Tag "uczelnie prywatne"
Gaudeamus igitur
Już niebawem w ponad 400 uczelniach w Polsce rozpocznie się nowy rok akademicki. W ponad 400 uczelniach publicznych i niepublicznych rozlegnie się hymn „Gaudeamus igitur”. W niektórych odśpiewają go chóry, a w innych poleci z taśmy. Nie wiem, w ilu uczelniach słowa będą zrozumiałe dla studentów i… dla kadry naukowej. W ponad 400 uczelniach na inauguracji roku akademickiego pojawią się rektorzy w czerwonych togach z mucetami z gronostajowych futerek (częściej z króliczych udających gronostaje). Ilu z nich wie, co symbolizuje toga, jaka jest jej tradycja? I dlaczego akurat gronostaje? A jakie to ma znaczenie? – mógłby ktoś zapytać. Ano ma. Jeden rektor regionalnej szkoły wyższej do rektorskiej togi nosił zbójnicką czapkę i, jak sądził, w ten sposób manifestował związek uczelni z regionem. Pomieszały się biedakowi dwa porządki: tradycja akademicka i atrybuty stroju zespołu regionalnego. Jeśli można do rektorskiej togi zamiast biretu nosić zbójnicką czapkę, to czy w rejonie uprzemysłowionym berecik z antenką też by można? Albo bardziej nowocześnie – kolorowy kask ochronny? Jeśli nosi się togę, nie znając jej znaczenia i nie przywiązując do niego wagi, to po co ją się nosi? Aby było kolorowo i wesoło? To już błazeńska czapka byłaby bardziej odpowiednia. Byłoby zaiste weselej.
Nowy rok akademicki rozpocznie niemal 1,3 mln studentów. Z tego ok. 40 tys. studentów medycyny. Ktoś powie: to dobrze, Polsce potrzeba lekarzy. Ale czy wszystkie uczelnie kształcące lekarzy dysponują odpowiednią kadrą naukową, zapleczem laboratoryjnym i klinicznym? Czy są w stanie wykształcić prawdziwych lekarzy, takich którym bez strachu można powierzyć opiekę nad zdrowiem swoim i najbliższych? Samorząd lekarski ma wątpliwości i protestuje. Ministerstwo Zdrowia zdaje się też. Ale nowe kierunki lekarskie wyrastają w różnych przedziwnych
Ile płacimy na Kościoły
Pod względem finansowo-prawnym Polska jawi się jako państwo wyznaniowe
Prof. Paweł Borecki – znawca prawa wyznaniowego, wykładowca w Zakładzie Prawa Wyznaniowego Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego
Czy odpowiedzi z ministerstw na interpelację posłów Lewicy pozwalają poznać całościowy obraz finansowania Kościołów ze środków publicznych w Polsce?
– Tego nie da się w pełni określić, choć trzeba zaznaczyć, że odpowiedź MSWiA powstała przy współpracy wszystkich resortów rządowych. To prawdopodobnie pierwszy publiczny dokument w tej sprawie o tak szerokim zakresie przedmiotowym od czasów odzyskania niepodległości w 1918 r. Odpowiedzi na pytanie złożone w imieniu posłów Lewicy przez Włodzimierza Czarzastego i Annę Marię Żukowską informują tylko o wydatkach poniesionych przez naczelne organy administracji rządowej oraz podległe im instytucje na rzecz wszystkich Kościołów i związków wyznaniowych. Odpowiedzi te dają jednak tylko fragmentaryczny obraz analizowanego zjawiska. Nie ma bowiem danych o wydatkach ponoszonych przez jednostki samorządu terytorialnego różnego szczebla, od gmin aż do województw, przez spółki i związki komunalne oraz spółki skarbu państwa.
Darowizny, choćby Orlenu czy KGHM, musiały być wysokie.
– I zapewne takie były. Trzeba też uwzględnić transfery od Narodowego Banku Polskiego. Ale chodzi nie tylko o takie wpłaty na rzecz Kościoła. Na przykład Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji od czasów jej powstania wynajmuje pomieszczenia w biurowcu należącym do Konferencji Episkopatu Polski przy skwerze Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. I płaci z tego tytułu „godziwe” kwoty na rzecz episkopatu. Niestety, nie jest możliwe stworzenie kompleksowego opracowania ujmującego wszystkie kwoty, jakie państwo polskie łoży na Kościoły i inne związki wyznaniowe.
Czym pan to tłumaczy?
