Tag "relacje polsko-amerykańskie"
Macher prezesa
Gdyby w Polsce istniał urząd wiceprezydenta, drugą osobą w państwie byłby Adam Bielan
Trzeba przyznać, że w wymiarze PR-owym Karol Nawrocki miał imponujący początek prezydentury: telekonferencja z prezydentem USA i szefami europejskich rządów w sprawie Ukrainy i otrąbiona na wszystkie strony wizyta w Białym Domu. Polski prezydent został przyjęty przez Donalda Trumpa niczym przywódca supermocarstwa. A przecież jedyne, co miał do powiedzenia prezydentowi USA, to to, że „nie ufa Władimirowi Putinowi”, a w rozmowach z nim „trzeba używać twardego języka”.
Amerykańskie kontakty
Tydzień przed wyprawą Nawrockiego do USA za ocean udał się Adam Bielan. „Nie jestem urzędnikiem Kancelarii Prezydenta RP, chociaż oczywiście jestem w kontakcie i z panem prezydentem, i z jego ministrami. Ale nas interesują przede wszystkim relacje bilateralne w stosunkach z Amerykanami”, powiedział europoseł PiS na antenie Programu I Polskiego Radia.
Według nieoficjalnych informacji to Bielan dogadywał z administracją Trumpa szczegóły wizyty polskiej delegacji, do której został oficjalnie włączony. Bielan kilkukrotnie w ostatnich miesiącach był w USA. Między innymi w grudniu 2024 r., gdy ze współpracownikami Trumpa naradzał się, jak skutecznie poprowadzić kampanię Nawrockiego. „Adam dogrywa tematy w kontekście kampanii prezydenckiej w Polsce i tego, jak poprowadzić do zwycięstwa Karola Nawrockiego. Podpatruje, radzi się w otoczeniu Trumpa i speców od kampanii”, mówił „Super Expressowi” informator przedstawiony jako „polityk PiS”.
Rzeczywiście kampania Nawrockiego była kalką kampanii Trumpa. Ta sama narracja, te same hasła i zwroty, nawet ubiór, sposób poruszania się i gestykulację Nawrocki przejął od amerykańskiego protektora. Na tym nie kończą się zasługi Bielana, który zorganizował majową wizytę w USA, gdzie „obywatelski kandydat na prezydenta” spotkał się w Gabinecie Owalnym z Trumpem. Co prawda, rozmowa trwała kilka minut, ale Trump udzielił wsparcia Nawrockiemu, co było złamaniem niepisanej reguły nieangażowania się w kampanię wyborczą za granicą.
Wreszcie to właśnie Bielan ściągnął do Rzeszowa na zjazd prawicy z całego świata, tuż przed drugą turą wyborów, amerykańską sekretarz bezpieczeństwa krajowego Kristi Noem (w zastępstwie wiceprezydenta J.D. Vance’a), która udzieliła poparcia Nawrockiemu.
„To ma znaczenie, kto jest u władzy. Przez lata widziałam, jak rządzili socjaliści i liberałowie, którzy tak jak prezydent Warszawy są beznadziejnymi liderami i zniszczyli nasze kraje (…), ponieważ rządzili przy pomocy strachu. Donald Trump jest silnym liderem dla nas, ale wy macie możliwość mieć równie silnego lidera, jeśli zrobicie z Karola przywódcę tego kraju”, powiedziała Noem, co zacytowały wszystkie media.
Polskie podwórko
Okazuje się, że przebiegły Bielan gra na kilku frontach, zabiegając o stworzenie nowej koalicji. Sprawa się rypła, gdy „Fakt” opublikował zdjęcia z nocnej schadzki w mieszkaniu europosła, w której brali udział Michał Kamiński, Szymon Hołownia i Jarosław Kaczyński.
