Tag "zdrowie"
Każdy element jest ważny
Kongres Zdrowie Polaków wywiera wpływ
Trzy dni obrad: 17 debat, 18 paneli, 20 wykładów. I lista znakomitych gości: marszałek Senatu Małgorzata Kidawa-Błońska, wicemarszałek Sejmu Monika Wielichowska, wicepremier, minister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz, minister zdrowia Jolanta Sobierańska-Grenda. Plejada wiceministrów: zdrowia, rolnictwa, nauki, edukacji, szef NFZ i główny inspektor farmaceutyczny Łukasz Pietrzak.
Podczas kongresu mogliśmy też wysłuchać wielu znakomitych profesorów. Wymieńmy chociażby prof. Renatę Górską, periodontolog, promującą holistyczne podejście do pacjenta, prof. Martę Podhorecką za działania na rzecz seniorów, prof. Marcina Moniuszkę za strategie dotyczące żywności i żywienia, profesorów Mariusza Gujskiego, dziekana Zakładu Zdrowia Publicznego WUM, i Wojciecha Załuskę, rektora Uniwersytetu Medycznego w Lublinie, za to, jak tłumaczą, jak powinno wyglądać zdrowe społeczeństwo. Prof. Teresę Jackowską – za działania na rzecz walki z otyłością i niepełnosprawnością dzieci i dr Aleksandrę Lewandowską – za budowanie koalicji wsparcia na rzecz zdrowia psychicznego dzieci i młodzieży. To wybór subiektywny, gdyż nie sposób było przysłuchiwać się wszystkim debatom, non stop, przez trzy dni.
Taki był zamysł organizatorów – by sprawy zdrowia przedstawić szeroko, tłumaczyć, że zdrowie to nie tylko brak choroby, ale coś znacznie większego. Każdy element ma tu znaczenie – profilaktyka, edukacja, badania naukowe, nowoczesne rozwiązania i otoczenie społeczne oraz polityczne.
Czy się udało?
Władysław Kosiniak-Kamysz, który miał być przed południem, niespodziewanie musiał odwołać swój przyjazd. Nagrał jednak krótkie przesłanie i zapowiedział, że przyjedzie o godz. 16. Tak też się stało, dojechał do Kajetan, by zabrać głos i przysłuchiwać się dyskusji. Minister zdrowia Jolanta Sobierańska-Grenda podkreślała wyjątkową atmosferę tego wydarzenia. „Korzystamy z rekomendacji wypracowanych podczas poprzednich kongresów – mówiła. – Bardzo za to dziękuję”.
Kongres był okazją do wymiany poglądów, zapoznania się z tendencjami, spojrzenia w przyszłość. Oto kilka tematów debat:
Zdrowie – każdy element ma znaczenie
7. Kongres Zdrowie Polaków to jedno z największych spotkań na temat problemów ochrony zdrowia, osiągnięć medycyny i nauki polskiej
Kongres Zdrowie Polaków to jedno z największych w Polsce spotkań odnoszących się do najważniejszych problemów ochrony zdrowia, osiągnięć medycyny i nauki polskiej. Co roku uczestniczy w nim kilkuset wybitnych ekspertów z różnych dziedzin, przede wszystkim medycyny, ochrony zdrowia, jak również przedstawicieli parlamentu, urzędów centralnych, samorządów, środowiska akademickiego, edukacji, świata kultury, sportu i mediów, a także organizacji pacjentów. Obrady transmitowane online na kilku kanałach w internecie gromadzą tysiące zainteresowanych – w tych słowach przedstawia to wydarzenie jego inicjator prof. Henryk Skarżyński.
Dorzućmy do tej krótkiej wizytówki jeszcze parę słów. Obserwuję kolejne kongresy, uczestniczyłem w panelu mediów i kilka refleksji z tych godzin spędzonych w Kajetanach nasuwa się samych.
Kongres jest inny niż większość zlotów poświęconych zdrowiu i jego ochronie. Z jednego powodu – mało jest w nim narzekania, to nie jest „ściana płaczu”, uczestnicy koncentrują się na przyszłości. Rozmawiają o tym, co zrobić, co poprawić i jak to powinno działać.
Poza tym zamiast narzekania jest budowanie pewności siebie – wybitni profesorowie, liderzy w swoich dziedzinach, wybitni naukowcy i akademicy mówią o własnych sukcesach oraz osiągnięciach. I o planach na przyszłość.
Kongres obdarza więc pozytywną energią. Nie mam wątpliwości – to zasługa prof. Henryka Skarżyńskiego – który niczym wytrawny coach buduje nas wszystkich.
