13/2018

Powrót na stronę główną
This category can only be viewed by members.
Kultura

Inne życie Jarosława Iwaszkiewicza

Dopóki żył Iwaszkiewicz i dopóki rządził Gierek, Związek Literatów nie został rozwiązany W ciągu półwiecza spędzonego przez pisarza i jego bliskich na Stawisku dom ten zyskał wartość daleko wykraczającą poza wymiar materialny i należało się zastanowić nad jego przyszłością po śmierci właścicieli. „Znaczenie naszego domu jako domu ma rangę ogólnonarodową – zapisywał Iwaszkiewicz w dzienniku w 1976 r. – i tego ani Hania, ani tym bardziej wnuki nie rozumieją”. „Chodzi im o głupie dobra materialne, a nie o zachowanie bezcennej wartości, jaką jest Stawisko jako całość. I to odwieczne lekceważenie tego, czym ja jestem dla polskiej kultury […]”. Nie był to dowód megalomanii, lecz wyraz odpowiedzialności, jaką nakładał związek tego miejsca z kilkoma epokami polskiej kultury i utrwalanie przezeń najlepszych elementów epok wcześniejszych. Oczywiste było dla pisarza, że Stawiska nie może spotkać los zwyczajnej schedy materialnej i po śmierci Iwaszkiewiczów dom podzielony między córki i ich spadkobierców zostałby w nieunikniony sposób sprzedany, gdyż żadne z nich nie będzie w stanie spłacić pozostałych. (…) Pierwsze ślady projektów dotyczących przyszłości Stawiska znajdujemy w początku lat 60., w okresie ciężkiej choroby Iwaszkiewicza, niedługo przed jego 70. urodzinami. W 1963 r., zwracając się do premiera Cyrankiewicza z prośbą o zgodę

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Jan Widacki

Czasy saskie

Najkrótsza charakterystyka czasów saskich sprowadza się do kilku słów: ciemnota, zabobon i fanatyzm religijny. Ewentualnie można jeszcze dodać porzekadło: „Za króla Sasa jedz, pij i popuszczaj pasa”. Czy to nam coś przypomina? Nie wiem, skąd się to wzięło, być może z pozbawienia elit wiarygodności. Kto by tam słuchał „łże-elit”, „wykształciuchów”, w dodatku kształconych na uniwersytetach w czasach, gdy Polski jeszcze nie było, w czasach sowieckiej okupacji, która zastąpiła niemiecką? Kto by tam słuchał niezlustrowanych profesorów (po prawdzie to lustrowanych chyba ze dwa razy), których Gowin nie zdążył jeszcze usunąć z uczelni? Złota wolność suwerena. Czy można się dziwić, że powszechnie stawia się pod znakiem zapytania sens szczepień ochronnych, co więcej – głosi ich szkodliwość? Beata Szydło jeszcze jako premier zdążyła się wypowiedzieć, że nie wie, kto ma rację: zwolennicy czy przeciwnicy szczepień. Nie wiem, czy miała też wątpliwości, kto ma rację – stary Giertych, twierdzący z uporem, że świat powstał przed 6 tys. lat, czy ci, którzy twierdzą, że jednak trochę wcześniej. Czy ewolucja świata przyrody jednak ma miejsce, czy też Smok Wawelski był jednym z ostatnich żyjących dinozaurów, które wyginęły przez waleczność i przebiegłość księcia Kraka i jemu podobnych. Jeśli nawet te wątpliwości miała, na szczęście nie zdążyła ich

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Czy to już rewolucja?

