Wiele mogą dyplomaci…

Wiele mogą dyplomaci…

Ponieważ Katar trafił na czołówki gazet, a tydzień temu wspominaliśmy Roberta Rostka, który uruchamiał polską ambasadę w Ad-Dausze i był pierwszym ambasadorem RP w tym państwie, dorzućmy do tego jeszcze parę zdań.

Otóż Rostek był bardzo zaangażowany w prace dotyczące dostaw skroplonego gazu LNG do Polski, umowa z Katarem w tej sprawie była swego czasu sztandarową inicjatywą rządu Donalda Tuska, premier wymachiwał nią jak chorągwią. Rostek, jedna z najważniejszych postaci w tym przedsięwzięciu, swoją rolę umieszczał w szerszym kontekście. „Postrzegam rolę ambasady i ambasadora jako takiego mostu, który łączy obie strony i otwiera drzwi dla przedstawicieli biznesu czy spółek z jednej i z drugiej strony – objaśniał. – Tak to też miało miejsce w Katarze, gdzie miałem przyjemność funkcjonować, czyli doprowadzenia do rozmów po jednej stronie PGNiG, a po drugiej – Qatargas. Natomiast szczegóły dotyczące współpracy nie leżą w kompetencjach, myślę, że żadnego ambasadora”. Czyli otwierał drzwi, urabiał obie strony, tłumaczył, budował atmosferę. A biznes i najwyższy szczebel musiały dogadywać się same. I słusznie.

Dodajmy, że gdy kończył misję w Ad-Dausze, emir Kataru odznaczył go najwyższym odznaczeniem dla obcokrajowców, Złotym Orderem Zasługi.

Choć, jeśli chodzi o kraje arabskie, to pewnie już na zawsze w historii naszej dyplomacji zapisze się Stanisław Turbański, ambasador Polski Ludowej w Iraku w latach 1967-1972. Nie był arabistą, wywodził się z ruchu studenckiego, z ZSP. A jego błysk miał miejsce w roku 1968, gdy po przewrocie władzę w Bagdadzie zdobyła partia Baas. Turbański jako jeden z pierwszych zorientował się, że nie jest to zwykły pucz, że baasiści są taką siłą, która trwale przejmie władzę. Napisał więc do Warszawy, by ich poważnie potraktować. Że warto. Tak też się stało, Polska jako pierwszy kraj w Europie uznała nowe władze, zaprosiła ich przedstawicieli do Warszawy i pomogła wyjść z izolacji. A nowe władze odwzajemniły się tzw. dobrym klimatem dla naszych firm.

Tak rozpoczęła się era polskich budów i polskiej obecności między Tygrysem a Eufratem, co Polska zdyskontowała po wielekroć.

I jak tu nie wierzyć w teorię o ruchu skrzydeł motyla? Aczkolwiek lepiej ją zastąpić zasadą, że warto za granicę wysyłać ludzi kompetentnych i bystrych, którzy wiedzą, co się święci oraz gdzie w jakiej sprawie trzeba uderzyć.

O tym mówił też Robert Rostek, wspominając, że na marginesie Zgromadzenia Ogólnego ONZ w 2021 r., w trakcie wielkiego kryzysu migracyjnego na granicy polsko-białoruskiej, minister Rau spotykał się z szefami dyplomacji państw arabskich. „Pierwsze spotkanie było z szefem saudyjskiej dyplomacji, w którym również miałem przyjemność uczestniczyć – relacjonował. – Pan minister Rau poprosił księcia Faisala o pomoc i zaapelował, żeby wpłynąć na rozmówców arabskich, tłumaczyć im, co się dzieje u nas. Wtedy chodziło m.in. o zablokowanie połączeń lotniczych, żeby te osoby nie wylatywały z poszczególnych krajów arabskich na Białoruś. Szejk Faisal zadeklarował szeroko rozumiane wsparcie. Mogę też powiedzieć, jeśli chodzi np. o Jordanię – w ciągu czterech dni zablokowała połączenia lotnicze”.

No to już państwo wiecie, że opłaci się mieć dobrą dyplomację.

Wydanie: 2022, 48/2022

Kategorie: Aktualne, Kronika Dobrej Zmiany

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy