10/2015

Powrót na stronę główną
This category can only be viewed by members.
Świat

Zakazane tablice rejestracyjne

Prawicowi ekstremiści w Austrii i w Niemczech mają swoje kody rozpoznawcze. Wkrótce nie będzie można ich używać Skrajna prawica niemiecka i austriacka ma swoje kody rozpoznawcze. Niedługo jednak nie będzie można ich umieszczać na tablicach rejestracyjnych pojazdów. Chodzi o takie zestawienia cyfr jak 88, czyli Heil Hitler, bądź 18 – Adolf Hitler (według kolejności liter w alfabecie) albo zestawienia liter, jak HH. Są też kody związane z ubraniem. Wystarczy, że ktoś nosi produkty firmy Thor Steinar czy Ansgar Aryan, a wiadomo, jaki światopogląd jest mu bliski. Po numerach ich poznacie Prawicowi ekstremiści bez problemu rozpoznają swoich, służą temu również oznakowania tablic rejestracyjnych, które można dostać na życzenie za dodatkową opłatą. Tak zrobił np. właściciel czarnego auta transportowego z Górnej Austrii, wybierając sobie OD88, co oznacza nazwę regionu z czasów nazizmu, Okręg Rzeszy Górny Dunaj, i Heil Hitler. I tak może jeździć, pozdrawiając zbrodniarza. Na razie bezkarnie przez 15 lat. Z tym nieformalnym językiem na tablicach pojazdów chce walczyć austriackie Ministerstwo Transportu. Minister Alois Stöger z SPÖ (socjaldemokraci) zapowiedział nowelizację prawa, która uniemożliwi umieszczanie neonazistowskich kodów na tablicach rejestracyjnych. Nowe zapisy mają obowiązywać już od lata tego roku

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Pytanie Tygodnia

Komu należy się berło polskiego dżentelmena?

Bohdan Tomaszewski, nestor sprawozdawców sportowych Pojęcie dziś nieistniejące, ale biologia nie wyklucza tego rodzaju osobliwości. Komiczne, że obecnie w radiu czy telewizji używa się tego pojęcia w innym kontekście, np. pod budką z piwem stoi dwóch dżentelmenów. To mnie bardzo martwi, bo w swoim długim życiu miałem szczęście spotkać wielu dżentelmenów. Ich niedobitki widywałem nawet niedawno. Cechy dżentelmena to uczciwość, godność, obyczajność, dzielność i gotowość poniesienia ofiary dla kogoś, komu się nie udało. Dżentelmen zawsze próbuje ratować. Prawdziwy dżentelmen umie też przegrywać i milczy, gdy trzeba. Dzisiejsi przedstawiciele elity artystycznej czy politycznej, których oglądają miliony, nierzadko prezentują zaprzeczenie dżentelmeństwa, czyli chamstwo. Jest jednak taki człowiek wykształcony, doskonale wychowany, kulturalny – Krzysztof Zanussi. Jego jednak nie zaliczyłbym do dżentelmenów, bo to coś więcej, coś nieuchwytnego. Krystyna Łybacka, b. minister edukacji (SLD) Może to będzie zaskoczeniem dla niektórych, ale wśród polityków berło polskiego dżentelmena przyznałabym Stefanowi Niesiołowskiemu. On nie musi sobie przypominać, jak ma się zachowywać np. wobec kobiet. Robi to bardzo naturalnie, tak jakby te reguły wyssał z mlekiem matki. Nie chciałabym obrazić przez to kolegów z mojego klubu poselskiego, gdzie najczęściej panuje robocza atmosfera, która zwykle bierze górę nad galanterią. Jarosław Gowin,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Wojna w świecie medycyny

Kto chciał zniszczyć prof. Skarżyńskiego? W czerwcu 2014 r. prof. Henryk Skarżyński odbierał nagrodę za zwycięstwo w kategorii nauka w plebiscycie Ludzie Wolności organizowanym przez „Gazetę Wyborczą” i telewizję TVN. Czytelnicy gazety i widzowie stacji telewizyjnej wybrali go na jedną z twarzy 25-lecia. Sukcesu gratulował mu obecny na gali prezydent Bronisław Komorowski. Henryk Skarżyński, dyrektor Instytutu Fizjologii i Patologii Słuchu (IFiPS), twórca Światowego Centrum Słuchu, człowiek, dzięki któremu do świata dźwięków weszły tysiące Polaków, stał się symbolem sukcesu Polski w minionym ćwierćwieczu. On odbierał nagrodę, tymczasem w IFiPS od kilkunastu miesięcy trwały działania operacyjne ABW, a od jesieni 2013 r. śledztwo prowadziła prokuratura. Swoją kontrolę przeprowadzało też Ministerstwo Zdrowia. Czy oznacza to, że nad profesorem w czasie jego wielkiego triumfu zbierały się czarne chmury? Nasz rozmówca numer 1, osoba ze świata medycyny, komentuje tę sytuację tak: „Nie mówiłbym o czarnych chmurach. Od czasu urynkowienia służby zdrowia szpitale czy instytuty, które kupują sprzęt medyczny, protezy, preparaty, leki itd., znalazły się pod szczególną kontrolą. Przecież tu chodzi o wielkie pieniądze. O miliony. W takiej sytuacji łatwo o plotki, o donosy. A w konsekwencji o działania sprawdzające różnych służb”. I dodaje: „To, że ABW sprawdza jakieś informacje, nie jest niczym

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.