Czasy saskie

Czasy saskie

Najkrótsza charakterystyka czasów saskich sprowadza się do kilku słów: ciemnota, zabobon i fanatyzm religijny. Ewentualnie można jeszcze dodać porzekadło: „Za króla Sasa jedz, pij i popuszczaj pasa”. Czy to nam coś przypomina?

Nie wiem, skąd się to wzięło, być może z pozbawienia elit wiarygodności. Kto by tam słuchał „łże-elit”, „wykształciuchów”, w dodatku kształconych na uniwersytetach w czasach, gdy Polski jeszcze nie było, w czasach sowieckiej okupacji, która zastąpiła niemiecką? Kto by tam słuchał niezlustrowanych profesorów (po prawdzie to lustrowanych chyba ze dwa razy), których Gowin nie zdążył jeszcze usunąć z uczelni?

Złota wolność suwerena. Czy można się dziwić, że powszechnie stawia się pod znakiem zapytania sens szczepień ochronnych, co więcej – głosi ich szkodliwość? Beata Szydło jeszcze jako premier zdążyła się wypowiedzieć, że nie wie, kto ma rację: zwolennicy czy przeciwnicy szczepień.

Nie wiem, czy miała też wątpliwości, kto ma rację – stary Giertych, twierdzący z uporem, że świat powstał przed 6 tys. lat, czy ci, którzy twierdzą, że jednak trochę wcześniej. Czy ewolucja świata przyrody jednak ma miejsce, czy też Smok Wawelski był jednym z ostatnich żyjących dinozaurów, które wyginęły przez waleczność i przebiegłość księcia Kraka i jemu podobnych. Jeśli nawet te wątpliwości miała, na szczęście nie zdążyła ich upublicznić.

W sprawie szczepień cofnęliśmy się o jakieś 100 lat z okładem.

Prawie każdy ma dziś telefon komórkowy. Jak tu nie kupić telefonu komórkowego dziecku, które idzie do szkoły? Niedługo będziemy w nie wyposażać nawet przedszkolaki. Równocześnie ci sami ludzie, którzy noszą po kieszeniach telefony komórkowe, kupują je swoim dzieciom czy wnukom, protestują przeciw instalowaniu przekaźników. Każda próba zainstalowania przekaźnika spotyka się ze stanowczym sprzeciwem lokalnej społeczności. Bo podobno promieniowanie szkodzi. Wszyscy chcieliby mieć działające telefony komórkowe, ale nikt nie chce przekaźnika w pobliżu. Niech go postawią gdzieś dalej, w sąsiedztwie kogo innego. Problem w tym, że tam też nie chcą przekaźników. Bo też uważają, że im zaszkodzi.

Mogą sobie naukowcy przekonywać, że szczepienia są konieczne, że dzięki nim praktycznie udało się wyeliminować wiele chorób: ospę, cholerę, polio, gruźlicę. Lud wie swoje. Ale zdrowy chce być. Mogą naukowcy przekonywać, że promieniowanie przekaźnika nie szkodzi bardziej niż promieniowanie żarówki. Lud wie swoje, ale telefon chce mieć.

Pojawili się rozmaici uzdrawiacze. Stawiający skomplikowane diagnozy po badaniu kropli krwi albo wykonujący kompleksową diagnostykę, usuwający robaki, astmę i nowotwory za pomocą biorezonansu.

Natężenie ciemnoty jest tak wielkie, że naukowcy coraz częściej boją się publicznie głosić niepopularne dla ludu prawdy, bo zaraz spada na nich fala internetowego hejtu. Hejtującym nie przeszkadza jakoś promieniowanie monitora komputerowego.

Ożyły endeckie fobie i kompleksy. Miejsce zawszonego, rozsiewającego tyfus Żyda zajęli uchodźcy, roznoszący choroby, pasożyty i pierwotniaki. Ostrzega przed nimi sam Prezes Polski. Może by im chociaż te robaki wybić biorezonansem? Miejsce europejskiej otwartości zajmuje coraz drapieżniej prymitywny, zakompleksiony nacjonalizm i patriotyzm w stadionowej odmianie. Zamiast zbliżać się do Europy, zaczynamy się od niej oddalać. Miejsce tolerancji i dyskusji zajmuje nieznoszący sprzeciwu fanatyzm.

Kościół chce swoją katechezę wspierać Kodeksem karnym, a wikary chce mieć do pomocy policjanta i prokuratora. Biskupi w sprawie aborcji zamiast do sumień swoich wiernych apelują do posłów i grożą im ekskomuniką, jeśli nie zagłosują tak, jak oni by chcieli. Oszalały ks. Natanek kontaktujący się telefonicznie z Chrystusem to jeszcze pół biedy. Mamy przecież cały legion księży o wąskiej specjalizacji „egzorcysta”, a krakowski ksiądz publicznie modli się o śmierć papieża. Nie spotyka go za to żadna kościelna kara. Ks. Lemański suspendowany, ks. Boniecki ma zakaz publicznych wypowiedzi, a modlący się publicznie o śmierć papieża Franciszka ks. Staniek zakazu publicznych wystąpień nie ma. Czy aby komuś w naszym Kościele nie pomyliła się hierarchia wartości (chrześcijańskich)?

Ciemnota, zabobon, fanatyzm religijny. Czasy saskie całą gębą. No i namiastka tego „jedz, pij i popuszczaj pasa”, masz na to „pińćset plus”.

Wydanie: 13/2018, 2018

Kategorie: Felietony, Jan Widacki

Komentarze

  1. 2 sort
    2 sort 5 lipca, 2018, 06:42

    Nic ując, nic dodać…tylko kto to rozumie…

    Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy