30/2000

Powrót na stronę główną
This category can only be viewed by members.
Społeczeństwo

Stare panny

Są niebrzydkie, niegłupie, mają świetną pracę i pieniądze. Robią karierę, kupują wibratory i… nie mają czasu na męża – W naszej rodzinie hasło klucz brzmi: “Ola też tak mówiła”. To zdanie mojej babci, której córka nigdy nie wyszła za mąż. Od skończenia studiów tak coraz częściej komentuje moje tłumaczenia, dlaczego jeszcze nie jestem mężatką. Mam 29 lat. W oczach rodziny jestem już starą panną. Tak jak Ola. I powoli zaczynam się nią czuć – mówi Kama. W Polsce żyje pięć milionów samotnych ludzi. Na dziesięć osób trzy są samotne. W większości przypadków nie jest to samotność z wyboru. Dziewczyna, która wyprowadziła się do miasta, w wieku 23 lat przestaje odwiedzać swoją rodzinę na wsi, bo się wstydzi, że jeszcze nie ma męża. Tymczasem w dużym mieście to całkiem normalne. Pomiędzy wsią a miastem narastają coraz większe różnice. Doc. Zbigniew Izdebski, seksuolog: – Na ostatnich latach studiów zaczyna być nerwowo. Nazywam to syndromem studentki V roku. Studiujące dziewczyny podejmują wtedy straszne decyzje – wmawiają sobie uczucie, wybierają na męża kogoś, z kim nie chciałyby spędzić nawet weekendu. A przecież co to za stara panna w wieku lat trzydziestu?! Po transformacji społecznej to jakiś przestarzały stereotyp. Kobiety świadomie odkładają takie

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Wydarzenia

Czy ustawa uwłaszczeniowa jest sprawiedliwa i możliwa do przeprowadzenia?

Prof. Tadeusz Zieliński, b. Rzecznik Praw Obywatelskich To jest absolutnie błędna ustawa, która powinna zostać zawetowana przez prezydenta albo przekazana do Trybunału Konstytucyjnego w celu stwierdzenia jej zgodności z ustawą zasadniczą. Nie można odebrać samorządom, spółdzielniom i zakładom pracy ich własności. Nie mam też wątpliwości, że ustawa jest niesprawiedliwa wobec osób, które nabyły wcześniej mieszkania kosztem wielkich wyrzeczeń, a teraz okazuje się, że byliby potraktowani tak samo jak ludzie uwłaszczeni. Nie wiadomo też, jak byłaby potraktowana sprawa dowolności korzystania z tego mienia, bo przecież nie każdy zapewne chciałby zostać uwłaszczony. Własność bowiem to nie tylko prawo, ale również obowiązek, a nie każdy chciałby być nim obarczony. Spodziewam się też ogromnego zamieszania w związku z realizacją tej ustawy i pokaźnych kosztów jej realizacji. W sumie uważam ją za najbardziej horrendalną w całym minionym 10-leciu ze względów prawnych, społecznych i politycznych. Maciej Jankowski, poseł nie zrzeszony To jest zaledwie próba osiągnięcia sprawiedliwości, ale moje wątpliwości budzi zgodność wszystkich elementów z konstytucją. Trybunał Konstytucyjny powinien rozstrzygnąć kwestie dotyczące mienia komunalnego, czy np. Sejm może dysponować tym majątkiem. Niektórzy mieszkańcy weszliby w posiadanie mienia komunalnego, które uzyskali w sposób wątpliwy. Chodzi np. o tych, którzy otrzymywali mieszkania z tzw. puli

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Wydarzenia

Trafiony uwłaszczony

Na ustawie uwłaszczeniowej zarobią przede wszystkim ci, co już mają niemało. Ale nie tylko oni “Moc bieli” – głosi reklama pewnego proszku. Zaiste, wielka jest moc Bieli Adama, która objawiła się przy okazji głosowania nad prawem o powszechnym uwłaszczeniu. Skromny profesor z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego doprowadził do stworzenia ustawy, którą przyjął Sejm, mimo gromów od pierwszej chwili sypiących się na ten projekt. Charakterystyczne, że najostrzejsze słowa krytyki padły ze strony autorytetów ekonomicznych po prawej i lewej stronie. Mniej srogo wypowiadali się specjaliści od biedy i poziomu życia. Niech moc będzie z bogatymi To niesprawiedliwa ustawa – podnoszą krytycy – bo sprawi, że bogaci staną się jeszcze bogatsi, ci zaś, co nic nie mieli, dostaną prawdopodobnie bardzo niewiele. “Prawdopodobnie” – gdyż ustawa bardzo dokładnie reguluje zasady otrzymywania na własność mieszkań i nieruchomości, o tym zaś, na co mogą liczyć ludzie, którzy mieszkań nie dostaną, informuje bardzo pobieżnie. Wiemy zatem, że rozmaici prominenci i ich rodziny, którym władza centralna czy terenowa wynajęła luksusowe mieszkania komunalne w dobrych punktach, z dnia na dzień dostaną prezenty o wartości setek tysięcy złotych. Ci zaś, którzy zamieszkują kwaterunkową klitkę w ruderze na przedmieściach, mogą nawet stracić na uwłaszczeniu, bo sami będą musieli zapłacić za remont.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Oligarchowie, wysiadka!

