19/2005

Powrót na stronę główną
This category can only be viewed by members.
Obserwacje

Co warto studiować, żeby mieć pracę

Zanim zaczniesz studiować, zobacz, czego oczekują pracodawcy. Z ofert, które trafiają do uczelnianych biur karier, wynika, że najważniejsze są: znajomość języków obcych przynajmniej na poziomie średnim, komunikatywność, ukończony konkretny kierunek studiów z precyzyjnie określoną specjalizacją, prawo jazdy, dodatkowe kursy i szkolenia, przedsiębiorczość, obsługa programów komputerowych i nowoczesnych narzędzi na średnim poziomie. Kolejne ważne dla tegorocznych maturzystów fakty wynikają z badań przeprowadzonych przez Instytut Społeczeństwa Wiedzy. Dobrą prognozę sformułowano dla specjalistów od budownictwa, transportu, turystyki, hotelarstwa, gospodarki morskiej i łączności, przetwórstwa przemysłowego, nauk fizycznych, matematycznych i technicznych. Praca czeka też na absolwentów uniwersyteckich kierunków humanistycznych. Poza mądrym wyborem kierunku warto przyjrzeć się metodom rekrutacji i nieprzyjemnej statystyce odsiewu po pierwszym roku. Szkoła, która przyjęła każdego, kto się do niej zapisał, a potem wszystkich przepuściła na drugi rok, nie ma chyba największych wymagań. Przyjrzyj się też, czy uczelnia nie uruchomiła kierunku zbyt tanim kosztem – kreda i tablica nigdzie już nie wystarczą.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Komisja prawdy po hiszpańsku

Podstawą ugody narodowej stały się amnestie i zasada, że nie będą podlegały ściganiu zbrodnie polityczne Okres życia jednego pokolenia, który upłynął od śmierci Francisca Franco i końca dyktatury, to wystarczająco długi czas, aby można było przystąpić do historycznych rozliczeń nie powodując wielkich wstrząsów politycznych. Tego zdania jest socjalistyczny premier Hiszpanii, Jose Luis Rodriguez Zapatero. Rozpoczął w marcu drugi rok urzędowania, akceptując symboliczny gest, jakim było usunięcie z inicjatywy jednej z członkiń rządu ostatniego pomnika generalissimusa w Madrycie. Odlany z brązu Franco na koniu odjechał wielką ciężarówką do miejskiego lamusa. Puntol final, końcowa kropka – tak nazwali swą strategię pojednania narodowego bez rozliczeń sądowych z przeszłością twórcy hiszpańskiej demokracji. Na drugim krańcu Europy strategia ta przybrała postać grubej kreski. Współczesna koncepcja łagodnego przejścia od dyktatury do demokracji niewątpliwie wywodzi się z Hiszpanii. Zdała historyczny egzamin nie tylko tam, lecz również w krajach Europy Środkowo-Wschodniej. Hiszpański dyktator zmarł 20 listopada 1975 r., a kilkanaście miesięcy później doszło do zalegalizowania partii politycznych. Doprowadziły do niej kolejne gabinety premierów, którymi byli politycy wywodzący się z szeregów jedynej partii, czyli frankistowskiego Movimento. Zawierali niejawne porozumienia z antyfrankistowską opozycją dotyczące

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Wirtualni naciągacze

Fałszywe aukcje i włamania do kont bankowych to sposoby oszukiwania w sieci. Jak się ich ustrzec? Oszukano mnie na początku kwietnia, gdy kupowałem na Allegro nagrywarkę DVD – żali się 21-letni Daniel Popławski z Kielc. Cena, którą wylicytował, zdawała się bardzo atrakcyjna. Razem z kosztami przesyłki było to 203 zł. – W sklepie na podobny sprzęt wydałbym 260-300 zł, a u innych sprzedawców w sieci ok. 220 zł – tłumaczy. Niestety, radość z korzystnego zakupu nie trwała zbyt długo, zamówiony towar bowiem nigdy do niego nie dotarł. Podobnie zresztą jak do 24-letniego Tomka Krakowiana z Łodzi. – Po raz pierwszy w życiu straciłem na aukcjach pieniądze, choć już wcześniej miałem kilka nieprzyjemnych sytuacji. Kiedyś dostałem używany towar zamiast nowego – wspomina wyraźnie rozgoryczony. Daniel i Tomek, choć są doświadczonymi użytkownikami sieci, dali się nabrać oszustowi pod pseudonimem Czaba2. Nie oni jedni. Wirtualny naciągacz oszukał niemal 200 osób, a na nieuczciwych licytacjach zarobił ok. 40 tys. zł. Złodziej działał od listopada ub.r., ale jego przestępstwa wyszły na jaw dopiero teraz. – Wszystko wskazuje na to, że był to dobrze przemyślany i dokładnie zaplanowany podstęp – zauważa Artur Brzęczkowski

