Wielki Ed

Wielki Ed

Gdyby zebrać nawet kilka wyjątkowo barwnych życiorysów, i tak by nie starczyło na ten jeden. Życie Edwarda Brzostowskiego wymyka się bowiem zwykłym opisom. I gdyby nie obawa, że widzowie mogą nie wierzyć, ile można zrobić w ciągu 80 lat, byłby to gotowy scenariusz serialu telewizyjnego. Największe dzieło Brzostowskiego to IGLOOPOL. W latach 70. dostał zadanie uratowania chłodni zatrudniającej 220 osób i tak później się rozpędził, że w ostatnim roku PRL spółka akcyjna IGLOOPOL z siedzibą w Dębicy zatrudniała 120 tys. pracowników w 120 zakładach w kraju i za granicą, a gospodarowała na 80 tys. ha. Nawet teraz, po 30 latach, zdumiewają rozmach i skala tego przedsięwzięcia. Działałoby do dziś, gdyby nie polityczna egzekucja na spółce, bo przecież należało pokazać, że w PRL nic nie było sensowne. Brzostowski, wizjoner i niezwykle skuteczny menedżer, wyprzedził epokę. I musiał ponieść za to karę. A że zdewastowano przy okazji majątek narodowy i pozbawiono pracy tysiące osób? Że niby takie są koszty transformacji? Nie. To po prostu marność tych, którzy dzieło Brzostowskiego i tysięcy współpracujących z nim ludzi potrafili rozwalić w parę lat. Gdyby je chociaż przejęli, byłaby jakaś szansa. Ale zniszczyć? Był też Brzostowski prezesem PZPN. Pamiętam, jak rozmawiając ze Zbigniewem Bońkiem na finałach mistrzostw świata w Meksyku, powiedział, że chce zbudować

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 11/2015, 2015

Kategorie: Felietony, Jerzy Domański