Hołownia zarzekał się, że knucie z PiS było jedynie wypełnianiem jego obowiązków marszałkowskich, ale podobno obiecał Kaczyńskiemu, że nie będzie robił Nawrockiemu problemów z zaprzysiężeniem. Liderzy partyjni dyskutowali też o przyszłej współpracy, a nawet o podziale stanowisk, gdyby Polska 2050 i PSL zdecydowały się zdradzić Tuska. Propisowski publicysta Stanisław Janecki ujawnił, że Hołownia od dawna spiskuje z Bielanem, „rozważając wariant zrobienia Donalda Tuska na szaro po prostu, czyli zbudowania większości w oparciu o PiS, Polskę 2050 i PSL”.
Według moich informacji to Bielan namówił Hołownię do uknucia intrygi przeciwko premierowi. Wedle wersji lansowanej przez środowisko PiS Donald Tusk miał naciskać na marszałka Sejmu, aby przesunął termin złożenia przysięgi przez Karola Nawrockiego. „Wiemy, że Tusk przy pomocy usłużnych prawników planował rozpoczęcie Zgromadzenia Narodowego i ogłoszenie natychmiast przerwy, tak żeby uniemożliwić wybranemu w demokratycznych wyborach prezydentowi objęcie urzędu. To jest ciężkie przestępstwo, zamach stanu, złamanie Konstytucji. Tusk podżegał do tego
Jak USA robią na nas interesy
Usłużny Nawrocki, usłużne PiS i trudna sytuacja rządu
Ogłoszono sukces. Donald Trump powiedział Karolowi Nawrockiemu, że nie wycofa żołnierzy amerykańskich z Polski. A może nawet zgodzi się, by było ich u nas więcej. Tyle wystarczyło, aby część mediów obwieściła wielki sukces Nawrockiego i to, że wraca z Waszyngtonu z tarczą.
I.
Zatrzymajmy się przy tej sprawie. Otóż, po pierwsze, w Polsce przebywa 8-10 tys. amerykańskich żołnierzy. Ich obecność jest dla Ameryki ważna – to oni zabezpieczają kluczowy dla wojny w Ukrainie hub w Jasionce. Ameryka ma w ten sposób kontrolę nad dostawami dla walczącej Ukrainy. Po drugie, obecność wojsk amerykańskich w Polsce wzmacnia wpływy Waszyngtonu w naszym regionie. Ameryce zaś na nich zależy, Polska bowiem ma swoją wagę nie tylko z racji położenia geopolitycznego, ale także dzięki rosnącej roli w Unii Europejskiej. A wpływ na Unię Ameryka chciałaby zwiększyć.
Innymi słowy, trudno przypuszczać, by w obecnej sytuacji Donald Trump zdecydował się na wycofanie wojsk amerykańskich z Polski. Podobnie zresztą jak nie decyduje się na wycofanie swoich wojsk z Niemiec, co obiecał kanclerzowi Merzowi.
Po trzecie, obecność militarna w Europie jest gwarancją wpływów politycznych, a z nich Ameryka nie chce przecież rezygnować. A te różne groźby? Odłóżmy je na bok. Chodzi tu raczej o redukcję „nadmiarowych” wojsk, tych, które do Europy w 2022 r. wysłał Joe Biden. I jeszcze o pieniądze. Polska płaci za amerykańskich żołnierzy, mamy w tej sprawie umowę. Cóż więc szkodzi zagrozić wyjściem, żeby uszczknąć trochę dodatkowej kasy?
Dodajmy punkt czwarty. Nawrocki się chwalił, że załatwił przedłużenie obecności wojsk amerykańskich w Polsce i gwarancje bezpieczeństwa. Przypomnijmy zatem: to wszystko Trump obiecał Polsce jeszcze przed rozmowami! Ta decyzja została już podjęta wcześniej. Nawrocki ją otrzymał. Czyli niczego w tej sprawie nie negocjował.
A jeśli chodzi o sukces, to odniosła go Ameryka. Stany Zjednoczone mają 750 baz wojskowych w 80 krajach. To dla nich znaczący wydatek. Poza Polską, bo u nas to my płacimy.
