Tradycyjna rodzina to mit

Tradycyjna rodzina to mit

Na pięć rozwodów czy rozstań cztery inicjują kobiety Prof. Tomasz Szlendak – dyrektor Instytutu Socjologii UMK w Toruniu Mam wrażenie, że wielu Polaków deklarujących przywiązanie do tradycyjnej rodziny tak naprawdę myśli o czymś, co z tradycją jest dość luźno związane. – Bo nie ma czegoś takiego jak tradycyjna rodzina. W przeszłości istniały różne modele życia rodzinnego. Większość ma w głowie taki obraz: mężczyzna przynosi do domu pieniądze, a kobieta opiekuje się domem, dziećmi i mężczyzną. On działa w sferze publicznej, ona w domowej. – Ale takich rodzin w Polsce nie ma od końca II wojny światowej. No właśnie. Po wojnie kobiety masowo poszły do szkół, do pracy. A wykształcona, pracująca zawodowo kobieta rodząca tylko jedno dziecko czy dwoje pasuje do tradycyjnej rodziny jak pięść do nosa. – Myślę, że w takich deklaracjach najbardziej chodzi o obronę religijnego stylu życia, w którym role płciowe są ściśle zdefiniowane. Przez długie lata w naszym kręgu kulturowym orientowano rodzinę wobec biblijnego modelu Adama i Ewy oraz ich dzieci. Ale potem, wraz z rozwojem antropologii kulturowej, odkryto, że na świecie jest mnóstwo starych systemów społecznych, w których model rodzinny mama, tata i dzieci byłby całkowicie niezrozumiały i postrzegany jako nienaturalny. Dla takich Mosuo żyjących w Chinach byłoby wariactwem, że dwoje partnerów seksualnych,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2019, 38/2019

Kategorie: Wywiady