Władimir Putin wie, że jeśli Rosja ma być normalnym krajem, nie może być w niej obywateli stojących ponad prawem “Sezon polowań na biznes”. Tak moskiewski dziennik “Siewodnia” określił całą serię dochodzeń, jakie w ostatnich dniach wszczęła prokuratura przeciwko szefom największych holdingów i grup kapitału w Rosji. O “rzezi niewiniątek” i “ostatnich dniach oligarchów” piszą wszystkie rosyjskie gazety, zarówno te finansowane przez wielki biznes, jak i te nieliczne tytuły, którym udało się zachować resztki niezależności. W radiu Rosjanie mówią o satysfakcji, że władza wzięła się wreszcie za gospodarczych baronów, którzy obłowili się kosztem zwykłego człowieka. A komentatorzy zastanawiają się, czy Kreml nie czeka przypadkiem najtrudniejsza z wojen, które reformatorzy Władimira Putina muszą wygrać, jeśli chcą zmienić Rosję ze schorowanego giganta w nowe mocarstwo. Z perspektywy Moskwy każdy dzień przynosi nowe sensacje. W połowie lipca nowe zarzuty machinacji finansowych uderzyły nie tylko w wielki koncern MOST i jego szefa, Władimira Gusińskiego, ale także w szefa holdingu Interros, Władimira Potanina, prezesa największej rosyjskiej kompanii naftowej Łukooil oraz w dyrektora największych rosyjskich zakładów samochodowych AwtoWAZ, Władimira Kadannikowa. Szef rosyjskiej policji podatkowej, Wiaczesław Sołtaganow, już zapowiedział, że na celowniku jego inspektorów znajduje się także

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Wydarzenia

Zagórny na celowniku

Obiecano mu, że jak już trafi do więzienia, to go tam wykończą 14 lipca miał się stawić w jeleniogórskim areszcie, by odbyć 15-miesięczną karę więzienia. Tak orzekł sąd w Jastrzębiu, skazując Mariana Zagórnego – przewodniczącego Ogólnopolskiego Komitetu Protestacyjnego NSZZ Rolników Indywidualnych Solidarność za wysypywanie importowanego zboża na granicy w Muszynie. Zagórny jednak do aresztu nie przybył. Dziennikarzom powiedział, że nie będzie respektował postanowień wymiaru niesprawiedliwości. Czterdziestolatek. Szczupła, ascetyczna twarz, krótko ostrzyżone włosy; takiż zarost. Za paskiem dwa telefony komórkowe. – Jeden numer jest chyba trefny – uśmiecha się, ten drugi nie wszyscy znają. – A gdzie ochroniarze? – pytam, bo słyszałam takie plotki. – E tam, żadni ochroniarze, po prostu koledzy – prostuje Zagórny. – Pomagają mi. Teraz jeździ ze mną dwóch, mogą się przydać. Grożono mi. Życiorys jak malowany Przyszedł na świat w Rybnicy, podjeleniogórskiej wiosce, gdzie osiedlili się rodzice, chłopi spod Lwowa. Był czwarty, najmłodszy w rodzinie. UB ciągle interesowało się przeszłością jego ojca i wujów. Ojciec nie zapisał się do żadnej partii, dorastający Marian także nie. Ciągnęło go do miasta, po zawodówce trafił do “Celwiskozy” i tam zetknął się z “Solidarnością”.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Pytanie Tygodnia

Jaki jest bilans kadencji ministra Mirosława Handkego?

Janina Jura, wiceprezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Najkrócej mówiąc, jest to bilans ujemny. Nasze stanowisko krytyczne, dotyczące reformowania systemu edukacji było przedstawiane wielokrotnie, ale opinie odmienne niż jego własne nigdy do ministra nie docierały i nie były uwzględniane. Również rozporządzenie dotyczące minimalnych stawek dla nauczycieli minister wprowadził bez naszego podpisu, a nie miał zapewnionych środków finansowych. Nie wziął pod uwagę symulacji ZNP, które prezentowano jeszcze w maju i czerwcu, kiedy wskazywano na braki w kasie samorządu. Na spotkanie z samorządami minister, choć był zaproszony, nie raczył przybyć. Dopiero po wniosku o wotum nieufności, złożonym przez SLD, minister przyznał, że resort popełnił błąd. Podanie się ministra Handkego do dymisji jest najłagodniejszą karą za błędne działania, bo nadal otwarta jest sprawa bezpłatności i powszechności kształcenia dzieci. W wielu środowiskach ta zasada jest niemożliwa do zrealizowania. Przepaść edukacyjna między dziećmi miejskimi i wiejskimi pogłębia się, nie ma pieniędzy na dotację oświatową i w tym zakresie wina ministra jest ogromna. Stefan Kubowicz, przewodniczący sekcji oświaty KK NSZZ “Solidarność” Bilans ministra Mirosława Handkego oceniam bardzo pozytywnie. Najważniejsze jest wprowadzenie oczekiwanej reformy oświaty, a także przygotowanie bardzo ważnej reformy płac i konsekwentne realizowanie tych

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.