W tym wszystkim zastanawia jeszcze jedno: nikt nie zauważył, że jest coś niestosownego w zachowaniu Donalda Trumpa, w jego deklaracji, że zostawi wojska amerykańskie w Polsce. Wyglądało to przecież jak kaprys wujaszka w przypływie dobrego humoru. Czy na takich deklaracjach można budować przyszłość? Można być pewnym, że za dwa miesiące wujek Donald nie zmieni zdania?
Przy okazji: dziennikarze pytali Nawrockiego, czy przestrzegał Trumpa przed Putinem. Tak – odpowiadał Nawrocki – mówiłem prezydentowi Trumpowi, że Putinowi nie należy ufać.
To pewnie dobrze, że takie ostrzeżenia Nawrocki formułował. Ale czy ktoś wierzy, że Trump nimi się przejął? Ameryka prowadzi własną politykę, jeśli chodzi o Rosję i Ukrainę. I można było odnieść wrażenie, że te sprawy nie znalazły się w amerykańskiej agendzie rozmów. One są ponad nami.
II.
A co znalazło się w amerykańskiej agendzie? Z wizyty Nawrockiego zapamiętamy awanturę o instrukcje rządowe. I to, że zostały one ujawnione, co w świecie dyplomacji jest rzeczą niesłychaną. Ale dzięki temu mogliśmy się zorientować, czego rząd się obawiał i w jakich sprawach zalecał Nawrockiemu wstrzemięźliwość. Czyli jakie sprawy mogą być na stole. Dowiedzieliśmy się, że MSZ zalecało prezydentowi, by nie rozmawiał na temat podatku cyfrowego, ewentualnego zakupu amerykańskiej broni i amerykańskich inwestycji energetycznych. Innymi słowy, by Nawrocki nie podejmował zobowiązań w imieniu Tuska.
To naturalne. Miejmy świadomość, że politykę zagraniczną prowadzi rząd, a prezydent nie może zaciągać jakichkolwiek zobowiązań – dotyczących dyplomacji, spraw wojskowych czy gospodarczych. On zaś ewidentnie miał na to ochotę i takie zobowiązania poczynił.
Podczas spotkania z Trumpem Nawrocki napomknął, że Polska przeznacza obecnie 4,7% PKB na zbrojenia. I zapewnił, że osiągniemy poziom wydatków 5% PKB. Na co pójdą te pieniądze? Czy trzeba więcej tłumaczyć?
Po spotkaniu Nawrocki przyznał też, że rozmawiał o
r.walenciak@tygodnikprzeglad.pl
Trump może Polsce jedynie szkodzić
Trump będzie tak rozmawiał z Nawrockim, żeby uczynić z Polski i z niego pożytecznego idiotę USA
Prof. Roman Kuźniar – Katedra Studiów Strategicznych i Bezpieczeństwa Międzynarodowego WNPiSM Uniwersytetu Warszawskiego
Czego Donald Trump chce od Europy i Polski? Wciąż musimy się tego domyślać?
– Nie, Donald Trump nie jest zagadką. Nie jest żadną enigmą, mimo swoich zwrotów i humorów, kaprysów i zmienności poglądów. Jeżeli chodzi o Europę, ma bardzo określone, jasne stanowisko, które nam komunikuje od czasu pierwszej kadencji. Po pierwsze, Trump nie lubi zjednoczonej Europy. Po drugie, nie lubi Europy demokratycznej. Nie jest politykiem demokratycznym, nie jest politykiem rządów prawa, praw człowieka, a tym wszystkim jest Europa. On w ogóle – trzeba to powiedzieć bardzo wyraźnie – nie czuje się człowiekiem Zachodu, bo nie ma osadzenia kulturowego i aksjologicznego. A Europa taka jest! W związku z tym odczuwa wobec niej wrogość.
