Tajemnice 11 września

Tajemnice 11 września

Wokół zamachu na Amerykę powstały niezliczone teorie spiskowe Czy służby specjalne USA zorganizowały zamachy z 11 września lub przynajmniej do nich dopuściły? Takie szokujące tezy pojawiają się nie tylko na stronach internetowych, ale także w książkach poważnych wydawnictw. Pozycje te mają liczne grono czytelników, wywierają też znaczny wpływ na opinię publiczną. Według ankiety przeprowadzonej w końcu lipca przez magazyn „Die Zeit”, co piąty Niemiec uważa, że rząd USA miał coś wspólnego z zamachami, a w grupie wiekowej poniżej 30 lat nawet co trzeci. We Francji obie książki Thierry’ego Meyssana „11 września – wielkie kłamstwo” i „Pentagate” (przetłumaczone od razu na niemiecki), aczkolwiek wyszydzone przez media „głównego nurtu”, stały się bestsellerami. Powyższe teorie spiskowe podsycają w świecie nastroje antyamerykańskie, niekiedy także uprzedzenia antyizraelskie. Wiele kwestii związanych z zamachami, które zmieniły bieg historii, rzeczywiście pozostaje tajemniczych. W ubiegłym roku „Przegląd” opublikował artykuł „Zagadki 11 września”, w którym wspomnieliśmy o sugestii, że niektóre elementy w tajnych służbach Stanów Zjednoczonych pozwoliły terrorystom na dokonanie zamachu, nie zdając sobie sprawy, iż atak będzie miał tak ogromny i niszczycielski zasięg. Za równie prawdopodobną uznaliśmy wszakże możliwość, że islamscy fanatycy mogli dokonać dzieła zniszczenia, wykorzystując niewiarygodną wciąż kombinację lekkomyślności, niedbalstwa, lenistwa i kłótni wśród amerykańskich wywiadowców (do takiego mniej więcej wniosku doszła komisja Kongresu USA, która w końcu lipca br. opublikowała swój raport). Autorzy książek z teoriami spiskowymi takiej ewentualności nie biorą pod uwagę i często naginają rzeczywistość do potrzeb. W Niemczech najpoważniejszą publikacją na ten temat jest „Operation 9/11. Angriff auf den Globus” Gerharda Wisnewskiego, politologa i dziennikarza. Pozycję tę wydało renomowane wydawnictwo Knaur, które uznało ją od razu za książkę miesiąca. Film Wisnewskiego prezentujący podobne tezy miał w RFN rekordową oglądalność (9,8%!) i został jeszcze dwukrotnie wyemitowany na „politycznym” kanale Phoenix, transmitującym zazwyczaj obrady Bundestagu i inne oficjalne imprezy. Wisnewski pozornie powołuje się na rozległą dokumentację, jednak głoszone przez niego tezy przekraczają wszelkie granice absurdu – oto 11 września islamscy terroryści nie porwali samolotów. Cała operacja została przeprowadzona przez amerykańskie tajne służby, przy czym w World Trade Center uderzyły samoloty zdalnie sterowane, w Pentagon – prawdopodobnie rakiety, zaś na polu w Shanksville w Pensylwanii nie rozbił się boeing UA 93, lecz eksplodowała bomba lotnicza. Głosy pasażerów jakoby telefonujących z pokładów uprowadzonych maszyn zostały wyemitowane z naziemnego studia – argumentuje Wisnewski, podkreślając (podobnie jak wielu innych szermierzy teorii spiskowych), że w Shanksville i w Pentagonie nie znaleziono żadnych większych fragmentów wraków. Autor nie zwraca uwagi na opinie ekspertów, np. z Uniwersytetu Pardue, którzy dokonali symulacji kolizji na potężnych komputerach – okazało się, że z uwagi na niezwykle solidną konstrukcję Pentagonu z rozpędzonego boeinga mogły pozostać tylko drzazgi. I tylko drzazgi pozostały (istnieją zresztą ujęcia filmowe, pokazujące, jak ekipy ratownicze ładują na samochód fragment usterzenia rozbitej maszyny). Dziennik „Die Welt” słusznie zauważa, że Stany Zjednoczone w zasadzie dysponują techniką pozwalającą na urzeczywistnienie obłędnych koncepcji Wisnewskiego. Ale czy wśród niezwykle patriotycznie nastawionych urzędników i wojskowych USA znalazłyby się setki, jeśli nie tysiące ludzi gotowych do zgładzenia 11 września ponad 3 tys. rodaków i zachowania milczenia w tej sprawie? Co się stało z zaginionymi samolotami i ich pasażerami? Niemiecki politolog uważa, że boeingi mogły zostać zniszczone nad morzem lub wylądowały w tajnych bazach, po czym przemalowano je i sprzedano na rynku lotniczym. Pasażerowie zaś mogli istnieć tylko na papierze i nigdy nie weszli na pokład albo „rzeczywiście nie wiedzieli, co się dzieje, i życiem przypłacili tę przygodę, aczkolwiek niekoniecznie jako ofiary katastrofy lotniczej, lecz zginęli po potajemnym lądowaniu od kul jakiegoś oddziału specjalnego”. To już przypomina opowieści paranoika. Spośród książek rozpowszechniających teorie spiskowe najlepiej opracowaną i przynajmniej w części skłaniającą do refleksji jest publikacja Nafeeza Ahmeda, którego włoski dziennik „La Repubblica” uznał za nową gwiazdę wśród międzynarodowych analityków politycznych. Mieszkający w Brighton w Wielkiej Brytanii, pochodzący z Bangladeszu Ahmed zebrał liczne dokumenty (jego książka „The War on Freedom: How and Why America Was Attacked September

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2003, 37/2003

Kategorie: Świat