Ma na to papiery, jego autorytet jest niekwestionowany, osiągnięcia widać na każdym kroku. Jego Światowe Centrum Słuchu rzeczywiście jest światowe, zapewnia dostęp do najnowszych technologii. Profesor zresztą to mówi: „Jako lekarz,
Nasze krople drążą skały
Na naszych kongresach nie ma płaczu, dominuje poczucie, że mamy co pokazać i czym się pochwalić
Prof. Henryk Skarżyński – otochirurg, specjalista z dziedziny otorynolaryngologii, audiologii, foniatrii i otolaryngologii dziecięcej. Od 2003 r. kieruje stworzonym przez siebie Światowym Centrum Słuchu Instytutu Fizjologii i Patologii Słuchu, wiodącym światowym ośrodkiem implantów słuchowych. Inicjator i organizator kongresów Zdrowie Polaków oraz Nauka dla Społeczeństwa.
To już siódmy Kongres Zdrowia Polaków, który pan organizuje. Warto w to się angażować?
– Warto było i należy to kontynuować. Pierwszy kongres odbył się w 2019 r. i pokazał ogromny potencjał tkwiący w wielu ośrodkach medycznych oraz w wielu zespołach. Zaprezentowaliśmy prawdziwe, trwałe osiągnięcia oraz wysoki poziom polskiej nauki i medycyny. To miało budować zaufanie do zawodów medycznych, do tego, co możemy zaoferować pacjentom. W jednej z debat spotkali się ministrowie lub wiceministrowie wszystkich kierownictw resortu zdrowia od początku lat 90. Przedstawiciele każdej ekipy w resorcie mogli powiedzieć i pokazać, co im się udało, ile było słusznych decyzji, których czasem nie dostrzegamy. To był przykład realnego wzniesienia się ponad wszelkie podziały.
Początkowo wydawało się, że Kongresy Zdrowia Polaków będą kolejną „ścianą płaczu”. Przyjadą eksperci, uznani fachowcy, ponarzekają i się rozjadą. Tymczasem chyba jest inaczej.
– Na naszych kongresach nie ma płaczu, dominuje poczucie, że mamy co pokazać, czym się pochwalić w wymiarze lokalnym, krajowym, europejskim i światowym. Patrzymy szeroko na to, co można nazwać zdrowiem. Proszę zwrócić uwagę, że na kongresie rozmawiają nie tylko medycy, ale i przedstawiciele wydawałoby się trochę innych światów: kultury, sportu, gospodarki, humaniści i inżynierowie, przedstawiciele towarzystw naukowych oraz organizacji pacjentów, reprezentanci różnych środowisk i grup pokoleniowych. A potem, po każdej edycji kongresu, starannie opracowujemy rekomendacje dla decydentów wszystkich szczebli, dla samorządu i rządu.
Z jakim skutkiem?
– Nasze postulaty były prezentowane podczas specjalnych konferencji w Senacie RP. Potrafiliśmy doceniać siebie i innych, pokazując ich wkład oraz – co mnie najbardziej cieszy – systematyczne popychanie wielu spraw do przodu, zwłaszcza w edukowaniu społeczeństwa, w budowie postaw prozdrowotnych. Prezentując nasze rekomendacje, byliśmy słuchani. Czy zawsze szły za tym oczekiwane przez nas decyzje? Pewnie nie, ale nasze krople drążą skały.
Mówi pan, że wnioski i uwagi formułowane podczas kolejnych kongresów są uwzględniane i wdrażane.
– Przykładów można wymienić wiele, ale one są nie tylko naszą zasługą i nawet gdy wiem, że o czymś mówiliśmy jako pierwsi, czasem jedyni, nie upoważnia mnie to do przypisywania sukcesu tylko sobie. Zwykle jest on wypadkową wielu działań, w tym naszych.
Czyli?
– Pamiętam pierwsze debaty przedstawicieli samorządów różnych szczebli, którzy przedstawiali pojedyncze inicjatywy różnych akcji mających na celu upowszechnianie programów profilaktycznych. Dziś nie ma w Polsce samorządu na szczeblu gminy, powiatu czy województwa, który by nie wymienił całej palety przedsięwzięć prozdrowotnych. Czyja to zasługa? Na pewno nie tylko nasza… Ale to my stworzyliśmy forum wymiany poglądów czy upowszechniania dobrych praktyk, które zostały dostrzeżone, a następnie wdrożone w wielu miejscach. Te efekty to osiągnięcie zbiorowe. To cenne, gdy swój punkt widzenia, jak poprawić warunki w ochronie zdrowia, przedstawia rektor uniwersytetu, politechniki, wyższej szkoły psychologii społecznej, uczelni rolniczej, przyrodniczej, ekonomicznej oraz akademii sportu. Cieszy, że w debatach uczestniczą ministrowie zdrowia, obrony narodowej, nauki, edukacji i rolnictwa. Mamy poczucie, że jesteśmy słuchani i szanowani. I liczymy, że przyniesie to oczekiwane owoce – szybko lub w dalszej perspektywie. Jesteśmy pragmatyczni i cierpliwi. W zawodach medycznych to ważna cecha.
Przecież gdy pada określenie „system ochrony zdrowia”, każdy inaczej to sobie wyobraża. Wiadomo, to szeroki obszar, obejmujący działania państwa, środowiska i zwykłych ludzi, pacjentów. Da się to połączyć?