– We współczesnej Polsce nie istnieje wyspecjalizowany centralny organ administracji rządowej zajmujący się kompleksowo problematyką Kościołów i związków wyznaniowych, na wzór Urzędu ds. Wyznań z lat 1950-1990, aczkolwiek ta nazwa źle się kojarzy. W MSWiA, w Departamencie Wyznań Religijnych oraz Mniejszości Narodowych i Etnicznych, funkcjonują tylko dwa wydziały zajmujące się sprawami wyznaniowymi. Może są jacyś pojedynczy urzędnicy w innych resortach, takich jak MEN czy MSZ, ale generalnie nikt nie panuje nad polityką wyznaniową. Taki stosunek rządzących ma związek ze zmianą w filozofii polityki wyznaniowej państwa po 1989 r., a nawet już od 1987 r. Chodzi o odejście od zwierzchnictwa rozdziałowego, nadzoru państwa nad związkami wyznaniowymi, na rzecz łagodnej kontroli i… swoistego korumpowania owych związków wyznaniowych, szczególnie Kościoła katolickiego, z myślą o ich przychylności, w imię bieżących celów politycznych aktualnych decydentów.
Jaki obraz wyłania się z tych fragmentarycznych odpowiedzi ministerstw?
– Taki, że Polska – mimo iż Konstytucja RP z 1997 r. głosi w art. 25, że wszystkie Kościoły są równouprawnione, mimo że władze publiczne, szczególnie parlament, rząd i minister finansów, powinny zachowywać bezstronność, czyli neutralność w sprawach religijnych, światopoglądowych i filozoficznych, a państwo i związki wyznaniowe mają być od siebie niezależne, również w sprawach finansowych – stała się pod względem prawno-finansowym, szczególnie w okresie rządów Zjednoczonej Prawicy w latach 2015-2023, państwem w gruncie rzeczy katolickim. Co więcej, państwem służebnym w istotnej mierze wobec jednego człowieka – Tadeusza Rydzyka.
Jak to się ma do konkordatu?
– Konkordat z 1993 r. nie reguluje w sposób wyczerpujący spraw finansowania instytucji kościelnych i duchowieństwa. Określa te kwestie wręcz fragmentarycznie. Dlatego strona kościelna we współpracy z przychylnymi jej politykami rozszerzała zakres świadczeń, nie tylko finansowych, na rzecz Kościoła katolickiego.
Roczne wydatki na Kościół, księży i nauczanie religii dają wielomiliardowe kwoty.
– Trzeba jasno powiedzieć, że wsparcie dla Kościoła katolickiego było nieproporcjonalnie wysokie w stosunku do wsparcia mniejszości wyznaniowych. Skala poszczególnych świadczeń, w tym uznaniowych, a więc dotacji i subwencji, była w przypadku Kościoła katolickiego zdecydowanie wyższa od środków dla innych wyznań. W tym dla Kościołów chrześcijańskich. I to nawet jeśli uwzględnimy, że Kościół katolicki dominuje w Polsce pod względem demograficznym.
Obecna ekipa rządząca zapowiadała ukrócenie niekontrolowanej hojności państwa na rzecz Kościoła.
– To prawda, ale odpowiedzi ministerstw pokazują, na ile poważnie politycy koalicji rządzącej i poszczególne partie traktują elektorat antyklerykalny i jego hasła. Chorągiewką, która ma mobilizować ten elektorat, poza kwestią prawnej liberalizacji aborcji i legalizacji związków partnerskich, jest sprawa likwidacji Funduszu Kościelnego. Tylko że, jak pokazują dane Krajowej Administracji Skarbowej
Dryfowanie polskiej nauki – komentarz
Popieram zasadnicze tezy prof. dra hab. Jana Widackiego zaprezentowane w artykule „Dryfowanie polskiej nauki” (PRZEGLĄD nr 28/2023). Pisze on m.in., że „Takie będą nasze elity intelektualne jutro i pojutrze jakie są uniwersytety dziś (…) Od dzisiejszego poziomu nauki
Nauka to nie jest ich hobby
Wybrańcy Michniewicza grają w Katarze tak, jak potrafią. Trudno przecież wymagać od wróbla, żeby latał jak orzeł. Bo choć nasi piłkarze mają orła na koszulkach, to na tym podobieństwo się kończy. W szkołach też mieli pod górkę. Kamil Grosicki i Krzysztof Piątek to dumni absolwenci gimnazjum. Jakub Kiwior chwali się ukończeniem szkoły zawodowej w Tychach. Do matury nie podszedł Karol Świderski. Szkoły średnie zdołali zaliczyć Piotr Zieliński w Lubinie i Wojciech Szczęsny w Warszawie. Na ich tle edukacyjnymi









