48/2000

Powrót na stronę główną
This category can only be viewed by members.
Wywiady

Czy Putin jest Herkulesem?

Jeśli nic nie zmienimy, najdalej za cztery lata Rosja wyczerpie ostatnie rezerwy i zacznie się organizacyjnie rozpadać Rozmowa z Iriną Kobrinską, socjologiem, dyrektorem moskiewskiego Instytutu Wschód-Zachód – Czy Rosja ma szansę być ponownie światowym mocarstwem? – Niektórym się wydaje, że Rosja już zawsze będzie odgrywać drugoplanową rolę na scenie światowej. Nie zgadzam się z takim poglądem. Położenie geograficzne, zasoby naturalne, wielkość kraju czynią z Rosji państwo, które nie może nie liczyć się w polityce globalnej. – Piękne słowa, ale jaka jest rzeczywistość? Rosja jest zapraszana np. na spotkania grupy G-8, ale występuje tam w roli kopciuszka. W najważniejszych wydarzeniach, na Bałkanach, na Bliskim Wschodzie, jej głos się nie liczy? – Współcześnie, nie bez racji, uważa się, że mocarstwem może być tylko państwo dobrobytu, politycznie stabilne, zamożne, gdzie obywatele nie mają problemów z identyfikacją z krajem. – Taka dzisiejsza Rosja nie jest. Na dodatek to kraj, który jest zadłużony po uszy w bankach. Nie irytuje to Rosjan? Nie rani ich dumy? – Na co dzień Rosjan to nie obchodzi. Złość pojawia się, kiedy słyszą, że są biedni, bo Rosja musi spłacać kredyty. A jeszcze większą złość wywołują informacje, że pomoc jest rozkradana. – A Rosja jako mocarstwo… – Dobrze, że pojawił się

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

”Śmietnik” na granicy

Rekordzistka miała na sobie czterdzieści litrów spirytusu i dwadzieścia osiem butelek wódki Na ten pociąg w Terespolu czeka bardzo dużo osób. Dworzec zapchany, placyk przed budynkiem też, w uliczkach stoją zaparkowane samochody z tłumem ludzi w środku. Szyby zaparowane, nic nie widać. – Czekają na swoich przemytników – mówi właściciel przydworcowego parkingu. – Ładują przemycony towar i pędzą w miasto lub dalej, do Białej Podlaskiej. Ci, którym nie udało się sprzedać przemyconego spirytusu i papierosów, robią się coraz bardziej nachalni. – Wódka nada, cigarety nada? – pyta się Luba, pielęgniarka z Brześcia. Jest w Terespolu już czwarty raz tego samego dnia. Zapłaciła Wowie ze starego mercedesa za pozwolenie na handel. Dzisiaj kiepsko, ale po chwili wyciąga spod płaszcza plastikowe woreczki z kukurydzianym spirytusem i idzie w stronę dwóch Polaków. Sprzedaje im pięć litrów. – Na wesele chcieli – mówi z radością. Po chwili skrzykuje kilka Białorusinek i razem idą na dworzec; tam, w cieple poczekają na powrotny pociąg. Pociąg relacji Brześć-Siedlce nazywany jest przez celników “śmietnikiem”. – Zobaczy pan, zamiast 200 osób jedzie nim 1000. A tak jest naszprycowany towarem, że aż dziwne, jak to lokomotywa uciągnie – mówi naczelnik

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Bezpieczna przyszłość na państwowym

Pytałam w Sejmie posłów AWS, jak zamierzają przeżyć “czas opozycji” Poseł X z AWS popija żubrówkę z sokiem jabłkowym i zastanawia się. – Najwięcej o tym, gdzie politycy Akcji będą szukać zatrudnienia po przegranych wyborach, to może wiedzieć poseł Zygmunt Berdychowski z SKL. No i może poseł Tomasz Karwowski z KPN. Analizowanie AWS-owskich karier to jego hobby – mówi. On sam nie zastanawiał się jeszcze nad własną przyszłością. Tym bardziej nad cudzą, ale przyznaje, że problem jest. – W 1997 r. przed wyborami parlamentarnymi nie było wśród polityków SLD specjalnej obawy, po prostu nie spodziewali się, że przegrają wybory. Moi koledzy są w lepszej sytuacji, wiedzą, co się szykuje – śmieje się nasz rozmówca. Ale zastrzega jednocześnie, że “paniki nie ma, bo jeśli nie będzie przyśpieszonych wyborów, to Akcji został rok rządów”. – A to dużo. Można się rozejrzeć, pogadać tu i tam, zacząć chodzić koło sprawy. – Najlepiej byłoby znowu załapać się do parlamentu – troska się poseł X. – Uda się to, plus minus, co dziesiątemu parlamentarzyście AWS. Niektórzy z obecnych posłów myślą już więc o wyborach samorządowych. Funkcja radnego to niezła fucha, można przeczekać, aż prawica się odegra. Politycy z Warszawy, gdzie są urzędy centralne,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Pytanie Tygodnia

Czy policja weźmie się za dilerów narkotyków?