– Nie jest to proste, ale daje się łączyć. Przed dwoma laty głównym głównym hasłem kongresu było: „One health” – jedno zdrowie. Bo zdrowie to nie tylko choroba, lek, szczepionka, badanie tomograficzne itd. Zdrowie to jest to, gdzie i jak żyjemy, jak traktujemy nasze otoczenie, jak o nie dbamy, by zapewnić dobrostan zwierzętom, roślinom i następnym pokoleniom ludzi.
Zdrowie to jedno, choroba to drugie.
– Jednym z większych problemów mentalnych, głęboko w nas zakorzenionych, jest ciągłe odnoszenie się do choroby. Coraz lepiej, a czasem bardzo dobrze radzimy sobie z tym, jak zarządzać chorobą, ale nie radzimy sobie z zarządzaniem naszym zdrowiem. To drugie jest o wiele trudniejsze
r.walenciak@tygodnikprzeglad.pl
Cztery testy i wiesz
Narodowy Test Badania Słuchu aplikacją HearBox Mobile
Jest aplikacja, dzięki której każdy zbada swój słuch samodzielnie, w domu
Prof. Henryk Skarżyński:
– Z popularyzacją aplikacji HearBox Mobile wiążę bardzo duże nadzieje. To nowoczesne i łatwo dostępne narzędzie, które pozwala nie tylko ocenić słuch, ale również sprawdzić rozumienie mowy, a więc faktyczną zdolność komunikacji międzyludzkiej. Dzięki temu zestaw testów ma znaczenie praktyczne – pokazuje, jak człowiek funkcjonuje w codziennych sytuacjach, gdy musi rozumieć mowę w różnych warunkach. Komunikacja między nami jest podstawą rozwoju współczesnych społeczeństw świata. Każdy krok, który przyczynia się do jej poprawy, można nazwać krokiem milowym.
Wczesne wykrycie zaburzeń słuchu czy trudności w rozumieniu mowy daje ogromną przewagę – umożliwia szybsze wdrożenie leczenia, rehabilitacji lub dobranie odpowiednich rozwiązań wspomagających słyszenie.
Im wcześniej problem zostanie zauważony, tym większe są szanse na zachowanie dobrej jakości życia. Łatwa dostępność i niski koszt powszechnych badań przesiewowych to podstawa prawdziwej i realnej profilaktyki, na której tak nam zależy od dawna. Jednocześnie to niezwykle ważny akcent edukacyjny. Zaczynamy od ósmoklasistów, którzy mogą mieć swój wielki wkład w upowszechnianie tych badań wśród młodszych i starszych koleżanek i kolegów, wśród rodziców i dziadków. To będzie ich realny wkład w budowanie własnego i społecznego kapitału dotyczącego zdrowia.
Właśnie rusza Narodowy Test Badania Słuchu. Można go przeprowadzić samemu, za pomocą aplikacji na telefon HearBox Mobile. Sprawdziliśmy – aplikacja jest dopracowana, łatwa do pobrania i przyjazna w obsłudze.
Słuch to jeden z najważniejszych zmysłów człowieka. Jest narzędziem komunikacji i orientacji w świecie. Umożliwia nam funkcjonowanie – rozmowy z innymi, przyswajanie informacji oraz aktywny udział w życiu. Gdy się pogarsza – pogarsza się również nasz sposób istnienia w świecie.
W przypadku dzieci niedosłuch może się objawiać opóźnionym rozwojem mowy, a także problemami z nauką w szkole. Dziecko siedzi w ławce i źle słyszy – ma więc kłopoty na lekcjach. Źle słyszy – ma też kłopoty z nawiązywaniem kontaktów z rówieśnikami… To są rzeczy znane, dlatego wiele krajów, w tym Polska, wprowadziło obowiązkowe badania przesiewowe słuchu u noworodków. Dla najmłodszych kluczowy jest czas – badania przesiewowe pozwalają na podjęcie wczesnej interwencji i ewentualnej terapii.
A ludzie w sile wieku? Ponieważ niedosłuch rozwija się stopniowo, tego, że coraz gorzej słyszymy, po prostu nie zauważamy. Od pierwszych objawów mija przeciętnie 7-10 lat, zanim zorientujemy się, że coś jest nie tak, i zgłosimy do specjalisty. Zgłaszamy się, gdy słyszymy zdecydowanie gorzej, gdy zaczynamy mieć problemy w codziennych sytuacjach. Osoby z niedosłuchem mogą mieć wrażenie, że wszyscy mówią niewyraźnie lub zbyt cicho, częściej proszą o powtórzenie zdań, a z czasem zaczynają unikać rozmów. Problemy ze słyszeniem wpływają nie tylko na komunikację, na kontakty z rodziną, ze znajomymi, na to, jak pracujemy, ale także na zdrowie psychiczne. To również zostało zbadane – ubytki słuchu powodują szybsze męczenie się, złość, stres, mogą prowadzić do depresji.
Coraz więcej badań wskazuje, że brak odpowiedniej stymulacji dźwiękami może przyśpieszać procesy prowadzące do demencji. Dla ludzi w wieku senioralnym to powolne odchodzenie w swój wewnętrzny świat.
