45/2011

Powrót na stronę główną
This category can only be viewed by members.
Kraj

Droga do raju podatkowego

Jeśli pierwszy milion się ukradło, to następne można wywozić za granicę Franklin nie miał racji. Śmierć w istocie jest nieunikniona, ale ten, kto trafi do raju, podatków nie musi się obawiać. Czy kiedyś w końcu jakiś rozgniewany anioł wypędzi naciągaczy z podatkowego raju? Zapewne tak, ale ani nie wiadomo jeszcze kiedy, ani czy eksmisja będzie gruntowna i obejmie wszystkich, którzy unikają płacenia polskiemu fiskusowi tego, co jest mu należne. Na razie wiele wskazuje na to, że determinacja w zamykaniu wrót do podatkowych rajów, deklarowana przed wyborami przez Ministerstwo Finansów, wyraźnie osłabła. Pierwszą jaskółką zmian miała być głośno zapowiadana renegocjacja polsko-cypryjskiej umowy o unikaniu podwójnego opodatkowania. Wciąż jednak nie doszło do podpisania zmienionego dokumentu, nie bardzo wiadomo, jakie są szczegółowe zapisy tego porozumienia, natomiast eksperci zaczęli przebąkiwać, że do modyfikacji umowy dwustronnej konieczna jest, jak sama nazwa wskazuje, zgodna wola obu stron. Tymczasem zaś wcale nie wiadomo, czy nasilenie woli jest wystarczające, zwłaszcza po stronie cypryjskiej, mogącej stracić, gdy polscy biznesmeni zaczną się wynosić z raju na wyspie Afrodyty. Jest to ważne zwłaszcza w perspektywie bankructwa Grecji, z którą cypryjska gospodarka jest ściśle powiązana. Ale i po polskiej stronie tej woli może być za mało,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Wywiady

Palikot zagwizdał na zbiórkę – rozmowa z prof. Januszem Czapińskim

Młode pokolenie, które zmieniło orientację z kruchty na technologię informacyjną, zachowało nieufność wobec innych Prof. Janusz Czapiński, pracuje na Wydziale Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego, prorektor Wyższej Szkoły Finansów i Zarządzania w Warszawie. Od 1991 r. prowadzi we współpracy z socjologami i ekonomistami badania poświęcone społecznym i psychologicznym problemom transformacji ustrojowej. Kierownik wieloletniego projektu badawczego „Diagnoza Społeczna”. Rozmawia Robert Walenciak Czy Polacy są narodem stabilnym? Rok temu mieliśmy wielką wojnę o krzyż na Krakowskim Przedmieściu, śpiewy. A teraz mamy Palikota i 10%, które dostał… Polacy tak od ściany do ściany? – 10% to już było, zanim Palikot wszedł w te wybory. Nie jest tak, że raptem ci ludzie przejrzeli na oczy. Oni byli, tylko mało o nich mówiono i nie dostrzegano ich, ponieważ nie mieli swojej reprezentacji politycznej, praktycznie nie istnieli w mediach, nie wspominając o trybunie sejmowej. Palikot po prostu zagwizdał na zbiórkę! I ci ludzie przybiegli… Społeczeństwo tak nam się zmieniło? – Ono się zmienia od samego początku transformacji. To proces nieodwracalny, jednokierunkowy. Przesłanką tej zmiany jest ogromny bum edukacyjny. Szkoła jednak zmienia ogląd świata… A myśmy awansowali z niecałych 7% osób z wyższym wykształceniem do 25%! W młodym pokoleniu to już jest ok. 40%. Nic więc dziwnego, że ci ludzie zaczęli inaczej myśleć.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Historia

To była inna POLSKA

Polska dzisiejsza jest zupełnie niepodobna do tej sprzed 1 września 1939 r. Dane statystyczne mogą być dobrym przewodnikiem po kraju. Wiedział o tym Edward Szturm de Sztrem, statystyk i demograf, od 1929 r. do wybuchu wojny prezes Głównego Urzędu Statystycznego. To z jego inicjatywy zaczął się ukazywać „Mały Rocznik Statystyczny”. W przedmowie do pierwszego rocznika, z 1930 r., prezes GUS napisał, że ma on utrwalić wiadomości na temat: „Czym jest istotnie dzisiejsza Polska”. Te słowa Szturm de Sztrem powtórzył w przedmowie do 10. rocznika z 1939 r. Wydano go w czerwcu w rekordowym nakładzie 100 tys. egzemplarzy – Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego zalecało „Mały Rocznik Statystyczny” jako materiał pomocniczy dla szkół. Nigdy nim nie był. 1 września 1939 r. hitlerowskie Niemcy dokonały agresji na Polskę. Państwo zrodzone dzięki I wojnie światowej odeszło w niebyt po kilku tygodniach od rozpoczęcia II wojny światowej. Odrodziło się w zupełnie innym kształcie w latach 1944-1945. I choć po zmianach ustrojowych w 1989 r. władze nazywają obecną Polskę bezpośrednią kontynuatorką Polski międzywojennej (podkreśla to umieszczona w konstytucji druga nazwa państwa – Trzecia Rzeczpospolita), nie zmienia to faktu, że Polska dzisiejsza jest zupełnie niepodobna do Polski sprzed 1 września 1939 r. Dowodzą tego dawne

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Historia

Czego powinna się wstydzić Polska międzywojenna? – rozmowa z prof. Andrzejem Garlickim

W II RP zarówno prawica, jak i sanacja uznały model demokratyczny za nieskuteczny i odrzuciły go Rozmawia Paweł Dybicz Panie profesorze, dlaczego w świadomości społecznej II Rzeczpospolita jest słabo osadzona, a jeżeli już coś się o niej wie, uznaje się ją za państwo normalne? – Zasób wiadomości o Polsce międzywojennej w porównaniu z innymi okresami nie wyróżnia się ani na plus, ani na minus. Jest ona mniej więcej tak samo znana jak inne epoki. A raczej mało znana. Tak samo sprowadza się do ogólnych haseł jak nasza świadomość wieku XVII, XVIII czy XIX. Może trochę więcej wiemy o historii najnowszej, ale świadomość historyczna jest wśród Polaków raczej marna. Ale żyją jeszcze przecież dziadkowie, pradziadkowie, którzy pamiętają międzywojnie. – Stan wiedzy o przeszłości jest pochodną nie tylko tego, że młodzież nie jest taką grupą społeczną, która koniecznie by siedziała u stóp pradziadka i wysłuchiwała, co on ma do powiedzenia na temat przeszłości. Dodajmy, że współczesne elity kulturalne nie mogą się równać z tymi z okresu 20-lecia międzywojennego. Tamta elita miała niewątpliwie większą świadomość historyczną niż obecna. Był pewien kod kulturowy, do którego należała znajomość chociażby dzieł trzech wieszczów. Dzisiaj generalnie inteligencja powiedziałaby może coś z „Pana Tadeusza” i to wszystko. Kto

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.