOL, magazyny

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Sport

Messi – Mbappé– Marciniak

Spotkanie Polski z Meksykiem zostało uznane za najgorszy mecz na mundialu Spełniło się największe marzenie jednego z najlepszych piłkarzy w historii – Leo Messiego. Jego Argentyna po 36 latach znów wywalczyła tytuł czempiona globu, a on swoją przebogatą kolekcję uzupełnił ostatnim brakującym trofeum. Finałowe spotkanie z Francją było potwierdzeniem maksymy: koniec wieńczy dzieło. Zapierające dech w piersiach widowisko zapisało się jako najznakomitszy finał w historii. Po dogrywce 3:3 – w rzutach karnych 4:2 dla Albicelestes. Tego nie da się opowiedzieć ani opisać, to trzeba było zobaczyć i przeżyć! Śmiem twierdzić, że przed rozpoczęciem katarskiego mundialu nie było nikogo, kto mógłby przewidzieć, że polski arbiter Szymon Marciniak poprowadzi finał Argentyna-Francja, sędzia Stéphanie Frappart z Francji będzie rozstrzygać w spotkaniu Niemcy-Kostaryka, reprezentacja Maroka jako pierwszy w historii przedstawiciel Afryki dotrze aż do półfinału, a najlepszym graczem ekipy biało-czerwonych okaże się nie Lewandowski, ale Wojciech Szczęsny. To niewiarygodne i zawstydzające dla całego światka futbolu, że trzeba było czekać aż 92 lata, by panie pojawiły się w roli arbitrów na męskim finałowym turnieju. To Japonka Yoshimi Yamashita, Salima Mukansanga z Rwandy i Francuzka Stéphanie Frappart. Ta ostatnia była najpierw arbitrem technicznym podczas meczu

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Różnorodność i podwójne standardy

Mundial jest świętem zarówno sportu, jak i polityki Mundial ledwo się rozpoczął, a lista kontrowersji dotyczących tego najdroższego turnieju piłkarskiego w historii szybko rośnie. Pomijając już alarm, który podniosły organizacje broniące praw człowieka i praw pracowniczych, gdy tylko okazało się, że to Katar został gospodarzem mistrzostw, sam start imprezy nie obył się bez przykrych niespodzianek. To jednak nadal święto sportu, a kibice zgromadzeni na stadionach czy przed telewizorami oglądają zmagania swoich drużyn narodowych, kierując się nawoływaniem prezesa FIFA Gianniego Infantina, by nie mieszać sportu z polityką. W rzeczywistości sport i polityka są nierozerwalnie związane ze sobą, niezależnie od tego, jaki obraz próbują przedstawiać działacze organizacji sportowych czy kluby piłkarskie. Widać to choćby po liczbie polityków, którzy pojawili się na ceremonii otwarcia mundialu. Na trybunach stadionu Al-Bayt w mieście Al-Chaur zasiedli najbardziej znani liderzy świata arabskiego, w tym książę koronny Arabii Saudyjskiej Muhammad ibn Salman, egipski prezydent Abd al-Fattah as-Sisi, a nawet palestyński przywódca Mahmud Abbas, w towarzystwie prezydenta Recepa Tayyipa Erdoğana czy przywódców afrykańskich, południowoamerykańskich i azjatyckich. Jednym z przejawów polityczności ceremonii był pokazywany wszędzie uścisk dłoni Erdoğana i As-Sisiego inicjujący pierwsze spotkanie tych polityków. Relacje między Ankarą

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Wojciech Kuczok

Czas letargu

Wzmożenie frakcji antyfutbolowej w mediach społecznościowych; zawsze marudzą w czasie mundialowym, a teraz tym bardziej mają pretekst, bo wielkie granie zamówiły sobie wielkie dranie w białych tunikach. Zaiste, przelicznik goli na trupy taniej siły roboczej, która wyzionęła ducha, budując stadiony dla szejków, jest przerażający. Praw człowieka w Katarze nie uświadczysz, zwłaszcza jeśliś kobietą, zanim dokończysz zdanie, że tak właściwie toś „osobą z macicą, socjalizowaną do roli kobiety”, w najlepszym razie cię zgwałcą, dając do wyboru ślub z oprawcą albo karę śmierci. Wszystko to straszna prawda, ale zanim mnie kto przekona do bojkotu, niech zdejmie z siebie wszystko, co uszyły na Dalekim Wschodzie w niewolniczych warunkach kilkuletnie dzieciaki. Co do piłkarzy, próbujących się sprzeciwiać za pomocą symbolicznych gestów – był czas, żeby federacje zaprotestowały całkiem niesymbolicznie, wywarły presję, a nawet solidarnie zastrajkowały, bo mundial szejkom przyznano 12 lat temu! Teraz to wygląda, jakby chłopcy dali się zaprosić na uroczystą kolację do uprzejmych kanibali, którzy na tę okoliczność podali menu wegetariańskie, i wszyscy wspólnie szamają aż miło, ale goście dają sobie wymowne znaki, że gospodarzami i tak gardzą, wszak ludzina zalega w zamrażarkach. Notabene, zasłanianie sobie ust czy klękanie przed meczem to sprzeciw cokolwiek symulowany – dopiero polscy piłkarze

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Egzotyczne ogrzewanie

Algieria, Izrael, a może Trynidad i Tobago? Skąd Europa bierze energię na najtrudniejszą zimę? Wszystko wskazuje na to, że jednak się uda. Przynajmniej tym razem. Niepewność panuje wciąż w kontekście zimy przyszłorocznej, która zdaniem wielu analityków może się okazać jeszcze trudniejsza do przetrwania niż najbliższe kilka miesięcy. Inwazja Rosji na Ukrainę, a wraz z nią spirala wydarzeń nieuchronnie pchających Stary Kontynent w kierunku kryzysu energetycznego, zaczęła się dziewięć miesięcy temu. Gazowy szantaż ze strony Kremla był tyleż niebezpieczny, co przewidywalny. Wiadomo było, że Władimir Putin ma tę broń w arsenale i sięgnie po nią stosunkowo szybko. Krajom najbardziej uzależnionym od rosyjskiego gazu, a więc Niemcom, Włochom czy Holandii, udało się wypełnić niemal w całości magazyny, choć proces ten bardziej przypominał łatanie ogromnego żagla prowizorycznymi naszywkami niż systemową reformę polityki energetycznej w Europie Zachodniej. Na to przyjdzie jeszcze czas, na razie trzeba było się skupić na własnym przetrwaniu przy zachowaniu wsparcia dla Ukrainy. Jak to robią inni Pomimo nawoływań do obywatelskiej oszczędności w imię solidarności z walczącymi Ukraińcami oraz różnych kar administracyjnych za nadużywanie energii w przestrzeni publicznej (władze Paryża karzą mandatem w wysokości 500 euro za ogrzewanie ogródków kawiarnianych

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Sport

Biało-czerwoni bez złudzeń

Zimowy mundial w Katarze Kto bogatemu zabroni? Jak się ma pieniądze, niewyobrażalnie dużo pieniędzy, to można dzięki nim spełnić, a konkretnie kupić, każde marzenie. Dlatego 22. finały piłkarskich mistrzostw świata rozgrywają się właśnie w Katarze (potrwają do 18 grudnia). Przyznanie Katarczykom organizacji imprezy nie naraziło ich na jakiś specjalnie wielki wydatek, biorąc pod uwagę potencjał finansowy obecnych gospodarzy mundialu. A jak to było, ujawnił całkiem niedawno w wywiadzie dla „Tages-Anzeiger” były prezydent FIFA Sepp Blatter: „Wybór Kataru był błędem. Wówczas zgadzaliśmy się w komitecie wykonawczym, że Rosja dostanie turniej w 2018 r., a USA w 2022. Byłby to gest pokoju, gdyby dwóch wieloletnich przeciwników politycznych zorganizowało mistrzostwa świata jeden po drugim. Tydzień przed kongresem FIFA 2010 zadzwonił do mnie prezydent UEFA Michel Platini i oznajmił, że nasz plan nie zadziała. Został zaproszony do pałacu prezydenta Sarkozy’ego, który właśnie zjadł obiad z księciem koronnym Kataru. Sarkozy powiedział Platiniemu: »Powiedz, co ty i twoi koledzy z UEFA możecie zrobić dla Kataru, gdy będzie przyznawane prawo organizacji mistrzostw świata?«. Zapytałem Platiniego: »Co teraz?«. »Sepp, co byś zrobił, gdyby prezydent o coś cię poprosił?«. Odowiedziałem mu wtedy, że nie wiem, ponieważ w Szwajcarii nie mamy prezydenta. Skończyło

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Aktualne Kronika Dobrej Zmiany

Wiele mogą dyplomaci…

Ponieważ Katar trafił na czołówki gazet, a tydzień temu wspominaliśmy Roberta Rostka, który uruchamiał polską ambasadę w Ad-Dausze i był pierwszym ambasadorem RP w tym państwie, dorzućmy do tego jeszcze parę zdań. Otóż Rostek był bardzo zaangażowany w prace dotyczące dostaw skroplonego gazu LNG do Polski, umowa z Katarem w tej sprawie była swego czasu sztandarową inicjatywą rządu Donalda Tuska, premier wymachiwał nią jak chorągwią. Rostek, jedna z najważniejszych postaci w tym przedsięwzięciu, swoją rolę umieszczał w szerszym kontekście. „Postrzegam rolę ambasady i ambasadora jako takiego mostu, który łączy obie strony i otwiera drzwi dla przedstawicieli biznesu czy spółek z jednej i z drugiej strony – objaśniał. – Tak to też miało miejsce w Katarze, gdzie miałem przyjemność funkcjonować, czyli doprowadzenia do rozmów po jednej stronie PGNiG, a po drugiej – Qatargas. Natomiast szczegóły dotyczące współpracy nie leżą w kompetencjach, myślę, że żadnego ambasadora”. Czyli otwierał drzwi, urabiał obie strony, tłumaczył, budował atmosferę. A biznes i najwyższy szczebel musiały dogadywać się same. I słusznie. Dodajmy, że gdy kończył misję w Ad-Dausze, emir Kataru odznaczył go najwyższym odznaczeniem dla obcokrajowców, Złotym Orderem Zasługi. Choć, jeśli chodzi o kraje arabskie, to pewnie już na zawsze

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Hipokryzja i strach

Hasła o bojkocie nie przeszkodziły szejkom w rozpoczęciu najdziwniejszego mundialu w historii Zaczęło się w roku 1880. Charles Boycott, irlandzki zarządca majątku w hrabstwie Mayo, odmówił swoim dzierżawcom zmniejszenia czynszu, co spowodowało, że okoliczni mieszkańcy zerwali z nim stosunki, a przedsiębiorcy odmawiali świadczenia mu usług i sprzedaży produktów. Nazwisko upartego Irlandczyka zamieniło się w rzeczownik, który wszedł na stałe do prawie wszystkich języków. Od końca XIX stulecia co jakiś czas świat coś lub kogoś bojkotuje. Gdy 2 grudnia 2010 r. podano, że organizatorem mundialu 2018 będzie Rosja, nastąpił podział na entuzjastów pierwszych finałów w Europie Wschodniej oraz zwolenników zmiany gospodarza. W tym samym czasie wybrano także gospodarza mistrzostw w 2022 r. Kandydowało pięć krajów. Ostateczny werdykt FIFA – Katar – zaskoczył Zachód. Czy już wtedy zdawano sobie sprawę z konsekwencji wyboru na organizatora pierwszego kraju arabskiego i muzułmańskiego? Czy świat piłki nie stanął wówczas w obliczu globalnego bojkotu imprezy? Bojkot ze strony możnych futbolu – kilku reprezentacji europejskich plus Brazylii i Argentyny – mógł storpedować katarskie mistrzostwa i sprowadzić je do roli lokalnej uniwersjady. Tymczasem 32 drużyny, w tym reprezentacja Polski, w komplecie rozpoczęły najdziwniejszy mundial w historii. Katarskie kuszenie W to, że przyznawaniu

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Roman Kurkiewicz

Co mogę Ci powiedzieć, ośmiomiliardowy człowieku?