Jak temu zapobiec?
Jak się bronić?
Pierwszym krokiem są regularne badania słuchu. Dziś możemy wykorzystać do tego smartfon i dzięki odpowiedniej aplikacji samodzielnie, w swoim mieszkaniu, wykryć pierwsze nieprawidłowości. To test wstępny – nie upoważnia do postawienia diagnozy, nie określa stopnia ani rodzaju zaburzenia, ale pomaga odpowiedzieć na pytanie: czy wszystko z moim słuchem jest w porządku, czy lepiej byłoby się zwrócić do specjalisty?
Zacznijmy więc od badania we własnym zakresie. To jest już możliwe. Aplikację pozwalającą wykryć nieprawidłowości stworzył zespół pod kierunkiem lidera Instytutu Fizjologii i Patologii Słuchu, prof. Henryka Skarżyńskiego. Nazywa się ona HearBox Mobile, a jej celem jest umożliwienie użytkownikom łatwego i szybkiego dostępu do profesjonalnych narzędzi badających słuch.
Aplikacja jest bezpłatna – badanie nic
Nie tylko jedna choroba
Zdrowie po 65. roku życia
Prof. dr hab. n. med. Artur Mamcarz – kierownik III Kliniki Chorób Wewnętrznych i Kardiologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, członek zarządu Polskiego Towarzystwa Medycyny Stylu Życia oraz prezes Polskiego Towarzystwa Medycyny Holistycznej.
Czy wielochorobowość zwykle zaczyna się po 60. roku życia?
– Tak. Ryzyko występowania chorób przewlekłych rośnie wraz z wiekiem. Rzadko spotykam pacjenta po 65. roku życia, który nie ma żadnych problemów zdrowotnych. Choroby najczęściej nie występują wtedy pojedynczo, ale współistnieją, tworząc skomplikowaną sieć zależności. Mówimy wówczas o wielochorobowości, a leczenie takiego pacjenta wymaga zupełnie innego podejścia niż w przypadku osoby młodszej, z jednym rozpoznaniem.
Które schorzenia są w grupie seniorów najczęstsze?
– Choroby układu krążenia. Nadciśnienie tętnicze to niemal epidemia, bo dotyczy ok. 12 mln Polaków. Jego konsekwencjami są: zawały serca, udary mózgu, niewydolność serca oraz zaburzenia rytmu. Równolegle mamy zaburzenia lipidowe – podwyższony cholesterol prowadzi do odkładania się blaszek miażdżycowych w tętnicach. Problem w tym, że zwężenia rzędu 50-70% mogą nie dawać objawów. Pacjent czuje się zdrowy, a proces chorobowy postępuje. Wystarczy pęknięcie blaszki i dochodzi do zawału.
Jakie inne choroby mogą się jeszcze pojawiać?
– Cukrzyca typu 2, której częstość rośnie wraz z epidemią otyłości, przewlekła obturacyjna choroba płuc (POChP), szczególnie u palaczy, ponadto nowotwory oraz choroby zwyrodnieniowe stawów i kręgosłupa, które ograniczają mobilność i obniżają jakość życia. Oprócz czynników biologicznych bardzo ważne są czynniki społeczne – samotność, brak aktywności, zły sen, zanieczyszczenie środowiska. To wszystko sprzyja chorobom i przyśpiesza proces starzenia. Dlatego dla pacjentów 60+ tak istotna jest adherencja terapeutyczna.
Co to jest adherencja terapeutyczna?
– To przestrzeganie rekomendacji, które w stosunku do pacjenta proponuje lekarz po wspólnym ustaleniu zasad diagnostycznych, a później terapeutycznych. Adherencja służy temu, by pacjent czuł się lepiej i mógł dłużej cieszyć się zdrowiem. Nie wystarczy, że osoba chora odbierze receptę i wykupi lek – kluczowe jest jego regularne stosowanie, przestrzeganie zaleceń dotyczących diety, aktywności fizycznej, redukcji masy ciała, rzucenia palenia itd. Niestety, wiele osób rezygnuje z terapii po kilku tygodniach, bo „czuje się lepiej”, albo zapomina o niektórych lekach, szczególnie przy wielochorobowości.
Brak współpracy pacjenta z lekarzem prowadzi do nasilania się objawów i większej liczby hospitalizacji, a w konsekwencji do krótszego życia. Jest to ogromne wyzwanie edukacyjne i kulturowe, bo w Polsce wciąż panuje przekonanie, że jak coś nie boli, to nie trzeba leczyć.
Wielochorobowość wiąże się z przyjmowaniem wielu leków naraz. Jak lekarze i pacjenci sobie z tym radzą?
– Rzeczywiście, seniorzy często zaczynają dzień od garści tabletek. Kardiolog przepisuje swoje, diabetolog swoje, a nefrolog jeszcze inne. W takim układzie łatwo o interakcje. Dlatego niezwykle ważna jest rola lekarza POZ, który koordynuje leczenie. Musi on ocenić, czy schematy się nie dublują, czy nie ma ryzyka powikłań.