Młodzi Słowacy stali się najbardziej rozpolitykowanymi ludźmi w naszej części Europy Korespondencja z Bratysławy Młodzi Słowacy zazwyczaj nie interesują się polityką. Prawie 26% ludzi w wieku od 18 do 24 lat nie śledzi wydarzeń politycznych w kraju i nie czyta prasy. 41% ich rówieśników teksty o słowackiej polityce w gazetach lub w internecie czyta raz w tygodniu. Takie informacje przyniósł opublikowany w grudniu 2017 r. raport firmy MVK, zrealizowany na zlecenie Słowackiej Akademii Nauk. O stosunek Słowaków do polityki zapytano 1,6 tys. respondentów. Młodzi stronili od polityki, za to spędzali czas na Facebooku. Minęły trzy miesiące, a młodzi Słowacy stali się najbardziej rozpolitykowanymi ludźmi w naszej części Europy. Niemal od miesiąca na ulicach słowackich miast trwają demonstracje po śmierci dziennikarza śledczego Jána Kuciaka i jego narzeczonej archeolożki Martiny Kušnírovej. Komentatorzy mówią o rewolucji młodych. W ostatnich protestach w całej Słowacji uczestniczyło ponad 100 tys. osób. To w większości właśnie młodzi ludzie. Żądają przedterminowych wyborów, nie wierzą, że obecna koalicja jest w stanie wyjaśnić morderstwo. Kuciak w opublikowanym już po jego śmierci artykule oskarżył premiera Roberta Ficę, że w jego najbliższym otoczeniu są ludzie współpracujący z włoską mafią, która kradnie fundusze europejskie na wschodzie Słowacji. Przeciwko

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kultura

Oby nie obudziły nas upiory

Nie każda kobieta ustąpi w rywalizacji o symboliczny tron i nie wszyscy mężczyźni są owładnięci chęcią panowania nad światem Zofia Mąkosa – autorka powieści „Cierpkie grona”, laureatka Lubuskiego Wawrzynu Literackiego Wiem, że nie lubi pani takich pytań, ale dziś nasuwają się mimowolnie. Czy pisząc swoją debiutancką książkę o tym, jak totalitaryzm zmienia konkretnych ludzi, w konkretnej, wymienionej z nazwy miejscowości, przeczuwała pani, że ten problem może się odnosić również do Polski XXI w.? – Od razu muszę wyjaśnić, że napisałam rzecz literacką, a nie dokument, po drugie, książka opowiada o latach 1938-1945 w rzeczywistości niemieckiej III Rzeszy. Za Hitlera. Trudno ją więc odnosić do Polski, na dodatek w XXI w. Choć gdy siadałam do pisania cztery-pięć lat temu, nie przyszło mi do głowy, że w Polsce w 2017 r. ktoś uczci urodziny Hitlera. To jest szokujące! Ale czy to jest już faszyzm jako zjawisko – nie podejmuję się odpowiedzieć. Jestem pewna, że nie można traktować tego, co się stało, jako wyskoku niedouczonych idiotów, bo choć prawdopodobnie takimi są, to wystarczy popatrzeć na Hitlera. Na filmach dokumentalnych robi wrażenie nieszkodliwego bufona i człowieka niespełna rozumu, a zdołał podpalić świat. Dlatego nie wolno tolerować takich organizacji. Zło trzeba zdusić w zarodku, zanim będzie za późno. Grozę budzi

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Buntowniczka z Flensburga

Simone Lange rzuciła rękawicę Andrei Nahles i chce odnowić SPD Korespondencja z Berlina Nieznana dotąd Simone Lange niespodziewanie zgłosiła swoją kandydaturę w wyścigu o przywództwo SPD. Wszystkie media zastanawiają się teraz, kim jest odważna kobieta ze Szlezwika-Holsztynu. „Przede wszystkim rzuca się w oczy uśmiech. Zawsze uśmiech, wszędzie uśmiech. Jakby ta twarz nigdy nie była smutna, zmartwiona, wściekła. Jeśli bez uśmiechu, to raczej zamyślona, skupiona. Zakłopotana”, pisał Artur Domosławski o Ryszardzie Kapuścińskim. Podobnie można opisać pierwsze wrażenie ze spotkania z Simone Lange. 41-letnia burmistrz Flensburga jest bez przerwy uśmiechnięta. Jej spokój i pogoda ducha są na pewno istotnymi atutami. Stworzenie przyjemnej atmosfery we flensburskim ratuszu Lange traktuje niemal jak obowiązek służbowy. Kiedy rok temu została zaprzysiężona, już pierwszego dnia oświadczyła swoim 600 pracownikom: „Razem ze mną do ratusza wprowadza się dobry humor, a to dlatego, że jest zdrowy i skuteczny”. Odwaga i pracowitość Odtąd urodzona w Turyngii socjaldemokratka cieszy się na terenach północnych fiordów rosnącą popularnością. Gdy w końcu 2016 r. kandydowała na stanowisko nadburmistrza, miała za sobą tzw. koalicję kenijską, składającą się z SPD, CDU i Zielonych. O ile na lokalnym szczeblu Lange ma ogromne wsparcie nawet

