Tag "ceny"

Powrót na stronę główną
Kraj

Wakacje nad polskim morzem

Klimat, jakiego nie ma nigdzie indziej

Wakacje nad morzem parkami rozrywki stoją – wiemy już ileś kilometrów wcześniej z przydrożnych bilbordów, reklamujących rodzinne parki rozrywki. Nad morzem rodzina może iść do rodzinnego parku rozrywki Czarogrody, do Parku Ewolucji, do dmuchanej Funlandii, do Megalandii albo do „Labiryntu w polu kukurydzy”. Rodzina, park, rozrywka. Rodzinnie nad morze ciągnie sznur samochodów na blachach z całej Polski, by znaleźć się w innym wymiarze.

Wracają, bo znają

W takiej, dajmy na to, Jastrzębiej Górze mieszka około tysiąca osób. W wakacje zaś tysiące ludzi chodzą ulicami miasteczka między kolejnymi lodziarniami, barami i restauracjami. Jest kiermasz militarny, są hale z ubraniami polskich marek o zagranicznych nazwach i wielkie namioty z tysiącem drobiazgów z Chin. W sklepach można kupić magnesy, breloczki, biżuterię z roślin i piasku, dmuchane i plastikowe zabawki do wody, koszulki i czapki. Cała ta architektura jest z blachy, plastiku, jakby wzniesiona została w jeden dzień.

„Przy promenadzie otrzesz się o wielki świat”, słychać z głośnika przed wejściem do Muzeum Figur Woskowych. „Postaci ze świata filmu, muzyki, sportu i polityki oraz cała plejada postaci ze znanych bajek”, wymienia głos i kontynuuje: „Zdjęcie z Ronaldo czy Messim? Bezcenne. Fotka ze słynnym Jamesem Bondem albo Forrestem Gumpem? Ekstra!”, „Bruce Lee i Sylvester Stallone czekają na ciebie”. W muzeum „staniesz obok Putina i Obamy”.

Dziecko siedzi w ciemnozielonym helikopterku, który się gibie po wrzuceniu monety. Gdy się zatrzymuje, dziecko płacze, więc mama wrzuca i wrzuca, bo to wakacje nad morzem. – Chodź, bo nam słonko za chwilę ucieknie – mówi w końcu i ruszają na plażę.

Ja też ruszam dalej, przysłuchując się rozmowom. Temat numer jeden: pieniądze.

– Ja cały rok oszczędzam, ale tutaj to już bez przesady! – mówi koleżanka do koleżanki.

Pieniądze w trybie wakacyjnym liczy się inaczej. Danie dnia za 37 zł, zapiekanka za 35 zł, piwo za 22 zł. Hotel za 300 zł, hotel za 3 tys. zł, hotel za 30 tys. zł.

– I tak nigdy nie będzie cię na to stać – mówi ona do niego. I dorzuca: – A niech ma! Zarobił, to niech jedzie i tyle. A może my mimo wszystko jesteśmy bardziej szczęśliwi?

Pytanie wisi w powietrzu jak zapach morskiej soli.

– Ceny nad polskim morzem są wysokie. Wystarczy dołożyć kilkaset złotych i można pojechać do Włoch – mówi Matylda, która pracuje w sklepie Dobre Miejsce w Jastrzębiej Górze. Jej rodzice sprzedają tu od lat pamiątki z całego świata. – Jednak nad polskim morzem jest klimat, jakiego nie ma nigdzie indziej. Może dlatego ludzie co roku tu przyjeżdżają i wracają często nawet w to samo miejsce.

Ale na ceny zwracają uwagę, Matylda potwierdza: – Milion razy dziennie słyszę, że za drogo i w internecie będzie taniej. Próbują się targować nawet o pierścionek za 10 zł. Nie wiem, skąd ta kultura targowania się nad morzem. Przecież gdy idziesz do spożywczego, to się nie targujesz.