Ogromnym wsparciem są farmaceuci, którzy często są bardziej dostępni niż lekarze. Mogą prowadzić przeglądy lekowe, doradzać pacjentom i wychwytywać potencjalne błędy. W niektórych krajach od dawna są oni częścią zespołu terapeutycznego. W Polsce ten model dopiero się rozwija, ale widzę
Czy hałas nas zabija?
Długi kontakt z głośnymi dźwiękami negatywnie wpływa na zdrowie
Dr Dorota Kalka – psycholożka, seksuolożka, kierowniczka Zakładu Psychologii Wspomagania Rozwoju na Uniwersytecie SWPS w Sopocie.
Dr Dorota Kalka zajmuje się psychologią wspomagania rozwoju człowieka z uwzględnieniem obszaru zdrowia, w tym psychoseksualnego, a także psychologią kliniczną dzieci i młodzieży. Interesuje się jakością życia dzieci z zaburzeniami rozwojowymi, bada czynniki istotne dla dobrostanu człowieka. Jest współautorką kilkunastu metod diagnostycznych stosowanych w poradniach psychologiczno-pedagogicznych w całej Polsce.
Jak długotrwała ekspozycja na hałas wpływa na psychikę człowieka?
– Hałas miejski – nadmierny poziom dźwięków pochodzących głównie z transportu, działalności przemysłowej i społecznej w miastach – obok zanieczyszczeń powietrza jest jednym z głównych czynników środowiskowych negatywnie oddziałujących na nasz rozwój i zdrowie. Zarówno fizyczne, jak i psychiczne. Dane Europejskiej Agencji Środowiska pokazują, że ponad 20% populacji Unii Europejskiej jest narażone na długotrwały hałas transportowy przekraczający poziom uznawany przez WHO za szkodliwy, 55 dB Lden (Lden, day-evening-night noise level, oznacza poziom hałasu w ciągu całej doby – przyp. red.).
Czyli nie chodzi wyłącznie o utratę słuchu?
– Według badań długotrwała ekspozycja na hałas miejski zwiększa ryzyko nadciśnienia tętniczego, chorób sercowo-naczyniowych oraz zaburzeń snu, które wtórnie prowadzą do obniżenia ogólnej kondycji zdrowotnej. Warto dodać, że nawet niskie poziomy hałasu nocnego (większe lub równe 40 dB) nasilają fragmentację snu, obniżają jakość regeneracji i sprzyjają zmęczeniu psychicznemu. Hałas oddziałuje również na zdrowie psychiczne. Podnosi poziom stresu i drażliwości oraz zwiększa ryzyko zaburzeń nastroju, w tym depresji i lęku. Mechanizmem leżącym u podstaw tych efektów jest m.in. aktywacja osi podwzgórze-przysadka-nadnercza i zwiększone wydzielanie kortyzolu. W dłuższej perspektywie może to prowadzić do wyczerpania zasobów psychicznych i somatycznych organizmu.
Gdy długo siedzę w głośnym miejscu, czuję irytację.
– Tak może być w wyniku przebywania w głośnym miejscu. Szczególnie istotnym skutkiem ekspozycji na hałas jest zjawisko tzw. irytacji hałasowej (noise annoyance), które wiąże się z poczuciem stałego przeciążenia bodźcami i ograniczoną możliwością regeneracji. Prowadzi ono do obniżenia jakości życia, pogorszenia samopoczucia oraz trudności w funkcjonowaniu poznawczym. Badania populacyjne wskazują, że mieszkańcy obszarów o wysokim natężeniu hałasu transportowego częściej zgłaszają bezsenność, przewlekłe zmęczenie, problemy z koncentracją oraz podwyższony poziom lęku. Ponadto zarówno dzieci, jak i dorośli narażeni na hałas miejski osiągają gorsze wyniki w testach poznawczych. Sugeruje to jego negatywny wpływ na zdolność do koncentracji, pamięć roboczą i ogólną zdolność uczenia się.
Jak hałas wpływa na rozwój dziecka, powiedzmy mieszkającego w dużym ośrodku miejskim powyżej 100 tys. mieszkańców?
– Dzieci dorastające w takich miastach jak Gdańsk, Warszawa czy Wrocław codziennie stykają się z podwyższonym poziomem hałasu. Źródłem są głównie ruch uliczny, komunikacja publiczna, a także liczne budowy. Dźwięki te mogą się wydawać elementem naturalnego pejzażu miasta, jednak badania jasno pokazują, że mają one poważne konsekwencje dla zdrowia i rozwoju najmłodszych. Hałas ma wielowymiarowy, negatywny wpływ na rozwój dzieci – są one szczególnie wrażliwą grupą w porównaniu z dorosłymi, ponieważ ich układ nerwowy znajduje się w fazie intensywnego rozwoju, a zdolności adaptacyjne są ograniczone.
Czyli dzieci potrzebują do prawidłowego rozwoju ciszy?