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Zamach na alzheimera

Ogromny sukces terapii genowej choroby Alzheimera. Zespołowi kierowanemu przez uczonego polskiego pochodzenia udało się zahamować rozwój schorzenia Prof. dr med. Mark H. Tuszyński, neurolog z University of California w San Diego Korespondencja z San Diego – Panie profesorze, jest pan na ustach całego świata medycznego w związku z sukcesem zaproponowanej przez pana genoterapii w chorobie Alzheimera. Artykuł na ten temat opublikowany w majowym wydaniu renomowanego magazynu „Nature” jest sensacją. Pośród doniesień na ten temat nie brakuje optymistycznych prognoz, że oto właśnie pojawił się kandydat do Nobla, bo kogoś, kto dokona skutecznego zamachu na tę chorobę cywilizacyjną, nagroda nie minie. Co pan na to? – Jest w tym wiele przesady. Mogę jednak to zrozumieć. Wynika ona z presji oczekiwania postępu w zmaganiach z chorobą Alzheimera oraz jej skutkami medycznymi i pozamedycznymi. Przypomnijmy, że mowa o chorobie, na którą cierpi dziś w świecie około 20 mln ludzi i jest to najpowszechniejsza choroba układu nerwowego związana z wiekiem. Dotyka ona około 15% osób powyżej 65. roku życia, jedną trzecią osób powyżej 85. roku i połowę powyżej 90. W ostatnich 20 latach liczba chorych w USA podwoiła się, a przed nami eksplozja związana z wchodzeniem w wiek emerytalny

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Blog

Co tam, panie, w polityce? Chińczycy

Jakże jesteśmy prowincjonalni, zanurzeni w szambie esbeckich teczek, jakże linie współczesnej polskiej polityki wyznaczają spory o nieodwracalny wynik II wojny światowej czy stanu wojennego. Nie widzą zaś nasze media oraz ludzie mieniący się opiniotwórczymi wydarzeń przełomowych, np. w Chinach. W czasie pogrzebu Jana Pawła II polscy korespondenci z wyrzutem zauważali, że Chiny, już uznawane w Polsce za mocarstwo, nie przysłały na uroczystości delegacji odpowiedniej rangi. Nie wspomniano, że Watykan nadal nie uznaje Chin jako bytu państwowego, a jako jedno z niewielu już państw utrzymuje stosunki dyplomatyczne z Tajwanem. W Chinach można się modlić w katolickich kościołach, legalnie kupić religijne książki. Widziałem w pekińskim przykatedralnym sklepiku liczne przekłady dzieł Jana Pawła II. Władze nie walczą bowiem z wiarą czy z katolikami, nadzorowanymi przez nieuznawany w Watykanie „Kościół patriotyczny”. Władze chińskie walczą z alternatywną strukturą Kościoła, wiernego i uznawanego przez watykańską administrację. Spór nie dotyczy dogmatów wiary, lecz relacji państwo-Kościół, np. zasady mianowania biskupów. Pekin chce, by Watykan mianował akceptowanych przez władzę kandydatów, a Watykan obstaje przy pełnej suwerenności. W efekcie zwierzchnikiem „nielegalnej” struktury jest biskup, na co dzień pracownik niemieckiego banku, znany wszystkim zainteresowanym, czyli wiernym i służbom bezpieczeństwa. Nie jest on represjonowany, w przeciwieństwie do szeregowych

