Halny w Tatrach wpada jak diabeł – aby zniszczyć, otumanić i poświecić fałszywym złotem Bedzie z tego cosik – mówi wyraźnie rozeźlona gaździna na zakopiańskich Krupówkach, gdy kupując od niej oscypek, upewniam się, czy aby on prawdziwy, przecież o tej porze owiec się nie doi. Góralka opuszcza cenę i mówi z obrazą w głosie, nie patrząc na mnie: – Chyba holny idzie. Nad Giewontem wisą chmury jak krowie cycki. – Meteorolodzy nazywają je cylindrami – tłumaczy mi Wojciech Gąsienica-Byrcyn w dyrekcji Tatrzańskiego Parku Narodowego. I zaraz uspokaja – w najbliższych dniach nie zaduje, bo jemu już by się powieki same sklejały. Zawsze przed nadejściem halnego jest senny. No i od rana w tym pokoju siedziałby Jan Szyszka-Goljos. Ten stary góral miał po ojcach sporo ziemi w Dolinie Pięciu Stawów (twierdził, że z turniami i kosówką ponad 100 ha). Tuż przed wielkim wianiem ogarniał go obłędny żal za włościami wcielonymi do narodowego parku. Więc po nieprzespanej nocy pierwsze kroki kierował do Byrcyna. Może by się i pobili, bo ówczesny dyrektor TPN w obronie ukochanych „maluśkich Taterków” gotów był postradać stanowisko (do czego zresztą doszło), ale rozogniony petent trafiał na przeciwnika ledwo trzymającego się na nogach. Osłabiony dyrektor nie tylko biernie znosił rzucane psiokrwie, od których gęstniało powietrze, ale jeszcze w przerwie przed kolejnym bluzgnięciem pytał cicho: – Kcecie gazdo bułecke? I wyjmował z teczki drugie śniadanie. – Wpływ halnego na człowieka – tłumaczy zakopiański psycholog, Bronisław Stoch – zależy od typu osobowości. Zdarza się senność, ale częściej obserwowanymi objawami są: wzrost napięcia, irytacja, wzmożona gniewliwość, agresywność, zmniejszony samokrytycyzm. Wahnięcie się ciśnienia atmosferycznego rodzi u pacjentów zwiększony niepokój. Sam halny nie jest sprawcą takich stanów, ale działa jak katalizator. Z badań Stocha wynika, że uwrażliwienie na halny rośnie z wiekiem. Wyraźnie się nasila po 35. roku życia. Klasyfikacja dotyczy osób niecierpiących na urazy czaszkowo-mózgowe, psychozy czy choroby somatyczne. Potwierdza to właściciel znanej w Zakopanem restauracji Bąkowa Zohylina – w taki czas goście szukają pretekstu do awantury. Ale „dostaną po lufie od firmy na rozluźnienie i gra”. Czy to znaczy, że w czasie halnego górale więcej piją? Inż. Józef Krzeptowski-Jasinek z Kościeliska, który o ziomkach wie wszystko choćby dlatego, że wspólnie z żoną Marią napisali monumentalną genealogię Gąsieniców, największego rodu na Podhalu, odpowiada: – Pirsy roz od pani słyse, zeby wiater regulowoł u nos picie. Nie na darmo mój rozmówca jest praprawnukiem Sabały. – Wielu górali – dzieli się swymi obserwacjami Bronisław Stoch – cierpi na zaburzenia snu, są niespokojni, jakby gdzieś biegli i tylko zatrzymali się na chwilę. Agresywni, po chwili stają się płaczliwi. Zdarzają się samobójstwa. Jak to, które ostatnio wstrząsnęło mieszkańcami Kamienicy. Chłopak, któremu życie wcale nie układało się w poprzek, napisał pożegnalny list do swojej dziewczyny z Nowego Sącza, wspiął się na Sokolicę i rzucił w przepaść. Długo trwającym halnym, który uporczywie walił w drzwi położonej na wyżynie chałupy, tłumaczą miejscowi czyn ojca i syna we wsi Furmanowa. Powiesili się w sylwestrową noc. Ale wbrew obiegowej opinii („duje, bo ktosik się obwiesił”) takie nieodwracalne nieszczęścia zdarzają się bardzo rzadko. I zawsze u ich podłoża musi tkwić jakaś patologiczna przyczyna, znana lekarzowi potencjalnego samobójcy. – Z moich wieloletnich badań wynika – twierdzi psycholog Stoch, który poza przyszpitalną przychodnią pracuje w ośrodku diagnostycznym sądu rodzinnego – że na Podhalu jest najniższy odsetek samobójstw w Polsce. Podobne zdanie mają zakopiańscy policjanci. Dobrze by to świadczyło o opiece psychiatrycznej na Podtatrzu. Z listów Witkiewicza do Bronisława Malinowskiego wiadomo bowiem, że na początku wieku rajcowie Zakopanego postanowili przylepiać fotografie „zohydzonych” samobójców na ścianach dworca kolejowego, aby powstrzymać innych przed takim krokiem w razie kolejnego wiatru. Natomiast lekarze są zgodni, że w tym czasie u chorych nasilają się różne nerwobóle, pojawiają się wzmożone napięcie mięśniowe, trudności z oddychaniem. Niesłusznie natomiast przypisuje się halnemu moc przyspieszania porodów i wywoływania poronień. Dr Adam Perek przebadał 1,3 tys. ciężarnych kobiet, które rodziły w szpitalu w Krynicy Górskiej. I doszedł do wniosku, że wpływ wiatrów fenowych jest
Tagi:
Helena Kowalik