– Uważam, że dla rozwoju istotne jest to, co umiarkowane, dzieci potrzebują różnorodności, ale ciągłe przebywanie w hałasie nie sprzyja rozwojowi. Hałas maskuje sygnały mowy, co utrudnia dzieciom rozwój fonologiczny i percepcję językową, prowadząc do opóźnień w rozwoju językowym. Badanie przeprowadzone na grupie dzieci w wieku od 22 do 30 miesięcy wykazało, że jedynie te, które przebywały w cichym otoczeniu, bez rozmów w tle, efektywnie zapamiętywały nowe słowa. U dzieci hałas wywołuje reakcję stresową – podnosi poziom kortyzolu i adrenaliny. Konsekwencje to chroniczne zmęczenie, problemy ze snem oraz obniżenie koncentracji. Co w praktyce oznacza trudności w nauce, gorsze samopoczucie psychiczne i większą podatność na rozdrażnienie.
Na lekcjach w szkole jest cisza.
– I tutaj mamy paradoks, bo hałas w szkołach okazuje się szczególnie niebezpieczny. Na lekcjach z założenia panuje cisza, która jednak ustępuje hałasowi w czasie przerw. Badania wykazały, że nie sam średni poziom hałasu, lecz jego zmienność i nagłe skoki mają najgorszy wpływ na rozwój poznawczy – pamięć roboczą, uwagę i zdolność uczenia się. Dzieci uczęszczające
k.wawrzyniak@tygodnikprzeglad.pl
Jakie badania wykonywać profilaktycznie i jak często?
Artykuł sponsorowany Badania profilaktyczne są nieocenione – pozwalają zmapować stan zdrowia i namierzyć potencjalne problemy, które wcześnie wykryte wcale nie muszą być groźne! Zobacz, jakie badania warto wykonać – i jak często! Podstawowe badania
Walka o ciszę
Polska przoduje w UE pod względem zanieczyszczenia hałasem
Smog akustyczny może się wydawać określeniem abstrakcyjnym, jednak dane Europejskiej Agencji Środowiska dowodzą, że ta nazwa jest słuszna. Współczesny człowiek żyje w nieustającym hałasie. Liczne badania pokazują, że długotrwałe przebywanie w zbyt głośnym otoczeniu działa na nas równie destrukcyjnie jak wdychanie smogu. Tymczasem w Polsce mamy mniej restrykcyjne normy hałasu niż w innych krajach Europy.
Żeby to sprawdzić, postanowiłem przeprowadzić na sobie eksperyment i pisać wprost z centrum stołecznego hałasu (czyli z mojego domu). Niniejsze rozważanie będzie więc przeplatane „dziennikiem ogłuszanego”.
Zabójczy hałas
„Według ustaleń Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) hałas jest drugą pod względem znaczenia przyczyną problemów zdrowotnych związanych ze środowiskiem, zaraz po zanieczyszczeniu powietrza”, twierdzi Eulalia Peris z Europejskiej Agencji Środowiska (EEA). Długotrwałe funkcjonowanie w hałasie znacząco pogarsza zdrowie człowieka, obniżając jakość i długość jego życia. Wbrew pozorom nie chodzi tylko o słuch. Hałas negatywnie oddziałuje na wszystkie układy organizmu, a także zakłóca prawidłowy rozwój dzieci i młodzieży.
Aby przeciwdziałać negatywnym skutkom hałasu, Unia Europejska wydała specjalną dyrektywę 2002/49/WE. Badacze twierdzą, że każdy dźwięk powyżej pewnego poziomu jest szkodliwy, niezależnie od naszego subiektywnego odczucia.
8.00 – niedawno usiadłem do pisania. Zaczyna się rytmiczne postukiwanie i szuranie. Na parterze robią remont. Dziś przywieźli kamienne blaty, które właśnie zaczynają docinać na podwórku specjalną piłą szybkoobrotową.
Dyrektywa definiuje m.in. pojęcie „hałasu w środowisku” jako niepożądane lub szkodliwe dźwięki generowane przez działalność człowieka na wolnym powietrzu. Do tej kategorii zalicza się hałas emitowany przez środki transportu, w tym pojazdy drogowe, kolejowe i lotnicze, a także dźwięki pochodzące z obszarów przemysłowych. Jednocześnie wyklucza się z tej definicji hałas emitowany przez samą osobę narażoną. W dokumencie 2002/49/WE zdefiniowano również, jak hałas należy mierzyć.
Monitorowanie stanu środowiska akustycznego realizowane jest co roku poprzez opracowywanie map akustycznych zgodnie z ustalonymi wskaźnikami. Proces ten obejmuje kilka etapów i uwzględnia wszystkie istotne elementy infrastruktury badanego obszaru. Co najważniejsze, zdefiniowano poziomy hałasu w dzień i nocą. Według WHO dobowa norma hałasu to 53 dB w dzień i 45 dB w nocy. Europejska Agencja Środowiska swoje normy określiła na 55 dB w dzień i 50 dB nocą.