To dominuje?
– Europa by mu dogadzała, gdyby była podzielona. Gdyby były pojedyncze kraje, z którymi w ustawkach jeden na jeden radziłby sobie dobrze, miałby oczywistą przewagę. Natomiast zjednoczona Europa mu wadzi. I stąd jego naborsuczenie przeciwko Europie.
A przeciwko Polsce? Chyba nie?
– Jemu Polska jawi się jako Polska PiS, Polska Nawrockiego, Polska Kaczyńskiego. W tamtych czasach jawiła mu się jako kraj, który może mu pomóc w rozwalaniu jedności Europy, w jej osłabianiu. Bo tego chce od Europy – nie chce jej zjednoczonej, mogącej rywalizować, stawiać czoła, stawiać się w ogóle Ameryce. I chce Polski, która by mu pomagała tę zjednoczoną Europę rozwalać.
A Polska chce rozwalać zjednoczoną Europę?
– Rząd Polski nie, Polacy w większości – też nie. Natomiast PiS, jak wiemy, jak najbardziej. A prezydent Karol Nawrocki nawet jeszcze bardziej niż prezydent Andrzej Duda. Myślę więc, że Donald Trump w nowym prezydencie Polski znajduje, czy ma nadzieję znaleźć, dobrego partnera dla swoich instynktów.
Instynktów?
– Tak! Bo przecież u Trumpa nie ma strategii. Owszem, strategię możemy dojrzeć po prawej stronie Partii Republikańskiej, u twardej części prawicy republikańskiej, która jest bardzo wroga wobec Europy. Wiceprezydent Vance tę grupę reprezentuje. Natomiast sam Trump myśli raczej instynktownie.
Z drugiej strony mówi, że Europa powinna się zbroić, powinna wydawać 5% PKB. Z naszego punktu widzenia to słuszne propozycje dla Europy.
– Jest to pozorne. Trump myśli, że te 5% wydamy w Ameryce.
Na amerykański sprzęt.
– Nie miałem nigdy wątpliwości, że jeśli on mówi o zwiększeniu wydatków na obronność, to z takim domysłem, że te pieniądze Europa będzie wydawać w amerykańskich koncernach. Zresztą już teraz próbuje przymuszać Europejczyków, żeby kupowali w Ameryce. Nie chodzi mu o to, żeby Europa sama się zbroiła i budowała własny przemysł zbrojeniowy, tylko żeby te zwiększone wydatki szły na zakupy w amerykańskich koncernach zbrojeniowych.
Dodajmy jeszcze jedno – nawet Stany Zjednoczone nie wydają 5% swojego PKB na zbrojenia, a przecież mają globalne zobowiązania. Te 5% to fikcja. Nie wiadomo, na jakiej podstawie zostało wyznaczone.
Ameryka wydaje na obronność 3,3-3,5% PKB.
– Dla bezpieczeństwa państw europejskich, dla bezpieczeństwa Europy dobrze wydawane 3-3,5% byłoby z pewnością wystarczające. Tyle, ile wydają Stany Zjednoczone. A Trump chce od
r.walenciak@tygodnikprzeglad.pl
Umizgi i donosy
Kończy się mit tej Ameryki, która była marzeniem kilku pokoleń Polaków. Nie jest już celem wyjazdów zarobkowych. A ci, którzy jadą do Stanów jako turyści i zapuszczają się na amerykańską prowincję, mają dość smutne obserwacje. Bardzo niski poziom edukacji wpycha miliony Amerykanów w ręce politycznych szalbierzy – oddają swoje głosy w zamian za bezwartościowe obiecanki. Poparli Trumpa, bo jego rywale pożałowali nawet obietnic.