Matylda podkreśla, że nie wszyscy kupują tylko plastikowe pamiątki made in China, bo coraz więcej osób stawia na oryginalność i upewnia się, czy aby na pewno te hand made nie są z Chin. Wchodzą zaciekawieni i oglądają rzeczy, a ci bardziej religijni obruszają się przy łapaczach snów.

– Co ważne, już nie przychodzą boso i w strojach kąpielowych, ociekając wodą – podsumowuje Matylda.

Jest ruch

Nad morzem, wiadomo, najważniejsza jest plaża. Czy to Jastrzębia Góra, czy Lubiatowo, Łeba czy Rowy, wszędzie od rana tłumy idą w stronę plaż. Taszczą stały ekwipunek: ręczniki, koce, namioty, całe decathlony, maty, leżaki, torby w pasy, piłki, dmuchane zabawki i czasem legendarne parawany. Są też kosze plażowe, jak te z dawnych czasów, taki powrót do tradycji.

Chodzę po piasku, przysłuchując się rozmowom. Temat numer dwa: pogoda.

– Dla mnie to ona nie za bardzo – mówi kolega do kolegi.

Gdy ja jestem nad morzem, upałów nie ma, o czym kolejni wczasowicze informują przez telefony, bo nad morzem dziennie można usłyszeć wiele rozmów telefonicznych o pogodzie. Tak to się toczy, gdy jeżdżę po wybrzeżu, mijając kolejne poniemieckie wsie i miasteczka, plaże i kolejne rodziny.

„Szczęść Boże nad morzem”, głosi plakat

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Kraj

Hucpa #naStart? 

Kolejny rząd i kolejny program mieszkaniowy, który nie zadziała.

W mediach poruszenie. Rozżalony minister rozwoju i technologii lamentuje na antenie Radia Zet, że na program „Kredyt mieszkaniowy #naStart” wylewa się fala hejtu. Minister Krzysztof Hetman stwierdza wręcz, że jest to akcja zorganizowana. Jeszcze kilka uwag pod adresem nowego programu mieszkaniowego i odbiorcy usłyszą, że to co najmniej atak rosyjskich hakerów. A może program po prostu zbiera zasłużone cięgi, bo jest co krytykować? Ale zacznijmy od początku. 

Co program, to problem.

Rząd Donalda Tuska ogłosił w kwietniu nowy program „Mieszkanie #naStart”. Ma on zastąpić dotychczasowy „Bezpieczny Kredyt 2%”, który, jak wynika z wielu analiz, więcej spowodował szkód, niż przyniósł pożytku. Okazuje się, że „BK2%” był jednym z głównych czynników drastycznego wzrostu w ciągu roku cen mieszkań. Według portalu Zametr.pl, który monitoruje ceny na rynku mieszkaniowym, wzrost w poszczególnych miastach jest bardzo wysoki. Metr kwadratowy w Gdańsku między 2022 a 2023 r. podrożał o 18%, w Łodzi o 14%, w Katowicach i Toruniu o 11%, w Olsztynie o 9%. W Warszawie był to skok o 23%, jednak granice absurdu przekroczono w Krakowie, gdzie metr kwadratowy rok do roku zdrożał o 31%. Zdaniem autorów „Mieszkania #naStart” poprzedni program „BK2%” ze szkodą wpłynął na podaż na rynku mieszkaniowym. 

Bank PKO BP przedstawił ciekawą analizę, z której wynika, że „Bezpieczny Kredyt 2%” nie spełnił m.in. celu, jakim było wsparcie rodzin z dziećmi: „Wśród wnioskujących było trzy razy więcej singli, niż jest przy innych kredytach mieszkaniowych. W największych aglomeracjach wnioski singli stanowiły 74% wszystkich wniosków”. Na dodatek z danych zebranych przez Grupę BIK wynika, że 40% kredytobiorców korzystających z programu „BK2%” miało zdolność kredytową pozwalającą na zaciągnięcie kredytu tej samej wysokości bez rządowej dopłaty. 