Taka właśnie osoba gdzieś się pojawiła w dynamicznej gospodarce narodzin i śmierci. Jest „nas”, jeśli wciąż odczuwamy wspólnotę ludzką jako istniejącą więź, 8 mld. Nie znamy płci tej osoby, koloru skóry, plakietki narodowościowej, języka, w którym przemówiła do niej matka, ani miejsca, gdzie przyszła na świat. Rzecz jasna, to tylko konwencja. Liczenie, raportowanie, kontrola narodzin. A jednak. Kolejna bariera demograficzna została pokonana, nigdy jeszcze tylu ludzi nie żyło naraz na tym kosmicznym okruszku, jakim jest nasza Ziemia. Czasami myślę, że kiedy ktoś się rodzi, mógłby, powinien, dostać od nas pewien rodzaj listu powitalnego i małego raportu, dokąd trafił i gdzie przyjdzie mu rosnąć, cieszyć się, cierpieć, żyć, może uczyć się, pracować. Może kochać, a może zostać odrzuconym. Pewnie mógłby się z tego wykluć nawet jakiś scenariusz SF. I kiedy tak sobie dumam bez zobowiązań i bez większego sensu, a z pewnością bez takiej potrzeby – patrzę, z polskiej perspektywy, na te dni, które właśnie odchodzą w niepamięć. Tym, co je wyróżnia, jest jednak tych kilka obrazów pozostających w głowie, gdyż mają moc przetrwania, niosą w sobie symbol. W Przewodowie, najpewniej zabłąkaną rakietą przeciwlotniczą czy przeciwrakietową, najprawdopodobniej wyprodukowaną w Rosji, a wystrzeloną

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Aktualne Kronika Dobrej Zmiany

Arabię szanujemy

Tym razem – optymistycznie. Bo oto udało się przedstawić dobrych kandydatów na ambasadorów. Takich, których nie powstydziłaby się żadna ekipa. Choć sprawa ma drugie dno. Zacznijmy od kandydatów. Pierwszy to Robert Rostek. Wielki znawca świata arabskiego, arabista z wykształcenia. Rozpoczynał pracę jeszcze w latach 90., w sekcji interesów USA przy ambasadzie RP w Bagdadzie. Zaliczył też pracę na placówkach w Egipcie i Kuwejcie. A potem został skierowany do Bagdadu i m.in. był asystentem Marka Belki, który kierował administracją koalicyjną w Iraku. W roku 2006 przeniesiono go do Ad-Dauhy, do Kataru, gdzie zakładał polską ambasadę. To niełatwa praca, ale została uwieńczona powodzeniem – Rostek w 2008 r. został pierwszym ambasadorem RP w Katarze. Misję tę pełnił do końca 2013 r. W roku 2016 został z kolei ambasadorem w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, skąd powrócił do Warszawy dwa lata temu. I teraz kolejny wyjazd – tym razem do Arabii Saudyjskiej. Będzie piątym ambasadorem RP w królestwie. Pierwszym był Krzysztof Płomiński, który placówkę zakładał. Jego następcami byli Adam Kułach, Witold Śmidowski i Jan Stanisław Bury. Wszyscy z grupy orientalistów. Gospodarze takich ambasadorów cenią, to, że wysyła się do nich fachowców, jest oznaką szacunku. Z tej grupy Adam Kułach już nie żyje, przez pisowskie MSZ był

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.