W ostatnich miesiącach przez Polskę przetacza się fala dwóch szoków. Pierwszy to Ukraina. Przez trzy lata prawie wszystkie media głosiły wraz z chórem polityków, że już za chwilę Ukraina pokona Rosję. A my w tym bardzo pomożemy. Wszyscy, poza Polską, mówili i pisali, że od długiego czasu w Ukrainie mnożą się problemy i nic tam nie idzie w stronę sukcesu. Za oszukiwanie opinii publicznej politycy płacą utratą wiarygodności. Zyskują zaś ci, którzy przynajmniej nie kłamali. Kto w polityce przestaje być realistą, szybciej, niż myśli, zalicza kontakt z podłogą.
Jeszcze większy szok przeżywają Polacy w relacjach z USA. Ameryka jaka dziś jest – każdy widzi. Tylko mało kto rozumie, co się tam naprawdę dzieje. Czy w tym, co robi Trump, jest jakiś głębszy zamysł, którego nie potrafimy jeszcze zdefiniować? Czy też zwyczajna głupota i szaleństwo? Stosunek Polaków do Ameryki będzie się zmieniał. Zawiedziona miłość może skutkować czymś więcej niż rozczarowaniem. Polscy politycy znaleźli się w paskudnym położeniu. Widzą przecież, jak nas traktuje administracja amerykańska. Zachowanie kolejnych ambasadorów i urzędników ambasady USA w Polsce nie świadczy o tym, że jesteśmy państwem w pełni suwerennym. Tak nas traktują, jak na to pozwalamy. Skoro nasi politycy biorą udział w wyścigu do ucha co ważniejszych Amerykanów i walczą o to, kto w Polsce jest największym przyjacielem USA, skoro umizgi i wzajemne donoszenie trwają w najlepsze – to jak nas mają traktować?
Prawica kocha Trumpa. Za wszystko
PiS jest serwilistycznie nastawione do Ameryki i nie wyobraża sobie innej polityki niż służenie USA
Mamy prawicę rozgrzaną do czerwoności. Dosłownie. W Sejmie posłowie PiS założyli czerwone czapeczki z hasłem wyborczym republikanów „Make America Great Again”, wstali z miejsc i skandowali: „Donald Trump! Donald Trump!”. Nigdy wcześniej w polskim parlamencie nie widzieliśmy takich scen, takiej manifestacji, nie wykrzykiwano nazwiska zwycięzcy wyborów w innym kraju. Euforia była powszechna.
„Cieszymy się ze zwycięstwa Donalda Trumpa. Sądzę, że to jest powszechne w naszej partii”, mówił Jarosław Kaczyński. Radość tę prezes PiS mógł śmiało rozciągnąć na resztę prawicy.
Najwierniejszy z wiernych
Konfederacja wypuściła okolicznościowy klip, w którym możemy usłyszeć: „Donald Trump wraca do Białego Domu. Pokonał Kamalę Harris, chociaż miał przeciwko sobie siły zła, stronnicze media, cenzurę, międzynarodowe korporacje, celebrytów i aparat państwa. Ta walka niemal kosztowała go życie, ale Trump się nie poddał. Wstał i zagrzewał ludzi dobrej woli do walki przeciwko rewolucji kulturowej, cywilizacji śmierci, masowej imigracji i ekoterroryzmowi”. Końcówka klipu zachęcała do działania: „Ciężką pracą i determinacją można osiągnąć rzeczy wielkie i zmieniać rzeczywistość. Wkrótce wybory prezydenckie odbędą się także w Polsce. Nie pozwólmy wmówić sobie, że ich wynik jest już przesądzony. Nigdy się nie poddawajmy, niemożliwe nie istnieje”.
Cieszyli się też przedstawiciele ugrupowań mniejszych. Jarosław Sachajko z trzyosobowego koła Wolni Republikanie wszedł na mównicę sejmową, by pogratulować Donaldowi Trumpowi zwycięstwa w wyborach.