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Przywódca Blair

Ma siłę charakteru i zdolność przezwyciężania kłopotów. Dlatego po raz trzeci wygrał wybory Jak bardzo liczy się człowiek w polityce? 5 maja w wyborach w Wielkiej Brytanii okazało się jeszcze raz, że to wyjątkowo ważny czynnik wpływający na polityczne decyzje. Tysiące Brytyjczyków, którzy poszli głosować, powtarzały właściwie to samo: – Gdyby nie Tony Blair, już nie głosowałbym (nie głosowałabym) na Partię Pracy. Albo: – Wahałem się (wahałam się) między laburzystami a liberałami (którzy uzyskali nadspodziewanie wysokie poparcie – patrz infografika), ale ich lider Charles Kennedy jest taki bezbarwny. I rzeczywiście, Tony Blair jest fenomenem w polityce brytyjskiej ostatnich lat. Fenomenem porównywalnym z Margaret Thatcher, słynną Żelazną Damą, która w latach 70. i 80. także trzykrotnie zwyciężała w wyborach parlamentarnych. Ci, którzy porównują obie te postacie polityczne, doszukują się oczywiście politycznych podobieństw, takich jak siła charakteru i zdecydowanie w działaniu, czasem wbrew nastrojom brytyjskiego społeczeństwa – warto przypomnieć, że jeśli Tony Blair jest dziś krytykowany za udział Brytyjczyków w działaniach wojennych na terenie Iraku, to Margaret Thatcher zbierała cięgi od rodaków m.in. za wojnę o Falklandy, a wcześniej za twarde liberalne reformy w gospodarce. Podobnie jeśli rządy pani Thatcher przypadły na kryzys przywództwa

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Nauka

Sklonuj swego Mruczka

W Kalifornii można zamówić genetyczną kopię kota za jedyne 38 tysięcy dolarów Kalifornijska firma Genetics Savings & Clone (GSC) ma dla klientów niezwykłą ofertę. Osoba niepocieszona po stracie kota może znaleźć nową radość życia. Specjaliści z GSC szybko i sprawnie sklonują dla niej ulubieńca. Będzie to niemalże kocie zmartwychwstanie. „Nasze produkty rodzą się z miłości”, zapewnia dyrektor firmy, Lou Hawthorne. Oczywiście, biolodzy z GSC nie trudzą się za darmo. Pewna kobieta, znana jedynie jako Julie, zapłaciła w grudniu za sklonowanie swego kota Little Nicky 50 tys. dol. Zgodnie z obietnicą kociak będący dokładną kopią genetyczną spoczywającego na cmentarzu dla zwierzaków Małego Nicky’ego I, został dostarczony tuż przed Bożym Narodzeniem. „Pieniądze nie są ważne. Ten kot po prostu do mnie pasuje, tak jak Nicky, który odszedł w ubiegłym roku”, oświadczyła zadowolona Julie. Kolejnym powielonym kotem okazał się Gizmo. Syjamski kot Gizmo I w marcu 2003 r. w wieku 13 lat zakończył życie. Zgodnie z życzeniem klienta, Gizmo II był gotowy w lutym 2005 r. – dokładnie na Walentynki. Firma szybko udoskonala technologię i za narodziny skopiowanego Gizmo zapłacono już „tylko” 32 tys. dol. Właściciele zwierząt

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Kosztowny rzecznik dzieci

Wielkopańskie wizyty, podróże zagraniczne, elegancka siedziba – tak rzecznik praw dziecka wydaje 15 milionów Dorota Urbańska-Karzarnowicz z Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Pruszczu Gdańskim dowiedziała się z prasy, że urzędnicy rzecznika praw dziecka są w kontakcie z jej instytucją, opiekującą się dziećmi z rodziny, w której doszło do pedofilii. Sprawa była bardzo głośna. – To nieprawda. Ani przed rokiem, ani teraz nie otrzymaliśmy żadnej oferty pomocy od rzecznika – mówi. – Ale radzimy sobie jakoś. Niestety, bardzo ciężko jest zorganizować odpowiednią terapię dla tak dramatycznie wykorzystanych najmłodszych. Im dalej od eleganckiej, przedwojennej kamienicy w samym centrum Warszawy, gdzie mieści się biuro rzecznika, Pawła Jarosa, tym mniejsza okazuje się wiedza o człowieku, który ma bronić dzieci. Większość jest nim kompletnie rozczarowana. Tak jest i wśród pracujących z dziećmi, i wśród polityków. Nie ma obojętnych, ale pojawiła się grupa przeciwników, których Paweł Jaros umiejętnie przeciągnął na swoją stronę, bo zaprosił do współpracy i zamówił ekspertyzy po kilkaset złotych. Dawni wrogowie złagodnieli. Inni zrezygnowali z rozliczania go z działalności, zakładając, że trzeba przetrwać ostatni rok jego pięcioletniej kadencji. I dopiero przy wyborze następcy odpowiedzieć sobie na fundamentalne pytanie: czy stać nas na biuro, które w ciągu pięciu lat