8.30 – w podwórku są biura, więc zaczyna się pikanie domofonów, które słychać przy otwartych oknach, wszak jest 25 st. C w drugim tygodniu września. Walenie drewnianych, ciężkich drzwi od podwórka wieńczy charakterystyczne piskliwe „ti-di-pip”. Hałas piły tarczowej wgryzającej się w kamień jest teraz przeplatany kakofonią nerwowych dźwięków spóźnionych pracowników biurowych.
Ogłuchnąć w imię postępu
Od wielu lat polskie normy dotyczące hałasu nie są zgodne z zaleceniami ani Światowej Organizacji Zdrowia, ani Europejskiej Agencji Środowiska. W przeciwieństwie do limitów określanych przez WHO, skupiających się na ochronie zdrowia publicznego, w Polsce wyznaczanie norm opierało się przede wszystkim na kryteriach ekonomicznych. Pod koniec 2011 r. Ministerstwo Środowiska przedstawiło propozycję złagodzenia obowiązujących limitów hałasu, co oznaczałoby dopuszczenie wyższego poziomu dźwięków w otoczeniu.
Główną przyczyną tej zmiany była potrzeba obniżenia
k.wawrzyniak@tygodnikprzeglad.pl
Z receptą w ręce
Większość infekcji, z którymi przychodzą pacjenci do lekarzy rodzinnych, ma charakter wirusowy i ulega samowyleczeniu
Bywa, że lekarze przepisują leki, kiedy nie jest to konieczne. Powodów jest kilka – mogą mieć trudny dzień, być zmęczeni, mogą też ulegać pacjentom lub naciskom ze strony przełożonego. Jeśli chodzi o antybiotyki, to w ich sprawie nie ma nacisków ze strony przemysłu farmaceutycznego.
Prof. Tomasz Sobierajski, socjolog i badacz socjomedyczny, zauważa, że akurat firmom nie powinno zależeć, by lekarze przepisywali ich leki, bo jeśli przestaną w końcu działać na skutek antybiotykooporności, wówczas producenci stracą istotne źródło przychodów.
Psychiatra Piotr Wierzbiński stwierdza podczas rozmowy:
– Pacjenci bywają bardzo roszczeniowi. Przychodzą i żądają konkretnego leku. Wyuczyli się w internecie albo usłyszeli coś od pani Krysi. Sądzą, że znają się na medycynie lepiej od lekarzy. Kontestują medycynę. Z drugiej strony jest lekarz rodzinny, który dziennie przyjmuje kilkudziesięciu pacjentów. Myśli sobie: jestem zmęczony, mam swoją wydolność, mam dość. I wypisuje receptę, często mając ku temu wskazanie kliniczne.
– Czyli jednak winny jest system, bo gdyby lekarz nie był przepracowany, to mógłby się pochylić nad pacjentem.
– Tak, ale braki kadrowe są obecnie tak duże, że gdyby lekarze przyjmowali 10 pacjentów dziennie, to kolejki wydłużyłyby się jeszcze bardziej.
Lekarka rodzinna Joanna Jonek-Lewandowska wspomina czasy, gdy pracowała w jednej z dużych prywatnych sieci przychodni medycznych. Zaznacza, że takie sieci działają jak typowe korporacje, co oznacza, że mają swoje procedury, również jeśli chodzi o jakość świadczonych usług. W ich oczach pacjent jest klientem, którego lekarz w roli usługodawcy powinien obsłużyć tak, by ten zechciał wrócić.
– Pewnego razu zaproszono nas na zebranie, na którym jeden z menedżerów zaprezentował wyniki badania satysfakcji przeprowadzonego wśród pacjentów sieci. Przychodnia pytała ich m.in. o oczekiwania. Okazało się, że pacjent wychodzi od lekarza zadowolony, gdy dostanie od niego zwolnienie i co najmniej jedną receptę – mówi lekarka.
Z menedżerem był tylko jeden problem: sam nie był lekarzem. Nie mógł więc mówić lekarzom, co mają robić, bo ich obowiązuje etyka zawodowa. Jego nie. A zgodnie z etyką zawodową lekarz powinien przede wszystkim zapobiegać, a nie tylko leczyć. Nie każda wizyta musi się zakończyć wypisaniem recepty – i nie każda powinna. Nawet jeśli badanie pokazało, że tego oczekuje klient. To znaczy pacjent.
– Widzimy, że w państwach wysoko rozwiniętych więcej jest profilaktyki, np. przeciwnowotworowej, więcej rozmów i kontaktu z pacjentem niż wypisywania recept na wszystko, zwłaszcza jeśli nie są konieczne. I do tego staramy się dążyć – podkreśla Joanna Jonek-Lewandowska.