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Znikające miliony u Czartoryskich

Fundacja, która za 100 mln euro sprzedała skarbowi państwa zbiory książąt Czartoryskich, w ciągu roku została bez grosza Kiedy 29 grudnia 2016 r. minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński ogłosił, że skarb państwa stał się właścicielem kolekcji książąt Czartoryskich, krakowska Fundacja XX. Czartoryskich, na której konto za sprzedaż 86 tys. obiektów muzealnych, biblioteki i budynków ministerstwo przelało 100 mln euro, stała się jedną z najbogatszych instytucji kultury w kraju. Po trzech miesiącach dokonano zmian w statucie, bo główny cel, jakim była opieka nad kolekcją Czartoryskich, stał się nieaktualny i teraz fundacja postanowiła być mecenasem przedsięwzięć kulturalnych, naukowych oraz artystycznych, związanych głównie z historią rodziny Czartoryskich i rodzin z nią spokrewnionych. Po roku, 16 stycznia 2018 r., do krakowskiego sądu rejestrowego wpłynął wniosek o likwidację Fundacji XX. Czartoryskich z powodu braku pieniędzy na dalszą działalność. Jak można mieć pół miliarda złotych na koncie i w ciągu roku wszystko stracić? Sąd czeka na dowody biedy Jedynym dokumentem towarzyszącym wnioskowi o likwidację była uchwała rady Fundacji XX. Czartoryskich z 31 grudnia 2017 r. stwierdzająca, że „w wyniku wyczerpania środków finansowych i majątku Fundacji XX. Czartoryskich (…) Rada Fundacji postanawia

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Aktualne Przebłyski

„Do Rzeczy” przeprasza Kwaśniewskiego

Apelujemy do załóg państwowych spółek. Pracujcie dłużej i wydajniej. Wasza kasa pójdzie na reklamy w mediach pisowskich. Bo przecież z czegoś muszą one płacić za przegrane procesy sądowe. A przegrywają je taśmowo. Ledwo Paweł Lisicki, szef „Do Rzeczy”, musiał przeprosić Irenę Dziedzic, a już przeprasza Aleksandra Kwaśniewskiego. Za to, że tygodnik „Do Rzeczy” i jego wydawca umieścili na stronie internetowej nagranie z pępkowego urządzonego przez Ryszarda Kalisza. Sąd uznał, że redakcja przekroczyła granice swobody prasowej, i kazał usunąć nagranie z sieci.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Jerzy Domański

Minister na pół gwizdka

Jak nie San Escobar, to eksperyment, bo tak o ministrze Jacku Czaputowiczu mówi prezes partii rządzącej. Mamy więc trzeci rok braku czegoś, co się nazywa polityką zagraniczną. Dla Nowogrodzkiej polityka zagraniczna ma sens tylko jako przedłużenie gry o interesy partii. Tu i teraz. A miarą skuteczności tak rozumianej polityki jest jak najwyższe poparcie wyborców. Ważny jest efekt doraźny, a cena, jaką trzeba zapłacić, choćby za granicą, ma małe znaczenie. Oczywiście do czasu. Bo gdy Amerykanie tupną nogą, politykę godnościową zastępuje polityka upokarzających umizgów. I to na kolanach. W sumie nic nowego. Powtórka z poprzedniego rozdania politycznego. Czaputowicz, podobnie jak Morawiecki, miał choć trochę ocieplić relacje Polski z Unią i najważniejszymi dla nas krajami. Wydawałoby się, że nawet dla tych panów nie jest to zadanie zbyt trudne. Bo przecież bardzo ciężko jest te relacje jeszcze pogorszyć. A zrobienie przez Czaputowicza i Morawieckiego czegoś sensownego byłoby już znaczącym postępem. Byłoby, gdyby nie dość zasadnicza przeszkoda. Partia wysłała Czaputowicza na tę misję bez broni i amunicji. Z zadaniem, że ma być tak, jak było, tylko milej. Prawdziwa mission impossible. Nie do wygrania. Na korzyść Czaputowicza przemawia jednak to, że choć nic nie mógł zmienić, to chociaż niewiele zepsuł. W przeciwieństwie do premiera Morawieckiego, który wcześniejsze problemy pomnożył