Ale i tak wszystkich przebił Andrzej Duda. „Chciałem moim rodakom przekazać najlepsze życzenia od pana prezydenta elekta USA Donalda Trumpa. Dosłownie przed chwilą rozmawiałem z panem prezydentem. Dzwonił, by złożyć życzenia w związku z naszym Świętem Niepodległości – powiedział prezydent w poniedziałek, 11 listopada, przed wylotem do Azerbejdżanu. I dodał: – Osobiście pogratulowałem mu zwycięstwa wyborczego. Rozmawialiśmy wstępnie o najważniejszych tematach”.
Duda pochwalił się, że zaproponował Trumpowi spotkanie
Co interesowało Amerykanów?
Notatka z rozmowy ppłk. Wiesława Górnickiego z attaché wojskowym USA w lutym 1989 r.
Zmiany, które zachodziły w Polsce na przełomie lat 80. 90., szczególnie interesowały Stany Zjednoczone. Amerykańscy dyplomaci nie tylko chcieli być dobrze poinformowani, ale i wpływać na sytuację w Polsce. A i ekipa gen. Wojciecha Jaruzelskiego nie stroniła od kontaktów z nimi. Dochodziło do nich na różnym szczeblu i dotyczyły wielu spraw politycznych, zagranicznych i gospodarczych. Poniżej prezentujemy niepublikowaną notatkę płk. Wiesława Górnickiego, bliskiego współpracownika gen. Jaruzelskiego, powstałą po rozmowie z attaché wojskowym USA płk. Dennisem Monroe. Warte uwagi są fragmenty dotyczące rozmów z Solidarnością i tworzenia przez zaufanych gen. Jaruzelskiego alternatywnego kanału wymiany informacji z przedstawicielami Stanów Zjednoczonych oraz zachowania polskiego ambasadora podczas opuszczania Afganistanu przez wojska Związku Radzieckiego.
Dokument zamieszczamy w oryginalnym kształcie, z zachowaniem ówczesnej pisowni, dodając jedynie wyjaśnienia w nawiasach kwadratowych. Notatka pochodzi z kolekcji Wiesława Górnickiego znajdującej się w zbiorach Fundacji Archiwum Dokumentacji Historycznej PRL.
Paweł Dybicz
Ppłk WIESŁAW GÓRNICKI
Warszawa, dnia 1989.02.11
Nr AX/002/89
Wyłącznie do wiadomości Tow. Generała
TAJNE
NOTATKA SŁUŻBOWA
Dotyczy: spotkania z płk. Monroe
Melduje, że 9 bm. Wraz z płk [Marianem] Moraczewskim (1) spotkaliśmy się na kolacji z amerykańskim attaché wojskowym, płk. Dennisem Monroe, na jego zaproszenie.
Zgodnie z instrukcją przekazałem na wstępie rozmówcy informację następującej treści, ujmując ją dosłownie w cudzysłowy: „zostałem upoważniony, aby poinformował pan swoich zwierzchników wojskowych, że pochodzący od nich pewien sygnał dotarł bezpośrednio do Generała Jaruzelskiego i został przychylnie przyjęty. (Użyłem angielskiego słowa, które można również zrozumieć jako »mile powitany«)”. Monroe mimo mojej sugestii nie zanotował tego sformułowania, gdyż nagrywał rozmowę z ukrytego w kieszeni magnetofonu. Można więc mieć pewność, że informacja dotrze pod właściwy adres, z pominięciem kanału dyplomatycznego oraz CIA.
Podniosłem również sprawę wystąpienia [Janusza] Onyszkiewicza (2). Wskazałem, zgodnie z instrukcją, że kluczowe decyzje X Plenum (3) zostały rozstrzygnięte decyzjami trzech generałów, z których każdy ma przecież swą własną „bazę kadrową”. Nie wnikam w tej rozmowie w powiązania Onyszkiewicza z poszczególnymi agendami rządowymi USA, jednakże uważam, że powinny one wpłynąć na niego w kierunku zaprzestania tak destruktywnej działalności, gdyż godzi ona poprzez nieprzychylne reakcje „bazy kadrowej” w szanse szerokiego porozumienia narodowego. Nie ma ono w Polsce alternatywy, oprócz ponownego konfliktu wewnętrznego, który w obecnej sytuacji międzynarodowej byłby chyba dla USA niepożądany. Wojsko i aparat MSW miałyby prawo uznać, że żądanie 20% redukcji budżetów jest pierwszym konkretnym rezultatem „okrągłego stołu”(4).