Rzeczywiście istnieje związek między poziomem rozwoju kraju a jego podejściem do działań profilaktycznych oraz edukacji zdrowotnej. Widać go w danych. WHO w raporcie z 2024 r. wyraźnie wskazuje, że bogatsze kraje więcej inwestują w ochronę zdrowia. Są to inwestycje w leczenie, ale i w profilaktykę. Ich podejście do zdrowia publicznego często obejmuje bardziej zrównoważoną strategię, która podkreśla znaczenie profilaktyki postrzeganej jako sposób na zmniejszenie długoterminowych kosztów opieki zdrowotnej i poprawę jakości życia obywateli, w myśl
Fragmenty książki Arkadiusza Lorenca Polska na prochach, Prószyński i S-ka, Warszawa 2025
Liczy się każda minuta
Meningokoki – groźne zakażenie, któremu można zapobiec
Dr n. med. Ilona Małecka – lekarz z Katedry i Zakładu Profilaktyki Zdrowotnej Uniwersytetu Medycznego im. K. Marcinkowskiego w Poznaniu, członkini Zarządu Polskiego Towarzystwa Wakcynologii
Czym są meningokoki?
– Choć nazwa meningokoki może nie brzmieć groźnie, w rzeczywistości są to niezwykle niebezpieczne bakterie. Potrafią wywołać ciężkie zakażenia, takie jak sepsa (posocznica) czy zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych, a nawet obie te postaci jednocześnie. To zakażenia, które zawsze mają ciężki przebieg i bezwzględnie wymagają hospitalizacji. Mogą też prowadzić do powikłań – również odległych w czasie.
Meningokoki, czyli Neisseria meningitidis, nie są jednorodne. Wyróżnia się kilka typów serologicznych – A, B, C, W i Y – i to właśnie one odpowiadają za ponad 99% inwazyjnych zakażeń na całym świecie. W Polsce, podobnie jak w wielu krajach europejskich, najczęściej występuje typ B, odpowiadający za ok. 70% przypadków zachorowań.
Kto jest najbardziej narażony na zakażenie?
– Do zakażenia dochodzi drogą kropelkową – przez kontakt z osobą chorą lub nosicielem bakterii. Nosicielstwo oznacza obecność bakterii w nosogardle, bez objawów choroby.
Chociaż ryzyko zakażenia dotyczy każdego, to najbardziej narażoną grupą są małe dzieci – szczególnie te w pierwszym roku życia. To właśnie wiek jest najistotniejszym czynnikiem ryzyka. Szczególną uwagę należy zwrócić także na wcześniaki, u których ryzyko jest trzykrotnie wyższe niż u dzieci urodzonych o czasie. Do grupy ryzyka należą również osoby z zaburzeniami odporności, np. związanymi z tzw. układem dopełniacza, oraz osoby z różnych przyczyn pozbawione śledziony.
Jakie są objawy i przebieg choroby?
– Zakażenie meningokokowe może mieć bardzo podstępny przebieg – jego początek wygląda jak zwykła infekcja: gorączka, gorsze samopoczucie, zmniejszona aktywność. To, co je wyróżnia, to błyskawiczny rozwój choroby. W ciągu kilkunastu godzin może dojść do gwałtownego pogorszenia stanu zdrowia: wysokiej gorączki, nudności, wymiotów, silnych bólów głowy, a w przypadku dzieci również do niepokojących objawów neurologicznych.
Charakterystyczna jest też wysypka – drobne wybroczyny lub większe zmiany skórne przypominające siniaki, które nie znikają pod wpływem ucisku. Często występuje postępująca niewydolność wielu narządów.
Jak wygląda leczenie i jakie są rokowania dla pacjentów?
– W przypadku podejrzenia zakażenia meningokokowego liczy się każda minuta. Mamy tzw. złotą godzinę na wdrożenie leczenia. Leczenie polega na dożylnym podaniu antybiotyków, ale zwykle konieczna jest także intensywna terapia wspomagająca. Często pacjenci trafiają od razu na oddział intensywnej terapii. Mimo szybkiej reakcji nie zawsze udaje się wygrać walkę z chorobą. Najcięższa postać zakażenia, tzw. piorunująca, postępuje tak szybko, że nawet w szpitalu nie udaje się uratować pacjenta. Śmiertelność ogólna wynosi ok. 10%.
Ci, którym uda się przeżyć, mogą borykać się z powikłaniami: padaczką, martwicą tkanek (w skrajnych przypadkach prowadzącą do amputacji), problemami psychologicznymi czy zaburzeniami koncentracji i trudnościami w nauce. Te problemy mogą się pojawić wiele miesięcy lub nawet lat po chorobie.
Mamy jednak skuteczną i bezpieczną profilaktykę zakażeń meningokokowych.
– Meningokoki to groźne, ale możliwe do powstrzymania zagrożenie. Od wielu lat mamy do dyspozycji skuteczne i bezpieczne szczepionki.
W Polsce szczepienia przeciw meningokokom należą do grupy szczepień zalecanych, co oznacza, że są odpłatne i to rodzic podejmuje decyzję o ich podaniu dziecku. Rodzic może to zrobić tylko wtedy, gdy ma wiedzę, dlatego obowiązkiem nas
Autoryzowany wywiad prasowy przygotowany przez Stowarzyszenie Dziennikarze dla Zdrowia w związku z Europejskim Tygodniem Szczepień. Kwiecień-maj 2025.









