Ukochany przywódca

Ukochany przywódca

U mojego synka jest kolega. Obaj chodzą do jednej klasy, za chwilę – nie do wiary – już czwartej. Ten chłopiec jest geniuszem. Jego pasją jest chemia. Ale ze wszystkich dziedzin ma zaskakującą wiedzę. Widzi u nas w ogrodzie lawendę i od razu robi wykład, jak się otrzymuje z niej olejek lawendowy. I wszystko niezwykle go interesuje. A rodzice są dosyć prości. I trochę przerażeni własnym dzieckiem. A szkoła? Szkoła ignoruje jego talent, chłopiec nie ma dobrych ocen. Nie mieści się w programie. Tu ujawnia się bezradność naszej publicznej szkoły wobec zdolnych dzieci. Pisałem kiedyś o szkołach w Izraelu, gdzie w każdej jest kilka typów klas dostosowanych do talentów dzieci, są też klasy dla geniuszy. Nasza sztywna, konserwatywna szkoła publiczna gubi talenty, nie inspiruje, zamula. Są jednak u nas też szkoły prywatne, gdzie są lepsze programy, ale to propozycja dla nielicznych. Oczywiście dzisiaj mamy inny problem ze szkołami. Szykuje się, że będą miały mięsny wkład narodowy. • Uruchomiono mechanizm budowania kultu jednostki. Prezes Kaczyński jako ukochany przywódca. Lech Kaczyński jako brat ukochanego przywódcy. Poległ za ojczyznę. Andrzej Duda jako prezydent ukochanego przywódcy i nic więcej, ale jaki grzeczny i wygadany, podobnie pani

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2016, 35/2016

Kategorie: Felietony, Tomasz Jastrun