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

SZOŁKEJS

Być kobietą to nie synekura

Jeżeli Dziewuchy nie pomyliły adresów i w niedzielę 18 marca istotnie protestowały przed siedzibami biskupimi w całym kraju, no, to nareszcie data imienin Edwarda przejdzie do historii Polski. To jest dziejowo tak ważna chwila, że trzeba stuprocentowo się upewnić, że nie ma mowy o żadnej pomyłce. Owszem, potęga architektoniczna wyróżnia siedziby biskupów z tła miejskiego. Łatwo trafić bez GPS i znaleźć się pod ogrodzeniem, ale jeszcze należałoby sprawdzić, kto tam jest zameldowany i kto aktualnie przebywa w środku. Niby dobrze, że kobiety nie mają obyczaju forsowania płotu, jak to robią antyterroryści, z drugiej strony przydałby się taki ślad zniszczenia materialnego na potwierdzenie, że adres się zgadza. I że kobiety pierwszy raz od ochrzczenia Mieszka I przyszły do biskupa, żeby zaprotestować przeciwko totalnemu zakazowi aborcji. Wtedy moglibyśmy z czystym sumieniem zaryzykować sąd, że oto dzieje się historia! Mężczyznom nigdy by to nie przyszło do głowy, bo oni wiedzą, że prawo ustanawia Sejm, marszałek nazywa się Kuchciński i nie jest biskupem, a na dodatek nie wiadomo, gdzie mieszka. Chętniej udaliby się do samozwańca bez trybu, bo znają adres jego bunkra. Zresztą, historycznie rzecz biorąc, drogę do niego też pokazały Polakom kobiety. Nic jednak nie wiadomo o trybie i godzinach przyjęć interesantów u tego posła, który być może

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Od czytelników

Listy od czytelników nr 13/2018

Bronię honoru żołnierzy Brawa dla pani Moniki. Ale to co najmniej dziwne, że kobieta walczy w obronie wojska. To przecież wojsko ze swojej istoty powołane jest do obrony, a więc fakt, że kobieta musi stawać w jego obronie, jest jakimś Matriksem. Anna Karmolińska • Szanowna pani Moniko, pani decyzja o gotowości skucia napisu na grobie Generała bardzo mnie zasmuciła. Tym czynem stanęłaby pani po ich stronie. Niech Mateuszki biorą tę hańbę na siebie. Pani niech stanie razem z tymi, którzy Generała darzą najwyższym szacunkiem. Prawo nie działa wstecz i tego się trzymajmy. Nie pozwólmy sobą manipulować! Mieczysław Zdynowski • Dla mnie prezydent RP gen. Wojciech Jaruzelski zawsze był, jest i pozostanie uosobieniem najtragiczniejszego polskiego patriotyzmu. Był człowiekiem honoru, a to znaczy bardzo wiele. Niech spoczywa w pokoju. Adam Cichosz • Na generalski stopień pan Jaruzelski sobie zasłużył i nikt mu tego nie odbierze. To, co robi PiS, to są tylko manipulacje i tymczasowe ruchy. Są one co prawda bardzo szkodliwe, irytujące i żenujące, ale to się zmieni i wszystko wróci do normy. Wyprostuje się historię Solidarności i inne niecne poczynania niektórych niedouczonych karierowiczów. Ryszard Koszarski • To niby-państwo i ten niby-rząd nie są w stanie upokorzyć żadnego przyzwoitego człowieka. Oni

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.