Włodzimierz Cimoszewicz, poseł SLD, b. premier Ten przepis sprawi, że obecnie łatwiej będzie udowadniać drobnym dilerom, iż naruszają prawo. Nie przyczyni się on jednak w najmniejszym stopniu do zdecydowanego wkroczenia na górne półki narkotykowego biznesu i ścigania przestępców z wyższego szczebla nielegalnego handlu. Przepis co najwyżej stwarza zachętę dla policji, aby łapać młodych ludzi, którzy posiadają narkotyki. Jestem przeciwnikiem tego rozwiązania, bo dostarcza on tylko nowego argumentu do uderzenia w handlarzy, tak jakby samo ściganie ich było problemem. Niedawno TVP pokazała film wideo wykonany amatorską kamerą, gdzie ukazano, jak odbywa się rozprowadzanie narkotyków niemalże przy samej komendzie policji. Te nagrania ilustrują nie tylko istnienie handlu narkotykami, ale także fakt, że nasza policja jest niesprawna w tej dziedzinie, nie potrafi przeprowadzić najprostszych operacji. Andrzej Potocki, poseł Unii Wolności Nie bardzo wierzę w skuteczność przepisu. Jeśli coś się dzięki temu poprawi, to policyjne statystyki. I to nie dlatego, że do tej pory policja źle pracowała. Znam jednak naturę działania aktów prawnych i wiem, iż zwykle wypełnia się wymogi prawa, idąc po najmniejszej linii oporu. Ustawa bardziej więc uderzy w konsumentów narkotyków i to raczej tych przypadkowych oraz ludzi uzależnionych, którzy powinni być leczeni, niż w dilerów.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Wywiady

Pakt dla polskiej nauki

Opinie, że nauka to towar, a uczeń to klient, albo że rynek rozwiąże nasze problemy, mnie nie przekonują Rozmowa z prof. Franciszkiem Ziejką, rektorem Uniwersytetu Jagiellońskiego – Panie profesorze, od inauguracji roku akademickiego na Uniwersytecie Jagiellońskim minęło sporo czasu, a przemówienie wówczas przez pana wygłoszone wciąż jest komentowane… – To była jedyna okazja, ażeby powiedzieć o sprawach bardzo poważnych przed bardzo poważnym gremium. I, oceniając reakcję środowiska – profesorów, studentów – wiem, że powiedziałem głośno to, co większość z nich myśli. Przy czym nie ograniczyłem się do narzekań, ale zaproponowałem rozwiązania systemowe… – Mówi pan o propozycji paktu dla polskiej nauki… – … ponad partyjnymi podziałami. Pokazałem też, gdzie można znaleźć pieniądze na rozwój nauki i szkolnictwa wyższego. Skoro w budżecie ich nie ma – szukajmy gdzie indziej. Więc zamiast uwłaszczenia, które byłoby wyrzuceniem pieniędzy w błoto, zaproponowałem przekazanie tych środków na naukę, na coś rzeczywiście pożytecznego. n Patrząc w skali makro, widzimy, że w tej chwili cała masa pieniędzy idzie do szkół niepublicznych, prywatnych. Wyobraźmy sobie, że te środki kierowane byłyby do najlepszych szkół państwowych. Czy nie byłoby to piękne rozwiązanie? – Myślę, że byłoby… Problem polega na tym, że w tej dziedzinie wprowadziliśmy tzw. wolną amerykankę.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Ostatni skok AWS

Wśród polityków i urzędników Akcji trwa gorączkowa krzątanina. Trzeba się przygotować na “chude” lata Marek Zdrojewski, nowy szef Urzędu Regulacji Telekomunikacji, w swym pierwszym wywiadzie prasowym mówił, że będzie chciał zatrudnić w kierowanym przez siebie urzędzie dobrych pracowników, a stanie się to dopiero wtedy, kiedy da im “przyzwoite” pieniądze. Co to znaczy, przyzwoite? Zdrojewski natychmiast odpowiedział: pięć tysięcy zł miesięcznie. Dla osób znających warszawskie realia sygnał Zdrojewskiego był czytelny. URT, urząd, który został oddany “pampersom” i ZChN-owi, który przejmuje Państwową Agencję Radiową, firmę już wcześniej opanowaną przez ZChN, będzie płacił 5 tys. zł. Średnio. Więc szefowie dostawać będą więcej. Nie mówiąc już o samym Zdrojewskim, który został powołany na pięcioletnią kadencję i teoretycznie przynajmniej jest nieusuwalny. URT jest klasycznym przykładem obecnych czasów. Bo jeśli się przyjrzeć bliżej działaniom AWS-u i obecnej grupy rządzącej, to widać tam dwa procesy. Pierwszy, o którym wszyscy mówią, to walka o władzę w AWS, o to, czy Krzaklewski będzie nadal liderem Akcji. Natomiast w tle tych wielkich politycznych awantur trwa zapobiegliwa krzątanina. W roku 2001 władzę w kraju przejmie SLD – to opinia powszechna. Więc już teraz tysiące ludzi AWS czyni

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.