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Pożegnanie z dorszem

Polscy rybacy łamią zakazy UE i mimo okresu ochronnego wciąż łowią najbardziej wartościowe ryby Bałtyku Na Bałtyku toczy się bitwa na dorsze. Polscy rybacy łamią zakazy UE. Mimo przedłużonego przez Brukselę okresu ochronnego wciąż łowią najbardziej wartościowe ryby naszego morza. Ale ten konflikt wynika z ogólnej sytuacji na wodach światowych. Globalne zasoby ryb zostały zdziesiątkowane lub przełowione. Statki przetwórnie, ciągnące wielokilometrowe sieci, zamieniały wielkie akweny w pustynie. Szacuje się, że od 1950 r. z mórz i oceanów zniknęło 90% wielkich ryb drapieżnych – marlinów, tuńczyków, rekinów, dorszy, mieczników, fląder, płaszczek i halibutów. W wielu regionach został tylko plankton, kraby, małe węgorze piaskowe oraz meduzy, których populacja wzrasta w zastraszającym tempie, gdyż ryby, które się nimi żywią, zginęły w sieciach. Niektóre łowiska, jak kanadyjska Wielka Ławica czy Morze Północne, zostały tak spustoszone, że zasoby ryb prawdopodobnie nie odrodzą się w możliwym do przewidzenia czasie. Na Morzu Północnym populacja dorsza wynosi zaledwie 10% zasobów z 1970 r. Na konferencji „Ryby i środowisko”, która odbyła się w kwietniu w Rostocku (Meklemburgia-Pomorze Przednie), specjaliści oceniali, że zasoby dorosłych dorszy w Bałtyku, które na początku lat 80. wynosiły 700 tys. ton, obecnie

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Nowe przyjdzie jesienią

Sejm i Belka do października, czyli początek kampanii wyborczej Niespodzianki nie było. 5 maja Sejm nie skrócił swojej kadencji. 6 maja prezydent Kwaśniewski nie przyjął dymisji rządu. Premier Belka będzie więc kierował pracami rządu do jesieni. Wybory będziemy mieli najwcześniej 25 września, najpóźniej 16 października. Bardzo prawdopodobne, że razem z wyborami prezydenckimi i referendum w sprawie konstytucji europejskiej. Kalendarz polityczny jest więc jasny – mamy kampanię wyborczą, jeszcze nieotwartą, ale taką pełzającą, która latem trochę przycichnie, by na dobre rozgorzeć we wrześniu. A ma być gorąco. „Do tej pory były pieszczoty. Najbliższe miesiące pokażą, co to jest batalia. Nikt z nas nie doświadczył jeszcze takiego boju”, zapowiedział dwa tygodnie temu Donald Tusk. I była to jedna z najłagodniejszych zapowiedzi, wśród tych, które padły w ostatnim czasie. Strachy na lewicy 5 maja niespodzianki nie mogło być przede wszystkim dlatego, że tak naprawdę żadnej sile politycznej czerwcowe wybory nie były na rękę. Po prostu – nikt nie jest jeszcze do nich przygotowany. Od lewicy po prawicę. Najlepiej widać to na lewicy, która tkwi głęboko w kryzysie i końca tego kryzysu nie widać. „Mamy do czynienia z dekompozycją sceny politycznej, szczególnie jej centrolewicowej części”, mówił w piątek prezydent Kwaśniewski. SLD przeżywa kłopoty

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.