– Od ponad roku ogłoszenie z moim mieszkaniem wisi w sieci. Zainteresowanie było niewielkie, gdyż jest to mała miejscowość, a ja sprzedaję nietypowe mieszkanie, bo mało pokoi, a metraż duży. W takim miejscu to wada, bo mieszkań ponad 70 m szukają rodziny z dziećmi. Jednak po ogłoszeniu programu z tanimi kredytami ludzie oszaleli. Pokazywałem mieszkanie kilka razy w tygodniu. Cena z 330 tys. skoczyła dzięki sytuacji na rynku do pół miliona i szybko poszło. Sprzedałem je 26-latce, która skorzystała z „BK2%”. Mieszkanie spłaca jej ojciec, lokalny biznesmen – opowiada pan Mirosław spod Poznania. 

Historia pokrywa się z danymi PKO BP. „Średni wiek osoby, której państwo pomoże przez 10 lat spłacać dług wobec banku, to nieco ponad 30 lat. Podczas gdy w przypadku innych kredytów mieszkaniowych jest to ok. 38 lat. Na uwagę zasługuje fakt, że aż 45% osób, które wystąpiły o »BK2%«, to młodzi ludzie, między 25. a 29. rokiem życia”, czytamy w raporcie banku. 

O pisowskim programie „Mieszkanie+” nawet nie ma co wspominać. Najwyższa Izba Kontroli w 2022 r. określiła jego efekty jako fiasko. 

Ze 100 tys. mieszkań, które miały zostać oddane do użytku w 2019 r., powstało zaledwie 15 tys. W 2021 r. pod koniec października 20,5 tys. było dopiero w budowie. 

Nowy program nie wygląda jednak jak remedium na problemy, które stworzył jego poprzednik, „BK2%”. Eksperci obawiają się, że może on nawet podbić wzrost cen. Ciekawą ilustracją takich przypuszczeń jest sytuacja z warszawskiego Ursusa. Internauci zauważyli, że tuż po ogłoszeniu przez rząd nowego programu cena jednego z mieszkań w tej dzielnicy wzrosła w ciągu doby o 140 tys. zł. Portal Zametr.pl podał inny przykład – mieszkanie w Sosnowcu zaraz po ogłoszeniu programu zdrożało o 16%. Również w kwietniu analitycy z Otodom.pl wskazywali, że Polacy zaczęli masowo rezerwować nowe lub dopiero budowane mieszkania. Oczywiście możemy utrzymywać, że to przypadek. Patrząc jednak na konstrukcję programu, można to też potraktować jako sygnał pogłębiania się kryzysu mieszkaniowego. 

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Świat

Płacz przy Wrotach Łez

Zakłócenia dostaw wywołane atakami Huti doprowadzą do wzrostu cen żywności, głównie ryżu, herbaty, kawy, mięsa i ryb Wystarczy rzut oka na mapę, by uświadomić sobie, którędy przebiega najkrótsza droga morska z Azji do Europy. Wodny szlak z Chin prowadzi przez cieśninę Bab al-Mandab (arab.: Wrota Łez, Wrota Boleści), prawdopodobnie najważniejsze dziś dla transportu miejsce na świecie, i Morze Czerwone. Droga wokół Afryki oznacza bowiem tysiące dodatkowych kilometrów i dziesiątki straconych dni.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Kraj

Cenowy labirynt zniżek

Sieci handlowe kuszą klientów „promocyjnymi cenami” przy zakupie kilku sztuk jednego produktu. Sprawą zajął się UOKiK – W promocje nie wierzę. Traktuję je z wyjątkową podejrzliwością. Pogubiłam się jednak, odwiedzając kilka miesięcy temu Żabkę. Wielka cena krzyczała do mnie, że dziś zapłacę za produkt dużo taniej, jeśli kupię dwa. Pewnie gdybym wzięła do koszyka coś więcej, nie wpadłabym na to, że zapłaciłam regularną cenę za obie sztuki. Okazało się, że promocja, owszem, jest, ale obowiązuje

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Aktualne Promocja

Lodówki energooszczędne – czy warto w nie inwestować?