1 Marian Moraczewski w latach 1979-1984 był attaché wojskowym przy Polskiej Misji Wojskowej w Berlinie Zachodnim, a w latach 1986-1987 przy ambasadzie PRL w Waszyngtonie. Potem pracował w Kancelarii Rady Państwa, a następnie w Kancelarii Prezydenta Jaruzelskiego.
2 Janusz Onyszkiewicz, działacz Solidarności, jej rzecznik, w styczniu 1989 r. zaprezentował stanowisko związku i kół opozycyjnych nt. rozmów z władzą.
3 Podczas obrad wznowionego po miesiącu X Plenum KC PZPR (16-18.01.1989) I sekretarz KC, przewodniczący Rady Państwa gen. Wojciech Jaruzelski, a wraz z nim premier Mieczysław Rakowski, ministrowie gen. Czesław Kiszczak (MSW) i gen. Florian Siwicki (MON) oraz członkowie Biura Politycznego Józef Czyrek i Kazimierz Barcikowski oświadczyli, że ustąpią z zajmowanych stanowisk, jeżeli KC nie wyrazi zgody na legalizację Solidarności i rozmowy przy Okrągłym Stole.
4 Okrągły Stół obradował w dniach 6.02-4.04.1989 r.
Armia w budowie
Do roku 2035 na uzbrojenie Wojska Polskiego wydamy co najmniej 524 mld zł. Zarobią na tym głównie amerykańskie i koreańskie firmy Pod koniec października ub.r. w podwarszawskiej Jachrance fetowano zakończenie testów lekkiego opancerzonego transportera rozpoznawczego Bóbr-3. Zbudowało go konsorcjum, którego liderem była spółka AMZ-Kutno, za partnerów mająca Wojskowy Instytut Chemii i Radiometrii, Wojskowy Instytut Łączności i Wojskowy Instytut Techniczny Uzbrojenia. Bóbr-3 nie był drogi. Narodowe Centrum Badań i Rozwoju wsparło jego budowę kwotą 33,4
Kulisy wyboru Jaruzelskiego
Jak Amerykanie przekonywali do kandydatury Generała na prezydenta Władze amerykańskie odtajniły szereg dokumentów odsłaniających naciski ambasady amerykańskiej w Polsce na opozycję w celu wybrania gen. Jaruzelskiego na stanowisko prezydenta. Warto przypomnieć, że stało się to 19 lipca 1989 r., kiedy Zgromadzenie Narodowe – połączone obie izby polskiego parlamentu – zagłosowało na kandydaturę Generała. W głosowaniu wzięło udział 544 posłów i senatorów, a o wyborze zadecydował jeden głos. Jak później się okazało, wybór stał się
Mateczka Ubera
Dlaczego Uber dopuszcza do wożenia ludzi osobników bez prawa jazdy, pijaków, narkomanów i gwałcicieli? Bo po prostu może? Na polskich polityków bezpardonowo naciskała miss botoksu, ambasadorka USA Georgette Mosbacher. W 2018 r. po jej bezczelnych groźbach pod adresem Andrzeja Adamczyka, ministra infrastruktury, który był przeciwny sobiepaństwu Ubera, Mosbacher złamała naszych włazidupków. Przy gorliwej pomocy ówczesnych wicepremierów Morawieckiego i Gowina. Sejm na wniosek rządu przerobił ustawę o transporcie drogowym, by spełnić żądania Mosbacher. I zadowolić Ubera.