Raz podłączona do prądu lodówka pracuje właściwie non stop, pobierając energię elektryczną 24 godziny, 7 dni w tygodniu. Nic zatem dziwnego, że coraz częściej rozglądamy się za modelami energooszczędnymi. Czym charakteryzują się tego rodzaju

Globalny punkt widzenia

Inflacja chciwych

Firmy mają liczne wymówki, by podnieść ceny – klienci nie mają wymówki, by się na to nie zgodzić Mówią coś państwu pojęcia „chciflacja”, „excuseflacja”, „pepsiflacja”? A może chociaż „inflacja sprzedawców” albo „spirala marżowo-cenowa”? Nie? Nic straconego. Zacznijmy od początku. Za nowymi terminami kryje się wcale nie nowy spór. Kto odpowiada za wszechobecną drożyznę, jak ją wytłumaczyć i co zrobić, by ulżyć zwykłym ludziom? Dziś już nie tylko lewicowi i heterodoksyjni – czyli niemieszczący się w głównym nurcie – ekonomiści szukają

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Kraj Wywiady

Czego nie rozumieją ekonomiści z telewizora?

Państwu z własną walutą nie może zabraknąć pieniędzy, a Polska nie stanie się „drugą Grecją” Fiat Money Obrazisz się, jak nazwę cię trollem? – Nie obrażę się. Trolling to forma, nie tylko treść. A moja forma to trolling. I fakt – spędzam na nim sporo czasu. A kim poza tym jesteś? – Studiowałem fizykę i ekonomię. Na SGH, w Polsce, wyobraź sobie. I już wtedy czułem, że ekonomia to nie jest nauka. Kontrast z fizyką był wprost katastrofalny. Fizyka ma wszystko policzone

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Kraj

Młodzi nie chcą PiS

Dla najmłodszych wyborców PiS to obciach. I co dalej? Do szału doprowadza mnie, że każda partia polityczna, gdy tylko dojdzie do władzy, zaraz uzurpuje sobie prawo do narzucania swoich norm moralnych całemu społeczeństwu. Niech oni wszyscy odczepią się od naszych osobistych spraw. PiS, które rządzi drugą kadencję, już dawno przekroczyło wszelkie granice. Szczególnie jeśli chodzi o zaglądanie ludziom pod kołdry i w majtki – mówi 27-letnia Ania pracująca w dużej agencji marketingowej. Młodzi mają dość obecnej

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Kraj Wywiady

Ludziom należą się podwyżki inflacyjne

Do obniżek cen na stacjach paliwowych czy w marketach dołożył się podatnik, a zyski zgarnęły wielkie koncerny Dr Michał Możdżeń – ekonomista, politolog, doktor nauk ekonomicznych Do niedawna jeszcze straszono Polaków spiralą płacowo-inflacyjną. Tym, że rosnące płace będą się przekładać na rosnące ceny i nakręcać mechanizm, który tylko zwiększy inflację. Ty dowodzisz, że nic podobnego się nie stało, a płace Polaków spadły w skali niewidzianej od lat 90. – Ja patrzę trochę inaczej na gospodarkę. Nas, ekonomistów odwołujących się do ekonomicznej

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Globalny punkt widzenia

Sąd nad sankcjami

Europejska izolacja gospodarcza nie doprowadziła jeszcze rosyjskiej gospodarki do krachu. Wielu ekspertów zadaje sobie pytanie dlaczego Bywają okazje, gdy na miejscu są bardzo mocne słowa. Kiedy Europa ogłosiła pod koniec lutego ub.r., że nakłada „bezprecedensowe” sankcje na Rosję – tak rzeczywiście było. Środki zawarte w dziewięciu już kolejnych pakietach sankcji nie miały precedensu. Uderzono nie tylko w osobiste majątki osób „niepożądanych” czy biznes, ale także w system walutowy, rezerwy bankowe, import technologii i pół tuzina innych dziedzin. Chyba

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.